𝟔ღ

330 16 15
                                    

They ain't looking at you, baby
They're looking at me
They're looking at me
Yeah, yeah, they're looking at me
Looking at Me Sabrina Carpenter

4 miesięcy później

Nicodemus Walker
„The less you know, the better you sleep."

— Moja kolej! — Krzyknęła rozbawiona Livia. Spojrzeliśmy wszyscy na nią, czekając, aż zakręci ona butelką. Puste opakowanie po ruskiej wódce wskazało na mnie. Uśmiechnąłem się arogancko. — O! I zajebiście! — Krzyknęła, patrząc na wyczekująco.

— W chuj, co nie? — Zapytałem zirytowany, wiedząc, że Livia nie będzie dla mnie litościwa w tej żałosnej grze.

— Prawda czy wyzwanie? — Zapytała niewinnie.

— Wyzwanie — przyznałem zrezygnowany.

— Kurwa, będzie ciekawie... — mruknął Xavier ze śmiechem.

— Morda, bracie, chyba że chcesz...

— Spokój, kurwa! Wyzwanie wymyślam! — Oburzyła się Livia, patrząc na męża z pogardą. — Mam! Tylko jedna sprawa... — spojrzałem na nią wyczekująco. — Jak wielka będzie twoja chęć zabicia mnie, jeżeli wspomnę o osobie, o której nie chcesz rozmawiać?

Zacisnąłem mocno szczękę i zacząłem wbijać w blondynkę wirtualne sztylety. Skinęła głową, jakby wiedziała, co chciałem jej przez to przekazać. Nikt nie miał prawa o niej wspominać. Odeszła. Zostawiła mnie, kiedy jej potrzebowałem. Nie chciałem o niej rozmawiać, nawet z Livią. I tak nasłuchała się o niej najwięcej ze wszystkich.

Pojechałam do mieszkania, które znajdowało się na ulicy, gdzie pociągi przyjeżdżały, a z okna było widać McDonald's. Waliłem mocno w drzwi, licząc, że zastanę osobę, której teraz potrzebowałem w domu. Nie musiałem długo czekać, aby usłyszeć krzyk blondynki, która miała być moim ratunkiem w tym momencie.

Blin! On gorit ili chto?! Krzyczała coś po rosyjsku, a po chwili otworzyła drzwi. Jej mina ze zirytowanej zmieniła się na zaskoczoną. Livia Volkova-Walker była drugą osobą tego dnia, przy której płakałem. Nie obchodziło mnie to teraz. Tylko ona mnie znała ze wszystkich członków rodziny na tyle, aby mi pomóc. Mater' Bozh'ya, Nicoś, chto sluchilos? Zapytała, ale ja nic nie zrozumiałem i przyciągnęła mnie do siebie. Zamknęła nogą drzwi i zaczęła prowadzić mnie do salonu. Usiedliśmy na kanapę, a Livia przez cały czas mnie obejmowała, głaszcząc miło po głowie. Musisz mi powiedzieć co się stało szepnęła cicho. Muszę wiedzieć, Nicoś.

Ona... szepnąłem cicho, nie mając już siły. Łzy same już spływały mi po policzkach, a serce niesamowicie mnie bolało. Nigdy wcześniej się tak nie czułem. Ona odeszła, Livio... Zostawiła mnie...

Chto?! To nie możliwe, przecież cię kochała...

Najwidoczniej czasem miłość nie wystarcza — powiedziałem to tak cicho, że nie byłem pewien czy to usłyszała.

Nie odzywała się przez chwilę. W otoczeniu ciszy opierałem się o jej ramię, kiedy głaskała mnie czule po głowie i składała czule, matczyne pocałunki w moje włosy.

Czułem tak wielkie zmęczenie. Tak wielkie. Nie płakałem od długiego czasu. Cała głowa mi pulsowała. Nie miałem siły szlochać, ale mój oddech dalej był urywany i cholernie szybki.

𝐃𝐮𝐥𝐜𝐲𝐧𝐞𝐚 𝐈𝐈: 𝐊𝐨𝐧𝐢𝐞𝐜 𝐬𝐭𝐚𝐫𝐞𝐠𝐨 𝐩𝐨𝐜𝐳𝐚̨𝐭𝐤𝐮 | +𝟏𝟖Where stories live. Discover now