2.

1.1K 91 58
                                    

#każdykolejnytydzień

***

Logan

Dość długo stoję przed drzwiami, zastanawiając się, czy to dobry pomysł. Na pewno nie życzy sobie mojej obecności. Z drugiej strony nie powinna siedzieć sama. Może jej odbić, a nie tego pragnę.

Wchodzę do środka. Nina stoi pod ścianą, patrząc na mnie z odrazą. Ręce ma schowane za plecami. Podchodzę bliżej, nie spuszczając z niej wzroku. Myśli, że jest sprytna?

– Przyniosłem ci kolację. – Kładę przed nią papierowy talerz z kanapkami.

– Chcesz mnie zagłodzić? – pyta.

– Skądże. Tyle ci wystarczy, byś przeżyła. Nie pozwolę ci umrzeć – zapewniam, siadając na krześle.

Chcę tylko, by straciła kilka kilogramów i nie miała tyle siły. Nie jest jej potrzebna.

Bez słowa sięga po kanapki i zjada je w mniej niż minutę. Nie krzywię się, choć mnie to obrzydza. Zachowuje się jak wygłodniałe zwierzę.

– Nadal jestem głodna.

– Bo twój organizm jeszcze nie pojął, że coś zjadłaś – prycham. – Tyle ci wystarczy. Zaufaj mi.

– Pierdol się.

Wzdycham ciężko. Nina jest trudnym charakterem. Obstawiałem, że szybciej mi się podda, a ona z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu próbuje udawać twardą i odważną, choć jej oczy zdradzają to, jak mocno się boi. Gdyby się poddała, wszystko przebiegłoby o wiele szybciej. O wiele przyjemniej.

– Lubisz czytać książki?

– A co? Nie dowiedziałeś się podczas obserwowania mnie?

Uśmiecham się krzywo. Oczywiście, że znam odpowiedź. Czyta wszystko. Romanse, kryminały, horrory, czy komiksy. Nie ma ulubionego autora.

– Co daje ci pyskowanie? Myślisz, że w ten sposób coś zyskasz poza straceniem czasu i nerwów? Twoich, rzecz jasna – tłumaczę spokojnie. – Mam głęboko w dupie to, czy mnie wyzwiesz, czy oplujesz. W końcu to ja jestem na wygranej pozycji, a ty siedzisz na łańcuchu na podłodze. Jak pies.

Jej reakcja jest natychmiastowa. Podnosi się i szarpie. Tym samym kolczatka uruchamia swoje działanie, wbijając malutkie igły w jej szyję. Nie udusi jej, ale zaboli. Zakładam ręce na piersi, obserwując to wszystko. Czuję się jak widz w teatrze. Jej marne próby zerwania łańcucha i udręka spowodowana bólem. Mimo to nie przestaje próbować. Jest w tym coś godnego uwagi... być może upór, a być może zwyczajna głupota? Bo jak inaczej ją tłumaczyć?

– Krwawisz – oznajmiam poważnie. – Przestań się wierzgać, to ci nie pomoże.

– Wypuść mnie stąd! – krzyczy, ale jej ruchy nie są już tak gwałtowne. Stara się nie okazywać bólu, ale widzę wszystko w jej oczach. – Nienawidzę cię – szepcze, siadając pod ścianą.

Nie lubię dźwięku płaczu, dlatego krzywię się, gdy zaczyna to robić. Mam wrażenie, że to potęguje moje bóle głowy. Ten dźwięk jest dla mnie jak skrobanie paznokciami o tablicę. Tak samo irytujący.

– Zamknij się. W tym momencie – nakazuję, patrząc w podłogę. – Przestań się nad sobą użalać, ponieważ nie przynosi ci to niczego innego jak tylko marnowanie czasu. – Podchodzę i staję przed nią. – Zaakceptuj rzeczywistość. – Ostrożnie wyciągam dłoń, by zetrzeć z jej szyi zasychającą krew. Przez cały ten czas patrzę jej w oczy. – Zaakceptuj rzeczywistość i pozwól mi się nią na chwilę stać. Pozwól mi na to i zyskaj przywileje – kończę cicho.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 09 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Każdy Kolejny Tydzień [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz