1.

4.5K 259 675
                                    

Nie rób. Zrób. Nie rób. Zrób. Nie rób. Zrób. Nie rób. Zrób.

Cały czas to samo, ta sama walka w głowie. Chcę, aby te głosy się uciszyły, ale nie mogę się ich pozbyć. Są ze mną od dawna.

Od kilku minut wpatruję się w obraz nade mną. Czy to śmierć?

– W czymś mogę pomóc? – Dziewczyna o czekoladowych włosach staje przede mną, uśmiechając się miło.

Przyglądam się jej smukłej twarzy. Oczy przypominają odcieniem bursztyny, a usta układają się w serduszko. Przejechała po nich jedynie błyszczykiem, dwa dni temu pomalowała je czerwoną szminką.

– Jesteś artystką? – pytam powoli.

Śmieje się cicho i kręci głową.

– Jestem tylko kelnerką – przyznaje, ale nie czuje się z tego powodu gorsza. I słusznie. Praca nie czyni nas gorszymi. – Napije się pan drinka?

– Interesujesz się sztuką?

Waha się. Otwiera usta, by coś powiedzieć, a na jej policzki wypływa rumieniec zażenowania. Dlaczego?

– Lubię rysować – mówi cicho, jakby się tego wstydziła. – Ale nie jestem w tym zbyt dobra, więc zostaje mi podziwianie prac innych.

Przytakuję, rozmyślając nad jej odpowiedzią. Widziałem jej prace. Są dobre. Nie wierzy w siebie? Rodzice nigdy jej nie powiedzieli, że ma talent, który trzeba doszlifować?

– Americano. Bez żadnych wymyślnych dodatków – odchrząkuję, aby uniknąć kolejnych bezsensownych pytań.

Zawsze gadają tak dużo. Może mleko? Syrop? Posypka? Cynamon? Może chce pan spróbować naszej herbaty? Nie, chcę tylko kawę, nie pytaj o nic więcej, bo oszaleję.

– Może coś słodkiego? Ciasto?

Na to pytanie nie byłem gotowy i o dziwo mój kącik ust delikatnie unosi się do góry. Sposób, w jaki wymawia to słowo jest uroczy. Zadziwia mnie jej wesołość. Po tylu godzinach pracy z ludźmi miałbym dość.

– Co polecasz... – zerkam na plakietkę, chociaż doskonale znam jej imię. Już piąty raz jestem na wystawie w tym miejscu, ale pierwszy raz z nią rozmawiam. Wcześniej tylko na siebie patrzyliśmy – ... Nino?

– Mamy też pyszne muffinki.

– Smakują ci?

– Próbowałam tych z malinami – przyznaje, mrugając porozumiewawczo okiem. – Co pan na to?

Pan? Nie jestem taki stary. Nie mam nawet czterdziestki i jestem wyjątkowo sprawny.

– Niech będzie – kapituluję. – Poczekam tutaj.

Nina uśmiecha się i odchodzi, aby przygotować moje zamówienie. Obserwuję jak z gracją się porusza. Jest szczupła, bardzo dobrze.

Opieram się plecami o ścianę i kontynuuję swoją obserwację. Rzecz jasna nie spoglądam tylko na nią, patrzę na wszystko. Na parę, która lada moment zacznie kopulować. Obrzydlistwo. Myślą, że tego nie widać? To miejsce publiczne, każdy może zauważyć. I na dodatek galeria sztuki. Na litość boską.

Na staruszkę przy obrazie przedstawiającym najprawdopodobniej łąkę. Jej ręce trzęsą się niczym ja po przyjściu ojca z wywiadówki. Starość jest okropna, ale jeszcze okropniejsze jest to, że sami pozwalamy się doprowadzić do takiego stanu. Wystarczy dbać o siebie i skutki podeszłego wieku będą dla nas łagodniejsze.

Ja o siebie dbam. Trzy razy w tygodniu chodzę na siłownię, dbam o swoją dietę i dużo czytam. Od biografii po książki młodzieżowe. Muszę wiedzieć, co obecnie jest na topie, aby z każdym mieć, o czym porozmawiać, jeśli zajdzie taka potrzeba. Na szczęście to rzadki przypadek, stronię od ludzi.

Każdy Kolejny Tydzień [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz