Część 5/dlaczego wszystko co piękne zawsze się psuje?

112 5 0
                                    

Przez całą noc nie mogłem zmrużyć oczu z podekscytowania i euforii. To było niesamowite, może wyolbrzymiam? Sam nie wiem kiedy ale oczy same zamkneły mi się z wyczerpania. Nastała niedziela. Wstałem z łóżka niewyspany i rozjrzałem się po pokoju. Zaraz coś było nie tak, drzwi do mojego pokoju były otwarte. Dziwne, jestem pewien że je zamknąłem. Nagle do pokoju wszedł Victor. Co ta łajza tu robi?
A-Victor? Co ty tutaj robisz? Rzekł zdziwiony Arionek.
V-A co? Władnego chłopaka nie wolno mi odwiedzić?
Byłem trochę zmieszany i nie za bardzo wiedziałem co się dzieje. Victor wyszedł z pokoju zostawiając mnie w niezręcznej ciszy. Po chwili jednak wròcił ze śniadaniem ktòre sam mi przygotował. Podał mi tackę i usiadł koło mnie. Podziękowałem Victorowi i zapewniłem że nie musiał tego zrobić. Ciemnowłosy zaś pokręcił głową i rzekł że to jego obowiązek czy coś takiego, nie pamiętam byłem jeszcze zaspany. Zjadłem że smakiem śniadanie i w podziękowaniu złożyłem soczystego buziaka w policzek Victora. Victor tylko się przesłodko uśmiechną i puśćił mi oczko. Było to dość komiczne więc cichutko zachichotałem. Widać było że trochę zawstydziło to Victora. Po chwili przysunął się do mnie i złożył buziaczka w moje usta. Oczywiście odwzajemniłem pocałunek. Porozmawialiśmy chwilę po czym Victor opuścił mòj dom. tak minęły mi kolejne tygodnie a ku mojemu zdziwieniu Victor zawsze pojawiał się o poranku koło mojego łóżka ze śniadankiem.
Tak naprawdę stało to się małą tradycją. Lecz pewnego dnia się nie pojawił. W pierwszym momencie pomyślałem że może się rozchorował bądź zapomniał do mnie przyjść. Ubrałem się i poszedłem do szkoły. Victora nigdzie nie było, więc dla mnie stało się oczywiste to że się rozchorował. Postanowiłem wpaść do jego domu po lekcjach bez zapowiedzi, tak jak on miał to robić w zwyczaju. Lekcje się zakończyły a ja udałem się wprost do domu Victora. Weszłem przez furtkę i zapukałem do drzwi. Nikt nie otworzył. Postanowiłem wejść do środka, dom był pusty. Widać było panujący bałagan. W pokoju Victora naprzeciwko szafy leżały ubrania. Wyglądało to tak jakby ktoś szukał konkretnych ubrań w pośpiechu. Nie miałem pojęcia co się stało. Na stoliku nocnym Victora leżał telefon z ktòrym praktycznie nigdy się nie rozstawał. Dobra teraz to zaczołem się bać. Wybrałem numer do Riccardo. Na szczęście odebrał. Opowiedziałem mu o całej sytuacji ale on nie był zdziwiony.
R- Arion usiąść, muszę ci coś przekazać. Powiedział z lekkim smutkiem Riccardo.
Posłusznie zrobiłem co kazał i nasłuchiwałem z ogromnym strachem
R- Victor źle się poczuł i zabrano go do szpitala, nie znam szczegółów, wiem tylko tyle.
Szargaly mną ròżne emocje. Podziękowałem Riccardo za przekazanie mi informacji i rozłączyłem się. Byłem w lekkim szoku więc po prostu siedziałem na łóżku Victora.
Nagle zadecydowałem że osobiście wybiorę się do szpitala. Miałem do niego trochę daleko ale czego nie robi się dla miłośći. Wziołem telefon Victora żeby mógł się ze mną kontaktować. Nie wiedziałem co mu jest i czy będzie mógł jeść słodycze ale mimo wszystko kupiłem mu czekoladki w pięknym opakowaniu. Wreszcie dotarłem na miejsce. Podszedłem do recepcji i zapytałem co z Victorem Blade i czy wogule mogę się z nim spodkać. Miła pani recepcjonistka zapytała mnie się kim jestem dla Victora. Spaliłem buraka. Za mną było bardzo dużo osób, może nawet znajomych. Cały rozpalony wykrztusiłem że chłopakiem. Jaki wstyd... Mimo moich obaw recepcjonistka tylko wskazała na salę w której leżał Victor. Odetchnołem z ulgą, niestety nie da długo. Wszedłem do sali i zamarłem. Victor wyglądał na bardzo zmarnowanego i wykończonego. Miał podkrążone oczy ktòre lekko domykał. O mòj boże co ci się udało Victor? Wykrzyczałem niemal na cały szpital. Ludzie patrzyli się na mnie jak na wariata, ale miałem to gdzieś. Podpiegłem do Victora, usiadłem koło niego i delikatnie przytuliłem tak aby nie robić mu krzywdy, bo miał na rękach niezliczone ilości welflonòw. Rozpłakałem się na jego widok. po chwili Victor odezwał się zachrypłym głosem.
V-ko..kocham cię.
Jeszcze więcej łez zebrało się w moich oczętach.

Nie mam siły już pisać więc w następnej części dowiemy się co stało się Victorowi/ przepraszam za błędy.

Do Miłości Trudno Się Przyznać Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz