Rozdział X

8 1 2
                                    

               Stałem jak wryty w ziemię gdy obok mnie przechodzili ratownicy dźwigający mojego ojca na noszach. Za nimi szło moje rodzeństwo. Nie byłem w stanie nic zrobić. Czułem się bezsilny. Dobrze wiem że to moja wina. Gdybym nie poszedł na tą imprezę... To wszystko działo się tak szybko, a teraz? Teraz stoję tutaj i patrzę na tą tragedię, gdy czas się zatrzymał. Jakbym nacisnął pauzę w trakcie oglądania filmu. Jakbym nacisnął spację w trakcie oglądania nagrania z youtube. Ale to nie było głupie nagranie z youtube, ani film dokumentalny na Netflix. Nawet muzyka w słuchawkach jakby ucichła. Czułem się jakby to mnie niesiono, jakbym to ja umierał.

U – Rosja! Ocknij się!

Trzymała moje słuchawki. Wtedy się ruszyłem, karetki już nie było. Miałem wielką nadzieję że to sen. Że Ukraina stojąca przede mną powie że miałem koszmar. Tak jak wtedy gdy usnąłem po pizzy lub gdy obudziłem się pocięty. Byłem pewny że tak powie. A potem pójdziemy zjeść wszyscy razem całą piątką jakiś pyszny obiad zrobiony przez Białoruś i Kazachstan.

R – Tak?

U – Dalej chodź jedziemy do szpitala!

Niebieskowłosa chwyciła mnie za nadgarstek i zaczęła ciągnąć w stronę przystanku tramwajowego. To nie był sen. To była prawda. Za nami biegła Białorusinka i Kazik. Nie wiem nawet w ile dobiegliśmy na przystanek. Wsiedliśmy w tramwaj numer 12. W środku było dużo ludzi. Wszyscy jakby patrzyli na mnie. Jakby wiedzieli co zrobiłem. Ukraina zadała mi jakieś pytanie ale gdy spojrzałem na nią nagle ucichła i odwróciła się w stronę dwóch pozostałych. Rozglądałem się po ludziach. Wszyscy na mnie patrzyli. Wszyscy o mnie rozmawiali. Cały czas słyszałem szepty i moje imię pomiędzy nimi. W pewnym momencie ktoś mnie wyciągnął na zewnątrz. Spojrzałem przed siebie - szpital. Weszliśmy razem do budynku, tutaj też wszyscy na mnie patrzyli, pacjenci, lekarze, pielęgniarki, dzieci, dorośli, wszyscy. Białoruś podeszła do recepcji i rozmawiała o czymś z kobietą za szybą, a ja po prostu stałem. Nie wiem kiedy znalazłem się na krześle, może straciłem przytomność? Sam już nie wiem. Nie wiem co się dzieje, ani ze mną ani w ogóle z niczym. Pani w niebieskich ubraniach dała mi tabletkę i plastikowy kubek z wodą. Wziąłem ją. Nie mam pojęcia co to jest, ale i tak wszystko mi jedno.

Usnąłem.

I spałem.

                Obudziłem się na innym korytarzu. Spałem na krześle. Czułem się lepiej, jakby to dziwnie nie zabrzmiało. Ludzie już o mnie nie mówili, nawet na mnie nie patrzyli. Byłem świadomy co się dzieje. Pierwszy raz od dawna naprawdę spałem. Nic mi się nie śniło. Pierwszy raz od dawna wyspałem się. Szkoda tylko że do tego były mi potrzebne jakieś lekarskie prochy.

Rozejrzałem się po korytarzu szukając rodzeństwa. Kilka ławek ode mnie siedział Kazik, który najwyraźniej nie zauważył że wstałem. Podniosłem się z krzesła i podszedłem do niego.

K – Wstałeś już, to dobrze. Czujesz się lepiej?

R – Tak. Co się stało?

K – Byłeś jak zwariowany, więc lekarka podała ci coś nasennego i na uspokojenie.

R – Co z Tatą?

K – Jest w złym stanie. Przeszedł zawał, lekarze mówią że musi się regenerować czy coś i że możemy do niego wejść ale nie powinniśmy go denerwować. Nie chcieliśmy wchodzić bez ciebie.

R – Gdzie Ukraina i Białoruś?

K – Poszły do kawiarni.

R – Chodź, pójdziemy do nich.

K – No dobra.

Kazachstan wstał z krzesła niechętnie i poprowadził nas do kawiarni gdzie przy stole siedziały obie dziewczyny, nie wyglądały za dobrze. Spojrzałem w stronę okna. Słońce zachodziło. Gdy Ukraina mnie zauważyła momentalnie wstała z krzesła i podeszła do mnie.

Pole pełne kapusty |Countryhumans Soviet Family|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz