𝟏𝟎ღ

109 8 0
                                    

Oi, nam voruiu alkogol-, slomal na kryshu zamok
Khochu navsegda s toboi, my tantsuem pod Lunoi
Ty kruche vsekh etikh zvezd, ty dorozhe, chem Rolls-Royce
Devochka s moikh snov tepеr- so mnoi
Ворую алкоголь ЭВСЭ (EVSE) & Floki

Livia Volkova-Walker
Alice White neprikasayema"

Zaparkowałam pod restauracją, w której czekał Nicodemus. Miałam wejść razem z Alice do środka i pobiec od razu do łazienki, ale dzwoniący telefon pokrzyżował moje plany. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam imię, którego naprawdę nie chciałam widzieć.

Dorian.

— Wiesz co stara, zaraz przyjdę — oznajmiłam szatynce, patrząc w telefon, kiedy stałyśmy już pod drzwiami do restauracji. — Wejdź i powiedz, że masz rezerwację na nazwisko Walker. Odbiorę telefon i zaraz przyjdę — dodałam i zaczęłam iść z powrotem w stronę samochodu.

Nie miałam ochotę z nim rozmawiać. Był dla mnie nikim. Miał nie żyć. Za dużo krzywdy mi zrobił jak byłam młodsza. Za dużo. Przekroczył granicę, której nigdy własny brat nie powinien przekroczyć. Zniszczył mnie. Zniszczył tą szesnastolatkę, która chciała mieć tylko kochanego, starszego brata, który zrobiłby wszystko dla jego jedynej siostry. Zamiast tego dostałam tyrana i traumę. Tyrana, który mnie poniżał, wyzywał i bił.

Tyrana, który miał być moim bratem, a próbował mnie zabić z zazdrości.

Było już późno. Dopiero co wróciłam do domu po domówce u jednej z moich koleżanek. Nie pamiętałam jej imienia. Była nudną osobą i niezwykle irytującą, ale potrzebowałam znajomych, żeby nie być odludkiem. Bawiłam się całkiem nieźle. Wypiłam trochę wódki, ale nie za dużo. Nie chciałam wrócić nieprzytomna do domu. Tata nie miałby problemu, gorzej było z mamą. Przez to, że była amerykanka to nie rozumiała jak można pić w tak młodym wieku. Ojciec był bardziej luźny. Nigdy nie miał z tym problemu dopóki wracałam o własnych siłach do domu. 

Zdjęłam z siebie czarną sukienkę, którą dostałam od mamy i szpilki. Nie trudziłam się, aby zmyć makijaż. W samej bieliźnie wpakowałam się do wielkiego łóżka. Przykryłam się różową, satynową pościelą i automatycznie zamknęłam oczy, chcąc już zasnąć.

Nie dane mi to było. Mój umysł zaczął panikować. Jutro miałam trening. Jak z resztą codziennie. Ojciec chciał, abym potrafiła się obronić w razie niebezpieczeństwa. Chciałam, aby był ze mnie dumny. Powiedziałby, że mnie kocha i widzi jak się staram. Chciałabym to usłyszeć zamiast ciągłej krytyki. Chciałabym, aby spojrzał na mnie któregoś dnia i powiedział: ,,To jest moja córka, moje najlepsze dzieło". Jednak w tak zimnej rodzinie jak moja było to tylko złudne marzenie. Najważniejsza była lojalność i interesy. Miłość nie miała prawa tutaj istnieć. Od zawsze byłam pod wrażeniem jak moja mama odnalazła się w nowej sytuacji. Dwójka dzieci, które cały czas skaczą sobie do gardeł, mąż, dla którego najważniejsze jest ukrywanie wszystkiego przed kamerami, jakimi otaczała się moja mama. Zastanawiałam się jak ona sobie radzi z tym, że nie mogła nawet pokazać się na rozdaniu nagród muzycznych ze swoim mężem tylko przyjacielem rodziny. Jak musiała się czuć, kiedy na wizji była przytulana i obrzucana całusami przez innego faceta, kiedy miłość jej życia oglądała wszystko przez telewizor. Jak okropnie musiała się czuć z faktem, że nie mogła światu powiedzieć nawet o swoich dzieciach, nie mogła powiedzieć jak bardzo je kocha. Ja bardzo jest z nich dumna każdego dnia.

Drzwi do mojego pokoju zaskrzypiały, tak samo jak podłoga. Nie trudziłam się, żeby spojrzeć, kto zakradł się do mojej sypialni, bo byłam przekonana, że była to mama. Często jak późno wracałam to przebudzała się i sprawdzała, czy wszystko w porządku. Dalej miałam zamknięte oczy, a łóżko wygięło się pod ciężarem kolejnego ciała. Mocna woń męskich perfum doszła do moich nozdrzy, a kiedy nachylił się nad moich uchem to usłyszałam cichy, szaleńczy śmiech.

𝐃𝐮𝐥𝐜𝐲𝐧𝐞𝐚 𝐈𝐈: 𝐊𝐨𝐧𝐢𝐞𝐜 𝐬𝐭𝐚𝐫𝐞𝐠𝐨 𝐩𝐨𝐜𝐳𝐚̨𝐭𝐤𝐮 | +𝟏𝟖Where stories live. Discover now