18. "Jesteś moją..."

44 3 5
                                    

- No to... - Nicholas zatrzymał się w miejscu, kiedy dotarliśmy przed wejście na moje podwórko - Dobranoc, Hudson - kiwnął głową.

Miał ręce włożone w kieszenie bluzy, a latarnia miejska za jego plecami, sprawiała, że ciężko było mi dostrzec jego skrytą pod kapturem twarz.

Ta ciemność do niego pasowała, choć przecież błękit był kolorem nieba za dnia.

Poruszył się, chcąc zapewne pójść chodnikiem dalej. Coś tchnęło mnie, aby go zatrzymać.

- Będziesz wracał sam taki kawał drogi? - zapytałam.

Nieznacznie wzruszył ramionami.

- Nie pierwszy raz, umiem o siebie zadbać. A co, martwisz się o mnie? - zapytał czepliwym tonem.

I gdybym trochę lepiej widziała jego twarz, to zapewne dostrzegłabym teraz pełen kpiny uśmieszek, wymalowany na jego wąskich ustach.

- Po prostu pomyślałam... - wcisnęłam dłonie w swoje dresy, zastanawiając się, czy nie powinnam zwyczajnie pożegnać się z chłopkiem i pójść do domu - Jeśli chcesz to możesz przenocować - wypaliłam na jednym wdechu.

Między nami nastała cisza, podczas której zapadałam się pod ziemię. Co ja sobie myślałam? Wbijałam paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni i miałam już wycofać się ze wszystkiego, kiedy brunet odchrząknął, i w końcu zabrał głos.

- A co z twoim tatą? - zapytał zwyczajnie, nie poruszając się przy tym nawet o milimetr.

- Wraca około ósmej - zaczęłam bujać się lekko na boki z poddenerwowania - Zdążyłabym cię rano odwieść, chociaż nie wyspalibyśmy się za specjalnie - wyciągnęłam telefon, dowiadując się, że było już po trzeciej.

Starałam się udawać, że wcale nie krępuje mnie składnie mu takich propozycji. A czemu właściwie to robiłam? Po pierwsze, nie chciałam aby wracał pieszo taki kawał, skoro zrezygnował z podwózki tylko po to, żeby gdzieś mnie zabrać. Po drugie, a jednocześnie bardziej mnie stresujące... Chciałam spędzić z nim więcej czasu.

- Jesteś pewna, że chcesz żebym tam z tobą wszedł? - ton głosu chłopaka, kazał mi wierzyć, że jeśli wejdzie do mojego domu, to nie skończy się to na zwyczajnym przenocowaniu.

Byłam wręcz pewna swoich domysłów, na temat tego, o co mnie tak naprawdę pytał. Przełknęłam ślinę, wiedząc, że on wyraźnie widzi całą moją twarz i postawę, podczas gdy ja, nie mogłam określić do końca, jak on w tej chwili patrzył na mnie. Napięcie między nami rosło dziś stopniowo, a Nicholas właśnie pozostawił mi decyzję, na temat tego, czy chce coś z tym zrobić. Pamiętałam jego słowa z łazienki na imprezie. Powiedział, że dokończymy to co zaczęliśmy na górze. Nie spodziewałam się jednak, że zaproponuje mi to teraz. Mimo wszystko oprócz stresu, pojawiła się we mnie pewna doza adrenaliny.

Czy chciałam żeby znów mnie pocałował? Oczywiście. Czy miałam motyle w brzuchu na myśli, o tym, że jego dłonie znów wylądują na moim ciele? Bez wątpienia.

I to właśnie wywoływało we mnie nieznane dotąd emocje. Czułam się jakbym podejmowała naprawdę okrutną decyzję, którą jednocześnie miało mi być dane się rozkoszować. I wiedziałam, że jedno słowo wystarczy aby zastygnięty w miejscu brunet, ruszył w moją stronę, nie zatrzymując się już ani na chwilę.

Kilka liter miało wyrwać go z cienia w którym stał.

A może one od początku miały wciągnąć mnie, w te ciemną przestrzeń wokół niego?

- Jestem pewna - szepnęłam niemal niesłyszalnie.

Ale on słyszał. Gotów był wyłapać każdy, nawet najmniejszy sygnał z mojej strony. Widziałam tylko jak jednym ruchem dłoni zsunął z głowy kaptur, a światło latarni zamrugało między kosmykami jego ciemnych włosów. W dwóch krokach znalazł się przy mnie i bez zawahania złapał pod udami, pociągając go góry. Odruchowo oplotłam go nogami w pasie, tak jak tego oczekiwał. Objęłam zmarzniętymi dłońmi jego ciepłe policzki, kiedy nasze usta zderzyły się ze sobą. Nicholas nie przestając mnie całować, skierował się ze mną w stronę drzwi wejściowych.

Diamonds HeistOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz