W hotelu panowało zamieszanie. Między ścianami odbijały się szepty mieszkańców.
Z całego tego bezładu skorzystał Alastor, który chyba pierwszy raz wszedł do hotelu bez robienia wokół siebie hałasu. Tym razem chciał przedostać się do wnętrza raczej po cichu, chociaż nie starał się ukryć swojej osoby. Zwyczajnie nikt nie zauważał go w tłumie, co bardzo mu pasowało. Skierował się do zamkniętych drzwi, spod których sączyła się wiązka światła.
Kilka metrów za nim Vox nieśmiało wychylił się zza ściany. Nie był to typowy widok, zważając na ego demona, który zazwyczaj wchodził wszędzie jak do własnego domu nie przejmując się nikim i niczym. Na widok jego postawy Alastor przewrócił oczami, kładąc uszy.
-Mój drogi, nie łudź się, że tylko z powodu nagłego powrotu twojego rozsądku ponownie wróciliśmy do dawnych stosunków.- zaśmiał się. -Kiedy tylko to wszystko dobiegnie końca zabiję cię, o to nie musisz się martwić.
Vox również przewrócił oczami i uśmiechnął się ironicznie, słysząc uwagę Radiowego Demona. Nie zwrócił na nią większej uwagi i nadal podążał za Alastorem, który nacisnął klamkę.
Było już dawno po północy, a w sali świeciły się wszystkie światła. Na środku stała czerwona kanapa, na której siedziały dwie postacie; pierwszą była Vaggie, drugiej Alastor nie znał, ale miał powody by sądzić, że to ona była przyczyną całego zamieszania. Za oparciem kanapy nerwowo chodziła Charlie, mówiąc coś i trzymając się za głowę. Na końcu Alastor dostrzegł fotel ustawiony w półcieniu, na którym zasiadał Lucyfer. Wyraz jego twarzy był zasłonięty cieniem kapelusza, ale palce zaciskały się na materiale siedziska, co mogło oznaczać, że nie jest zadowolony z tej wizyty.
Alastor cicho odchrząknął, a wszyscy poza Lucyferem zwrócili w jego kierunku głowy. Vaggie nieznacznie przysunęła się do nieznanej przybyszki i delikatnie otarła łzę spływającą jej z policzka.
-A-Alastor!- Charlie westchnęła. -Jak dobrze, że jesteś! Tak się martwiłam...- Zamknęła oczy, a na jej twarzy wystąpiła chwilowa ulga. Jednak za moment zgasła, zamiast niej znowu zawitało zmartwienie. -Ach no tak, to jest Emily. Ona właśnie tak jakby...
-Upadła.- dokończyła za nią Vaggie, widząc jak Charlie jąka się w wyjaśnieniach.
Alastor ukłonił się z szerokim uśmiechem na twarzy, podszedł bliżej i ujął jej rękę w uścisku. Emily nieśmiało odwzajemniła uśmiech, natomiast Lucyfer dopiero teraz zmierzył Radiowego Demona chłodnym spojrzeniem.
-Nie sądź, że jesteś tu mile widziany.- Król Piekieł wstał, spoglądając na Alastora. -Jeśli jeszcze raz...
-Tato.- Jęknęła Charlie błagalnym głosem nie chcąc, by rozwinęła się wymiana zdań między Lucyferem a Alastorem. Nie w tej sytuacji, będą mieli milion innych na sprzeczki. -Dokończ, Emily.
-W-więc...- zaczęła, dławiąc się łzami. Ze względu na jej jąkanie się i niewyraźną mowę nie słuchało się tego najprzyjemniej. -Pokłóciłyśmy się i... i wtedy przyszły inne anioły i sam Bóg... i spadłam. N-nie pamiętam jak... wylądowałam tutaj. Och, jak cieszę się, że znalazłam się akurat u ciebie, Charlie!
-Czyli w skrócie- Zaczęła Vaggie. -Stwierdziłaś, że demony nie mogą być traktowane w ten sposób i zabijane, że mogą zostać odkupione, ale Sera się z tobą nie zgodziła, pokłóciłyście się i pozbyli się ciebie?
-Czyli w niebie nic się nie zmieniło.- Westchnął Lucyfer, siadając obok nich na kanapie.
-Na jakiej podstawie mogłaś być tak pewna, że demony mogą zostać odkupione?- kontynuowała Vaggie.
CZYTASZ
𖤐 Radio Lies 𖤐 ꧁Radiostatic꧂
FanficTaka bardziej luźna książka; może nie jestem z niej dumna, ale sądzę, że może być :') Alastor to wielki overlord, który w czasach jeszcze przed swoim zniknięciem debiutował i cieszył się niemałą sławą. To jedna z niewielu, a być może jedyna dusza śm...