Rozdział VI

12 0 0
                                    

Myślałem że teraz będzie mnie osądzać o stłuczenie szklanki lecz po chwili zorientowałem się że patrzy na moje przedramiona. Uniosłem je by buc im się przyjże. Zamarłem. Całe moje przedramiona były we ranach ciętych i zaschniętej krwi. Spojrzałem na mojego ojca, był oszołomiony i przerażony. Nigdy nie widziałem go tak oszołomionego.

R – Tato ja... Nie mam pojęcia skąd to się wzięło. Ja naprawdę-

Z – Chodź, trzeba to odkazić i opatrzyć.

Mój ojciec stanął pod kranem i machnął bym do niego podszedł, więc to zrobiłem. Włączył zimną wodę i delikatnie chwycił moją rękę wkładając ją pod strumień cieczy. Skrzepnięta krew zaczęła się rozpuszczać i zmywać z przedramienia. Zlew był czerwony od dwóch cieczy połączonych razem. Gdy cały szkarłat zszedł z mojej kończyny  i zostały tylko rany powtórzył to samo z drugą. Ojciec wziął biały ręcznik i lekko przyklepał do rąk, tak by wpił wodę lecz nie sprawił mi bólu

ZSRR wskazał na krzesło stojące w koncie kuchni przy małym stole mówiąc tym bym na nim usiadł. Wykonałem posłusznie polecenie. On wyciągnął apteczkę z szafki, postawił ją na stole i sam usiadł na krześle które ustawił naprzeciwko mnie. Otwarł apteczkę i wyciągnął jakiś sprej.

Z – Muszę odkazić rany, będzie lekko szczypać

Psiknął na moje przedramiona trochę owego płynu, po czym owinął je bandażem. Odłożył wszystkie przybory i popatrzył mi w oczy.

Z – Rosja, co się dzieje?

R – Właśnie o to chodzi że nic

Z – Jak to nic? Chłopcze, przybiegasz zapłakany do domu, a dzień później masz całe pocięte ręce. Rosja błagam powiedz co ci jest. Ja się martwię. To przez tego amerykańskiego skurwiela?

R – Nie tato, naprawdę wszystko jest okey.

Z – To weź mi powiedz jak to się stało?

R – Ja w sumie nie wiem. Tak wstałem.

Z – To weź mi powiedz co to robiło w toalecie.

Pokazał mi metalową część maszynki do golenia.

R – To nie moje

Z – Rosja kurwa przestań, to twoje. Oddaj drugą

R – Co?

Z – Nie rób ze mnie idioty, maszynka do golenia ma dwie żyletki.

No tak, kurwa, musiałem wtedy zostawić drugą w łazience przez co ją znalazł.

Wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni, po czym ściągnąłem etui, wyciągnąłem metalowy przedmiot i podałem go ojcu.

R – Ja naprawdę tego nie zrobiłem. Śniło mi się to, a jak wstałem to już było.

Z – Rosja...

R – Jak to na prawde nie byłem ja.

Z – To co ta żyletka robiła w twoim etui?

R - ...

Z – No właśnie.

Ja wstałem i zacząłem iść w stronę schodów.

Z – Stój

Ja odwróciłem się, a on wstał i podszedł do mnie. Po chwili ciszy przytulił mnie mocno

Z – Kochanie nie rób tego więcej

R – Dorze tato

W tuliłem się w niego, a po moich policzkach zleciało kilka łez.

Time skip

Po jakimś czasie, postanowiłem że pójdę na spacer. Ubrałem bluzę ponieważ pogoda nadal była jesienna, wziąłem telefon, słuchawki, szkicownik i ołówek. Skierowałem się w stronę drzwi, założyłem trampki.

R – Wychodzę!

Z – Gdzie?

R – Do parku!

Z – Z kim?

R – Sam!

Z – To pa

R – Pa

Wyszedłem z domu i poszedłem do pobliskiego parku. Założyłem słuchawki i włączyłem playlistę, zaczęła lecieć piosenka "Возможно". Nie trwało długo, a przede mną pojawiły się zielone drzewa. Mimo faktu że było zimno, nie padało od dwóch tygodni więc trawa była sucha. Usiadłem po drzewem, wyciągnąłem szkicownik oraz ołówek, otwarłem zeszyt na jakiejś pustej stronie i zacząłem rysować. Postawiłem na zwierzęta. Już po kilkudziesięciu minutach, strona była zapełniona psami, kotami, myszkami i innymi stworzeniami. W słuchawkach było słychać „Człowiek z liściem na głowie", co to tu robi? Nie mam pojęcia, ale aktualna pogoda pasowała do tej piosenki.

Nagle coś mi zasłoniło światło, a bardziej ktoś. Podniosłem twarz do góry i zobaczyłem nad sobą ludzką postać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

604 słów

Trochę się spóźniłam z rozdziałem, następny będzie najwcześniej w poniedziałek bo jutro jadę na biwak więc tak średnio z czasem. Z góry przepraszam, ale postaram się to nadrobić w tygodniu.

Miłego dnia/nocy ❤️

Pole pełne kapusty |Countryhumans Soviet Family|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz