Rozdział 5

184 24 1
                                    


Obudziłem się w szpitalu. W pierwszym momencie nie wiedziałem, co się dzieje i dlaczego tutaj jestem. Jednak wspomnienia szybko wróciły.

- Moje dziecko!

Ktoś mnie przytrzymał, gdy próbowałem się podnieść.

- Musisz leżeć. Nie możesz cię ruszać.

Spojrzałem na mojego ojca. Desmond wyglądał na przerażonego i zmartwionego jednocześnie. Mój telefon musiał nieźle go wystraszyć.

- Tato, muszę to wiedzieć. Co z moim dzieckiem?

Alfa potrząsnął głową.

- Żyję. Zdążyliśmy w ostatnim momencie. Ale nie jest dobrze. Do cholery, jest bardzo źle. Ciąża jest zagrożona. Harry, czy naprawdę musi dojść do tragedii, abyś w końcu przestał być taki uparty!? - krzyknął i z frustracji pociągnął za swoje włosy.

Jego słowa chyba naprawdę do mnie dotarły. Prawie straciłem dziecko. Ba, nadal mogę je stracić.

- Ja... Potrzebuję telefonu. - wydusiłem tylko.

- Najpierw zbada cię lekarz. - oznajmił mój ojciec, wciskając jakiś guzik nad łóżkiem. Po chwili istotnie przyszedł lekarz. Zostałem zabrany na badania. Gdy ponownie wróciłem na salę, moja mama i Gemma też już tam byli. Całkowity zakaz wstawania z łóżka.

- Jezu, Harry nie strasz nas tak! - Gemma rzuciła się mi na szyję. Przez co dostała ganiące spojrzenie od ojca.

- Zejdziemy na dół po coś do picia. Będziemy za parę minut z powrotem. - zakomunikował Desmond. Mama oczywiście zaprotestowała.

- Harry musi pilnie gdzieś zadzwonić. - spojrzał srogim wzrokiem na mnie. Skuliłem się w sobie niczym szczeniak.

- Tak, w końcu muszę to zrobić. - wyszeptałam, spoglądając nieobecnym wzrokiem przez okno. Ale czy naprawdę byłem na to gotowy? By znów go zobaczyć. By ponownie dobrowolnie zaprosić go do swojego życia? By być częścią jego życia?

Gemma chyba zrozumiała, o co chodzi, bo bez słowa wyciągnęła protestującą Anne z sali. Przełknąłem ślinę i odblokowałem telefon. To nie będzie takie proste. Wszedłem w przeglądarkę i wpisałem Louis Tomlinson menadżer. Ok, teraz drugie zapytanie Liam Payne kontakt, Liam Payne biuro. Wiedziałem, że nie ma szans, by skontaktować się bezpośrednio z Louisem czy przez napisać do niego przez social media.

Ok, miałem numer telefonu menadżera. No to dzwonimy. Jeden sygnał, drugi...

- Dodzwoniłeś się do biura Liama Payne, Mówi Allison Johanson, w jaki sposób mogę pomóc? - usłyszałem dźwięczny kobiecy głos.

- Dzień dobry. Z tej strony Harry Styles. Chciałbym rozmawiać z menadżerem Louisa Tomlinsona.

- Pan Payne jest na spotkaniu. Mogę zostawić Pańską wiadomość. Skontaktujemy się z Panem w najkrótszym możliwym czasie. Mogę wiedzieć, w jakiej sprawie Pan dzwoni? - Przewróciłem oczami na protekcyjny ton dziewczyny. Instynktownie pogłaskałem się po brzuchu. Mój największy skarb. Dla ciebie to robię.

- Proszę więc mu przerwać spotkanie i powiedzieć, że dzwonię. To pilne.

- Oczywiście rozumiem. Jednak nie można mu przeszkadzać. Mogę zostawić...

- Proszę do niego zadzwonić i powiedzie, że dzwoni Harry Styles, ten Harry od listów. Niech sam zdecyduję czy chce ze mną rozmawiać. A wiem, że będzie chciał.

- Proszę pozostać na linii. - po kilku sekundach melodyjki połączenie zostało przerwane. Suka. Tylko że ja się tak szybko nie poddam. Będę dzwonić do skutku. Dla maluszka...

SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz