𝟖ღ

250 11 28
                                    

He hurt me but it felt like true love
Jim taught me that
Loving him was never enough
With his ultraviolence
Ultraviolence
Ultraviolence Lana Del Rey

Nicodemus Walker
„This is not a concert of wishes, handsome bachelor..."

Mój spokój został zakłócony, kiedy do mieszkania wparował Xavier w towarzystwie Heleny, co było dziwne. Ich dwójka nie potrafiła wytrzymać razem dłużej niż... może dwadzieścia minut? Helena irytowała mojego brata przez bycie Heleną Brown, która nie posiadała czegoś takiego jak wstyd czy limit. Było to dla mnie dość zabawne, biorąc pod uwagę, że Xavier był dokładnie taki sam. Dlatego zastanawiał mnie fakt, co mogło być tak ważne, że przybyli razem drogę aż do mojego apartamentu, aby zakłócić mi mój wewnętrzy spokój, który polegał na myśleniu o jedynej istocie, dzięki której poczułem smak prawdziwego szczęścia, gniewu, smutku i bólu.

Bez słowa ich dwójka usiadła na kanapie, która była na przeciwko tej, na której siedziałem i wpatrywała się we mnie z głupimi uśmiechami na twarzy. Uniosłem brwi, zaciągając się papierosa, którego paliłem już kilka chwil.

— Co? — Zapytałem, w końcu przerywając ciszę. Helena spojrzała tylko swoimi niebieskimi oczami w brązowe tęczówki Xaviera, a ich uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej. — Jak macie zamiar się uśmiechać, jak klauny to zawiozę was do cyrku. Tam każdy będzie uśmiechał się tak samo zjebanie, jak wy — skomentowałem ironicznie, czując przypływ irytacji.

— Braciszku mój najkochańszy...

— Spierdalaj — warknąłem, domyślając się, że musiał czegoś ode mnie chcieć.

— Aha... Takim słownictwem do własnego brata? Ciekawe czy do matki też się tak odzywasz! — Oburzyła się Helena, ale tak naprawdę to widziałem, że żartowała, pomimo poważnej miny, jaka gościła na jej twarzy.

— Moją matkę wypieprzyłem do Hiszpanii, zabierając jej firmę, którą tak kochała i zabiłem jej męża, a potem pochowałem go pod fałszywym nazwiskiem na drugim końcu Europy, aby nigdy go nie znalazła, więc tak, do matki też się tak odzywam, droga Heleno — przypomniałem jej, a ona przewróciła tylko oczami i założyła ręce na piersi. — A teraz, oświecicie mnie swoją piękną wiedzą i chęciami, na jaka cholerę przyleźliście tu we dwoje, tolerując swoje towarzystwo?

Szatynka wyrzuciła ręce w górę i spojrzała groźnie na Xaviera, który nie wyglądał się tym przejmować.

— Mówiłam ci, że ogarnie! Powinieneś tu przywlec Livię, a nie mnie! Przecież to oczywiste, że uzna to za jakiś spisek skoro przychodzę tu z tobą, debilu jebany! — Krzyczała ciotka, wymachując rękami w powietrzu.

— Dobra, zamknij się! Jakbym przyszedł z Livią to cały plan by się sypną i chuja by z tego wyszło, a jak przyszedłbym sam to już w ogóle podejrzane, bo każdy wie, że ja nigdy nie przychodzę tu sam! — Warknął Xavier, a ja przyglądałem się całemu przedstawieniu z wielkim rozbawieniem. Do kompletu brakowało mi tylko jakiejś przekąski.

— Właśnie... zawsze się zastanawiałam, dlaczego nie przychodzisz sam... Czemu? — Dopytywała Helena, która naprawdę wydawała się zainteresowana tym wszystkim.

— Bo boję się dostać wpierdol! On jest nieobliczalny! A moim argumentem potwierdzającym całą moją tezę jest to, że stwierdził, iż życie prawnika jest zbyt nudne więc zabił starego i wypieprzył matkę do słonecznej Hiszpanii, a następnie przejął ich nielegalne interesy, które wpisał na Arabellę, a w dodatku otworzył klub, którego właścicielem jest tylko w jakiś prywatnych dokumentach, bo normalnie to jestem nim ja!

𝐃𝐮𝐥𝐜𝐲𝐧𝐞𝐚 𝐈𝐈: 𝐊𝐨𝐧𝐢𝐞𝐜 𝐬𝐭𝐚𝐫𝐞𝐠𝐨 𝐩𝐨𝐜𝐳𝐚̨𝐭𝐤𝐮 | +𝟏𝟖Where stories live. Discover now