W pokoju oświetlonym czerwonawym światłem wpadającym zza okien można było usłyszeć lekkie zgrzyty. Część pomieszczenia była zatopiona w różowawym, duszącym dymie uniemożliwiającym dostrzeżenie tego, co znajdowało się za nim.
-Kurwa mać! To bolało.- Duża chmura dymu lekko rozproszyła się, przez co dało się zobaczyć trzy postacie siedzące na kanapie.
-Val, przestań palić to świństwo tutaj, nic nie widzę do cholery!- wyraźnie zirytowana Velvette machnęła ręką w stronę demona trzymającego długie cygaro.
-To nie ja rozjebałem go w walce, mógł się tam nie pchać.- Valentino odchylił się lekko do tyłu przykładając papierosa do ust i biorąc duży haust dymu.
-Zamknij się.- Vox zacisnął palce w pięść, żeby nie wybuchnąć gniewem.
-Już prawie skończyłam. Nie rzucaj się na niego w najbliższym czasie, zepsułbyś tylko moją pracę. A ty nie prowokuj go, sam mu kibicowałeś żeby to zrobił.- Velvette skomentowała zachowanie pozostałych Vees.
-Nie prosiłem go, żeby skakał od razu na Alastora. Powiedziałem mu tylko że jednak żyje i zasugerowałem, że byłoby ciekawie, gdyby w końcu go pokonał. Przecież telewizja ma większą moc niż starodawne radio. To moda sprzed pół wieku.
-Dlaczego ten chuj żyje? Widziałem jak Adam go zabija. Widziałem, na własne oczy. Jebana telewizja nie kłamie, widać w niej wszystko, nie jak w radiu.- Vox wstał -Skończyłaś?- zwrócił się do Velvette.
-Tak. I żebym następnym razem nie musiała tego robić, bo wtedy już nie otrzymasz ode mnie pomocy.
Vox dotknął się po twarzy, a raczej po monitorze. Gdy tylko trafił do piekła nie potrafił zaakceptować tego, że wygląda jak jakiś średniej klasy komputer, jednak później odkrył wiele zalet płynących z tego ciała. Miało niewiele niedogodnych cech, a jedną z nich było to, że z łatwością można było stłuc czy połamać monitor.
Wtem kolejny buch dymu wleciał mu w twarz.
-Valentino, do kurwy nędzy.
Velvette przewróciła oczami, wyjmując cygaro spomiędzy palców demona.
-Rzeczywiście mógłbyś przestać. Połowa personelu zapewne już się udusiła a druga połowa albo dogorywa albo stąd uciekła.
-Och, zlitujcie się. Nie widzicie że przeżywam żałobę? Chcę mieć chociaż trochę z życia w tej dziurze.
-Żałobę?
-Jebany Angel Dust. Nie słyszałaś? Poszedł do nieba. Moja najlepsza dziwka odeszła a ja nie mam jak go wrócić.- powiedział, po czym całkowicie opadł na kanapę.
Vox nie miał ochoty dalej wysłuchiwać jego jęczenia. Gadał o tym już od trzech dni, a wydawało się, jakby od zniknięcia Angela minęły trzy pełne miesiące. Valentino był nie do życia. Od zawsze był lekko denerwujący, ale teraz przeszedł wszelkie granice stając się upierdliwym gnojkiem widzącym tylko własną tragedię i próbującym się w jakikolwiek sposób zabawić.
Vox ruszył w kierunku drzwi mając zamiar zaszyć się w swojej pracowni i nie wychodzić przez następne parę tygodni. Po raz ostatni obejrzał się do tyłu by dostrzec Velvette, która posłała mu spojrzenie mogące wyrażać: „zostawiasz mnie tu samą z nim?".
𖤐
Demon szedł po wąskiej kładce otoczonej przepaścią do swojego biura. Vox lubił to miejsce, mógł mieć tu spokój od wszystkich i móc snuć wyłącznie swoje plany. Bez żadnych zakłóceń.
Na biurku stało mnóstwo laptopów, nad nimi zawieszone były kolejne monitory. Mógł stąd kontrolować wszelkie programy puszczane w całym piekle. Zawsze mogło się przydać.
Jednak na ten moment większość miejsca zajmowały zapiski. Komputery gorączkowo przeszukiwały dane spośród wszelkich danych, które mogłyby się przydać do unicestwienia największego wroga Voxa. On już nie tylko chciał zabić Alastora. Nie było to jedynie jego wielkie pragnienie, była to wręcz obsesja.
Usiadł na krześle zakładając nogę na nogę. Miał zamiar udoskonalać plany. Miał do dyspozycji nieomylny sprzęt, mógł wszystko obliczyć, zaplanować co do sekundy, milimetra, co do najmniejszego ciosu. Jeśli zaatakowałby w odpowiednim momencie i ze sposobem, to chociaż Alastor dysponował większą mocą mógłby wtedy przegrać.
Na jednym z monitorów wyświetlił się program informacyjny. Wielki nagłówek na żółtym pasku głosił:
„Bitwa overlordów została zaobserwowana w zachodzeniem części miasta. Vox, twarzowa postać Vees znowu znalazła się w cieniu Demona Radiowego?"
Po chwili odezwała się prezenterka:
„Dostaliśmy najnowsze informacje o wydarzeniach które miały miejsce dzisiaj przed południem na zachodzie miasta. Rozwinęła się walka między twarzową postacią Vees; Voxem a Alastorem- Radiowym Demonem. Z tego co nam doniesiono Alastor ponownie zadebiutował strącając telewizję na niższe miejsce. Kilka demonów, które znalazły się w pobliżu zostało rannych. Vox odmówił wywiadu na temat całego zajścia, jak powiedział nam jego najbliższy współpracownik; Valentino. Nie wiemy co aktualnie dzieje się z Voxem, ale z pewnością stracił pewność siebie i w najbliższym czasie ponownie nie zaatakuje Alastora. Kolejne wydanie wiadomości odbędzie się o-„
Słowa prezenterki utonęły w trzasku łamanego telewizora i huku mieszanki metalu i plastiku spadającej w przepaść. Kilka kabli oderwanych od obwodu zaskwierczało ukazując niebiesko-złote iskry.
Vox stał, a jego twarz zdobił wyraz nienawiści połączony z żądzą zemsty.
-Fuck.- po chwili gdy już trochę ochłonął zrozumiał, co zrobił. -Fuck, fuck, fuck, fuck, fuuuck!- uderzył pięściami o biurko. Czuł jak powoli wypełnia go kolejna fala wściekłości. W mediach coraz częściej śmiano się z niego a on musiał się naprawdę wysilać, by nie stracić wizerunku. Miał dosyć ciągłych starań. Chciał załatwić sprawę szybko i boleśnie, oczywiście nie dla niego samego.
𖤐𖤐𖤐𖤐𖤐𖤐𖤐𖤐𖤐
I belive in Velvette mother of the group supremacy
CZYTASZ
𖤐 Radio Lies 𖤐 ꧁Radiostatic꧂
FanfictionTaka bardziej luźna książka; może nie jestem z niej dumna, ale sądzę, że może być :') Alastor to wielki overlord, który w czasach jeszcze przed swoim zniknięciem debiutował i cieszył się niemałą sławą. To jedna z niewielu, a być może jedyna dusza śm...