1.

2.2K 133 99
                                    

Hej, zanim przejdziemy do rozdziału, chciałabym zwrócić uwagę na pewną istotną kwestię. Książka jest thrillerem, jest dla osób dorosłych, które mają mocne nerwy. Nie ma tu miejsca na żarty, czy śmieszkowanie z upokarzania człowieka. Chciałabym, żebyśmy podeszli do tej historii z należytą powagą, szacunkiem i być może przerażeniem, do jakich okrucieństw jest zdolny człowiek. 

Oraz wiem, że niektórzy przyzwyczajeni są do porwań z mafiozami, gdzie boss zmienia się w miłego misia, ale tu tak nie będzie. To nie jest romans i nigdy nim nie będzie. 

#każdykolejnytydzień 

***

Nina

– Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam. Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! Jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyje, żyje nam! Niech żyje nam! A kto? Anastasia!

Ten skurwysyn stawia przede mną tort i śpiewa mi durną piosenkę. Na cieście jest świeczka z cyfrą 1. Wszystko nagrywa kamerą i nie przestaje się uśmiechać, jakby wcale nie przywiązał mnie do krzesła. Jakby wcale mnie tu nie więził.

Co to, kurwa, ma być?

– Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczkę, skarbie.

Mam ochotę splunąć mu w twarz, ale wiem, że to tylko pogorszyłoby sytuację. Wiem, że nie ma żadnych zahamowań. Otrucie mnie, czy pobicie nie stanowi dla niego problemu. Strasznie chce mi się pić i na dodatek jestem głodna, bo przyszykowane porcje, które mi zjadam, nie dodają mi sił. Jedynie przytrzymują mnie przy życiu.

Zbliża się do mnie z kamerą i podstawia tort pod moją twarz. Spoglądam prosto w obiektyw, musi widzieć jak bardzo przerażone jest moje spojrzenie, jednak nie robi to na nim wrażenia. Mój płacz, błagania i krzyki go nie wzruszają. Wręcz przeciwnie. Wkurzam go tym.

„Chcę wrócić do domu", myślę, zdmuchując świeczkę.

– Brawo, Anastasio! – krzyczy uradowany. – Twoje pierwsze urodziny! Czas na imprezę!

Odkłada ukierunkowaną na mnie kamerę na stolik i zaczyna kroić tort. Gdybym nie była przywiązana do krzesła, próbowałabym mu go wyrwać. Miałabym szansę. Nie mam jej.

– Otwórz buzię – nakazuje.

Zaciskam usta w wąską linię, nie mogąc zmusić się do wykonania jego polecenia. Jestem na skraju wytrzymałości. Zaczyna mi odbijać. Boję się, że zwariuję.

– Nie chcesz spróbować swojego tortu? Jest przepyszny, zobacz. – Na dowód zjada kawałek, wydając przy tym odgłosy rozkoszy. Obrzydliwe. – Otwórz buzię, Anastasio – dodaje już ze słyszalnym naciskiem. – Chyba nie chcesz, żeby tata był na ciebie zły, prawda?

Po policzku spływa mi łza frustracji. Zastanawiam się, jak długo zamierza mnie tu trzymać i w jakim celu? Gdzie są moi rodzice? Czy ktokolwiek mnie szuka?

Czy umrę?

– Grzeczna dziewczynka – chwali mnie, wciskając mi do ust łyżkę. Przełykam z trudem, czując jak nachodzą mnie mdłości. – Jeszcze kilka, musisz nabrać sił.

Jeszcze kilka godzin i da mi spokój. Jeszcze kilka godzin. Dam radę.

Codziennie od godziny dziewiątej do szóstej rano mam wolne, tak, jak obiecywał. Pozwala mi oglądać telewizję i próbuje ze mną rozmawiać. Nigdy to się nie udaje, bo na niego krzyczę, każę wyjść. Spełnia moje prośby. Noc jest jedynym okresem, gdy, choć na chwilę mogę się rozpaść.

Każdy Kolejny Tydzień [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz