1.

4.3K 179 245
                                    

Logan

Od zawsze czułem, że stworzono mnie do wyższych celów. W szkole byłem jednym z najlepszych uczniów. Nie nazwałbym się prymusem, jak zwykli nazywać mnie te gnojki, które mi zazdrościły. Byłem ambitny, inteligentny i czarujący. Korzystałem z tego. Bardzo często.

Nie wstydzę się tego. Nie uważam, by był to powód do wstydu. Skoro los sprawił, że dzięki mojej twarzy kobietom miękną nogi, dlaczego tego nie wykorzystywać? W ten sposób dowiadywałem się o Ninie wszystkiego, co tylko zechciałem. A jeśli mój czar nie działał, działo się tak zazwyczaj w przypadku mężczyzn, rozwiązywałem kłopot inaczej. Od łapówek do włamywania się do komputerów z danymi. To dość pracochłonne, ale i satysfakcjonujące.

Nie żałuję. Przygotowywałem się tyle czasu, żeby mieć pewność, że niczego nie pominę. Nie chciałem być jednym z tych idiotów, którzy porywają kogoś w biały dzień, zostawiając mnóstwo materiału genetycznego i świadków.

Zamierzam doprowadzić do tego, że nawet po wypuszczeniu Nina nie będzie w stanie mnie rozpoznać, czy wskazać. Dopilnuję tego.

Minął dzień. W pracy miałem założone słuchawki, ale pierwszy raz nie słuchałem muzyki. Otworzyłem drzwi od swojego biura, by nasłuchiwać plotek współpracowników. Póki co nikt słowem nie wspomniał o zaginięciu Niny. Jestem pewien, że gdyby jej rodzina podejrzewała, że coś jej się stało, jej ojciec byłby już dawno na miejscu. Pojechałby do jej mieszkania, a następnie na komisariat, który zająłby się sprawą od razu, bo tak działają znajomości i wpływy. Przy okazji Kevin wpadłby do siedziby, by sprawdzić, jak ma się ten oddział jego firmy. Zauważyłbym go. Z pewnością Kevin nie podejrzewa, że jego córeczka leży przykuta do łóżeczka i jest przerażona wizją tego, co mogę jej zrobić.

Minimalnie uśmiecham się na tę myśl. Mógłbym zrobić jej wiele złych rzeczy, ale nie jestem potworem. Sprowadziłem ją w konkretnym celu i zamierzam się tego trzymać. Musi mi pomóc, później będzie wolna i wróci do swojego życia.

Odliczam minuty do skończenia pracy, a gdy ten czas nastaje, z ulgą opuszczam budynek i wracam do domu. Zjadam późną kolację i ruszam na dół, do mojej Anastasii. Nie śpi. Gdy mnie zauważa, jej oczy rozszerzają się do takich rozmiarów, że niedługo mogłyby wypaść jej z czaszki. Byłoby to zabawne.

— Jesteś głodna? — pytam, wkładając dłoń do kieszeni. Ściskam strzykawkę, licząc na to, że nie będzie potrzebna. Wolałbym zachować się delikatnie, by jej nie spłoszyć, ale nie zawaham się przed użyciem siły, jeśli mnie do tego zmusi. — Nakarmię cię.

— Poradzę sobie sama. Nie jestem dzieckiem — odpowiada z zadziwiającą walecznością w głosie.

Kącik moich ust unosi się w drwiącym uśmiechu na to ostatnie słowo. Jej pozycja wskazuje na to, że jednak tym dzieckiem jest.

— Nakarmię cię — informuję. — A później wyjaśnię ci zasady. Dobrze?

— Pierdol się.

Jej postawa mnie bawi. W zasadzie to bardziej jej głupota. Wierzy w to, że jest na tyle bystra i silna, by się wydostać. To niemożliwe. Musiałbym popełnić błąd, by ona miała, chociażby minimalną szansę na ucieczkę.

Nie popełniam błędów.

— Nakarmię cię, a później wyjaśnię ci zasady — powtarzam spokojnie i podchodzę do niej. Im bliżej jestem, tym mocniej się szarpie. Naprawdę zaczyna mnie irytować. — Jeśli nie przestaniesz, będzie gorzej. Nie zmuszaj mnie do tego.

Moje słowa odbiera jako wyzwanie. Krzyczy, wierzga się i rzuca. Wygląda jak wystraszone zwierzę, które wpadło w pułapkę. W pewnym sensie można uznać, że tak właśnie jest. Jest zwierzyną, ja łowcą. Wiadomo kto wygra.

Każdy Kolejny Tydzień [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz