Alastor szedł długim, oświetlonym lampami w złotych kloszach korytarzem. Mijał szeregi białych drzwi, za prawie każdymi dało się słyszeć odgłosy rozmów, zderzających się o siebie kieliszków i muzyki. Otworzył jedne z nich, za którymi było całkowicie cicho. Znajdowały się na samym końcu holu.
Wszedł do pomieszczenia ze stolikami bez obrusów i krzesłami poustawianymi do góry nogami. Widocznie to było jedno z niewielu pomieszczeń, które nie zostało wynajęte na dzisiejszy bankiet. Podłoga było lekko zakurzona, ale zachowała swój połysk.
W pokoju znajdowała się postać stojąca przed starym, dużym lustrem powieszonym na ścianie. Zawzięcie poprawiała coś przy swojej szyi. Alastor podszedł bliżej.
Vox odwrócił, a gdy spostrzegł demona szczerze się uśmiechnął.
Radiowy Demon skinął głową na powitanie. Zbliżył się jeszcze bardziej i pomógł przyjacielowi poprawnie ułożyć materiał muszki.
-Dzięki, ale nie musiałeś...- Vox lekko się zarumienił.
-Nie musiałem? A jednak już od tylu lat widzę, jak bardzo nieporadny życiowo jesteś bez mojego towarzystwa.- Alastor zaśmiał się. -Chyba czas już iść. Z tego co pamiętam miałeś mi coś do przekazania.- po chwili spojrzał na zegarek.
-Ach, no tak. Chodźmy, znajdziemy jakiś wolny stolik i wypijemy po kieliszku dobrego szampana.- Vox ruszył ku drzwiom.
Razem podążyli korytarzem i weszli do jednego z wielu pokoi, w którym panował harmider, śmiechy i muzyka. Było to jedno z niewielu dystyngowanych przyjęć w piekle, więc Vox stwierdził, że będzie to idealne miejsce na odbycie rozmowy, która zaraz miała nadejść.
-Tak, dwa.- Alastor rzucił kelnerowi złotą monetę. -Jak najszybciej, jeśli można.
Kiedy napoje obojga były już dostarczone Vox złożył palce i zaczął rzeczowym tonem.
-Dobrze.- wziął głęboki oddech. -Jak zapewne wiesz, celem większości demonów jest osiągnięcie władzy, chociaż na małym skrawku ziemi. Jako, że i ty i ja jesteśmy overlordami, śmiem twierdzić, że dość dobrymi, to mamy już pod sobą sporo dusz.
-Mój drogi, nie mów mi oczywistości. Przejdźmy do sedna. -Alastor przerwał wywody Voxa.
-Tak...- odchrząknął -Dokańczając. Należy pamiętać, że przed nami jeszcze długa droga na sam szczyt. Demony, które musimy pokonać, żeby dotknąć wygranej mają naprawdę potężne moce i udziały. Tak więc stwierdziłem, że dobrym posunięciem będzie zaproszenie cię do dołączenia do naszej spółki. Zapraszam cię do Vees!- rozłożył ręce a na jego twarzy zawidniał krzywy uśmiech.
Zaległa niezręczna cisza, którą przerwał jedynie styk odstawianego kieliszka Alastora.
-„Naszej"? Jakiej „naszej" spółki, jeśli mogę wiedzieć?- Alastor uniósł brew.
-No wiesz. Ja, Ty i...
-I?
-Odpowiem ci, jeśli przestaniesz mi przerywać.
Alastor skrzyżował ręce na piersi i odchylił się na krześle.
-Ja, ty i Valentino.
Atmosfera zagęściła się. Uśmiech Alastora przygasł. Dookoła zaczęła zbierać się czarna mgła. Po chwili muzyka ucichła, a wszyscy inni goście nagle zniknęli. Na ścianie pojawił się cień wysokiego demona, ubranego w długą szatę z futrem.
Valentino podszedł do Voxa, który bez spoglądania w tył odszedł razem z nim. Alastor wstał. Chciał pobiec za nimi, złapać Voxa i wyrwać go z rąk Valentina. Gdy starał się ruszyć z miejsca, pod jego stopami podłoga zaczęła zapadać się. Próbował chwycić się stołu, ścian czy czegokolwiek, co mogło uratować go przed spadkiem, ale nie zdążył. Wpadł prosto z czerwony wir.
CZYTASZ
𖤐 Radio Lies 𖤐 ꧁Radiostatic꧂
FanficTaka bardziej luźna książka; może nie jestem z niej dumna, ale sądzę, że może być :') Alastor to wielki overlord, który w czasach jeszcze przed swoim zniknięciem debiutował i cieszył się niemałą sławą. To jedna z niewielu, a być może jedyna dusza śm...