𖤐 1. Chains 𖤐

277 23 71
                                    

-Chcesz to zrobić?

-Teraz nikt się tego nie spodziewa. Alastor nie walczył tak jak kiedyś, wyglądał na trochę osłabionego. Teraz z pewnością nie jest przygotowany na mnie. Zetrę uśmiech z tej jego mordy.- Vox nie zwracał uwagi na ostrzeżenia i uwagi Velvette. Zaplanował i wyliczył wszystko do pięciu miejsc po przecinku, całość nie mogła nie wyjść.

-Nie zmienię twojego idiotycznego zdania?- Velvette odpowiedziało jedynie znaczące spojrzenie Voxa.

-Skoro już zdecydował i chce to załatwić sam na sam to mu nie przeszkadzajmy.- Valentino wzruszył ramionami.- Gdzie on w ogóle teraz jest?

-No gdzie, w hotelu córci Lucyfera.- Vox złączył czubki palców siadając przy stole.

-No to może podzielisz się z nami swoim wspaniałym planem wyciągnięcia go stamtąd?

-Sam wyjdzie. Ma za duże ego żeby zostać wewnątrz kiedy nadarzy się okazja do zabawienia się. Ale nie, nie tym razem. Rozedrę go.- Demon wbił pazury w blat, zostawiając na nim parę rys.

-Przez ciebie kończą nam się stoły zdatne do użytku.- Velvette przewróciła oczami.

Vox nie zwrócił uwagi na jej słowa; zamiast tego wstał, gwałtownie odsuwając krzesło.

-Wiesz co? Weź idź już go zabij czy co tam chcesz zrobić. Może wtedy przestaniesz mieć te swoje napady agresji. Zachowujesz się jakbyś dostał okresu.- Velvette wydmuchała duży balon z gumy do żucia.

-Ma rację, idź i już załatw swoje sprawy zanim zdemolujesz nam większość budynku.- Valentino usiadł na kanapie zapalając cygaro.

Vox wstał. Przechodząc przez pokój uniósł głowę i splótł ręce za plecami. Rozejrzał się po pomieszczeniu i powoli, teatralnie otworzył drzwi. Wyglądało to bardziej jak pochód pogrzebowy niż jak zwykle przejście przez pokój do drzwi. Demon zamknął je za sobą trzaskając zamkiem.

-wow, to się nie nazywa angielskie wyjście.- oboje; Velvette i Valentino patrzyli z lekkim zdziwieniem na wyjście.

𖤐

Vox miał za sobą mnóstwo przygotowań, ale mimo tego teraz, gdy już miał to zrobić miał dziwne przeczucie. Zawsze kiedy zbliżał się do Alastora jego ego spadało i czuł się trochę  niepewnie.

Niebieski błysk światła wytrysnął z kamery a w miejscu zakończenia błyskawicy zmaterializował się demon.

Hotel, w którym znajdował się Radiowy Demon był na wzgórzu, co wymagało lekkiej wspinaczki. Vox parokrotnie chciał zawrócić pod jakimś pretekstem, ale nie mógł znaleźć odpowiedniej wymówki, a był zbyt zdesperowany by czekać na dopełnienie celu. Przez całe siedem lat myślał, że jedno z jego wielkich marzeń się spełniło, a w ostatnim czasie przeżył podwójny zawód po dwukrotnym powrocie Alastora z martwych. Nie mógł przestać w tym momencie, kiedy miał największe szanse na wygraną.

Miał także cichą nadzieję na to, że ponieważ radio ma coraz mniej odbiorców, to i pewność siebie i siła Alastora podupadnie. Jednak nie był w stanie do końca w to uwierzyć, bo niby w jaki sposób mogłoby to wpłynąć na jego moc?

W końcu stanął przed hotelem. Jego sama obecność mogła zakłócić sygnał radiowy, więc nie musiał się specjalnie starać by wywabić Alastora z jego studio.

W stronę Voxa pomknął po ziemi czarny cień. Owinął się wokół nóg demona, z łatwością przewracając go.

-hmm, myślałem, że będzie trudniej- Radiowy Demon zmaterializował się, lekko zgięty z szerokim uśmiechem żółtych zębów na twarzy. To było nieco dziwne, ponieważ zawsze chodził wyprostowany, ukazując w pełni postawność swojej osoby.

𖤐 Radio Lies 𖤐                  ꧁Radiostatic꧂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz