>5<

9 2 0
                                    

- mamy ich dane oraz wszystkie transakcje - przysunał dane na tablecie do Williama który się temu przyglądał - co o tym myślisz?
- taka ilość broni oraz prochów wnioskuję że planują atak terrorystyczny jednak nie ma tu danych gdzie
- jedyne co wyciągnął Jakub to te rozmazane dane - pokazał palcem - jednak to jest uszkodzone. Także wspomniał o czymś
- o czym? - spojrzał na niego
- Lily zna się na komputerach - William nie odezwał się tylko znów odwrócił głowę ku tablecie, Karol się do niego przysunął - czyli ty i Lily... Razem?
- chyba.. nie wiem
- ty nie wiesz?
- nie chce jej w to mieszać
- niby rozumiem ale jednak to wiesz jaki jest przełom że się tak dogadujecie? To jest super
- nie jesteśmy tu na stałe
- a jednak się zakochałeś
- eh koniec, zajmijmy się czym mamy
- tia Lily pewnie ma ważniejsze rzeczy na głowie to potem może spytam

- cicho!
- nie mogę z ciebie - Wiktoria wybuchła śmiechem kiedy to Lily robiła sobie warkocz na boku zasłaniając szyję - ale kto jest tym szczęściarzem?
- nie ważne
- gadaj, wiesz że nie powiem nikomu - spojrzała na nią kontem oka po czym ruszyła palcem pokazując aby podeszła, zrobiła to i powiedziała jej na ucho
- ten przys... - dała dłoń na jej usta
- cicho! Kurna to nie tak
- a jak? Już z tym drugim tak obstawiliśmy ma matmie
- Karol oberwie - parskneła
- co normalnie z nim gadasz?
- to kumpel
- ehem

- a czemu ich nie ma?
- byliśmy wczoraj paczką do nocy na mieście i wiesz oni uznali że wolą się wyspać
- a ty przyszłaś?
- dla frekfencji
- no tak
- a jak inaczej - pokazała na siebie - byście nie widzieli mej zacnej osoby jakby nie to
- heh no tak
- ale on też jest piękny - doszedł ich głos dziewczyn staneły przy oknie nasłuchując
- ja wezmę sobie tego blondynka a ty bruneta! Oni są tacy przystojni - Lily cicho parsknęła, spojrzała na Wikę i dwa razy uniosła brwi zaś wyższa się zaśmiała
Lekcje mijały spokojnie zaś po nich dziewczyny postanowiły iść na kakao, odebrały je i wyszły jednak w oddali Lily zauważyła Jakuba oraz pomachała do niego a ten od razu podszedł
- cześć Lily
- hejo Jakub, co tu robisz?
- muszę coś bliźniakom przekazać a ty?
- postanowiliśmy po szkole iść na kakao - pokazała na Wike
- chciałbym taki luz, ja muszę szybko dać i jadę na trening
- zaraz pewnie tam pójdę więc mogę przekazać im co masz
- serio? Byłbym wdzięczny, tylko musimy do samochodu podejść
- okej, idziesz z nami?
- nie, jak masz dostawę kurierską to zostawiam - zaśmiała się
- ej no, nie jestem kurierem - pomachała i odeszła z śmiechem - ech dobra idziemy?
- tak

- takie pudełko?
- tak, spokojnie nie jest ciężkie. To powiedz że od mnie
- okej, do Karola czy Williama?
- do Williama lecz jak znajdziesz Karola to mu też możesz dać tylko nikomu innemu
- dobra, to lecę, pa Jakub
- pa Lily
Odeszła i skierowała się w stronę biura, weszła do niego jak pamiętała oraz podeszła do jednej z pracownic
- przepraszam są panowie Walker?
- zależy - szorstki głos się odezwał - czego chcesz?
- mam paczkę dla nich
- daj mi ją a ja przekaże
- nie mogę. Mam ją osobiście dostarczyć
- nie ma takiej opcji, oddawaj ją bachorze - Lily spojrzała na nią kamienną twarzą oraz odezwała się poważnym tonem - lepiej mnie przepuść i ucisz słowa, bo jeśli twoje dojdą do szefa to jeszcze dziś cię tu nie ma
- jeszcze czego
- zamknij się - druga do niej podeszła - to Panna Lily o której nam mówiono, wynos się - odeszła a ta stanęła przed nią - przepraszam za nią
- nic się nie stało, dziękuje za pomoc, ja panią chyba widziałam
- tak, odebrałam płaszcz jak weszła panienka z Panem Williamem
- a tak to bardzo dziękuje - uśmiechneła się ciepło do niej - a jest Pan Will?
- tak, proszę za mną - poszły obie, kobieta zapukała i weszła do pomieszczenia - Panna Lily przyszła - Will natychmiast się odwrócił, kobieta podeszła i powiedziała mu coś na ucho po czym wyszła
- He? Em Jakub dał mi pudełko dla was - podeszła i mu je podała
- gdzie go spotkałaś?
- przy galerii
- a ta z przed chwili
- co?
- dostałem informację że jedna z pracowników się do ciebie przyczepiła
- eee tia... Co zrobisz?
- została zawieszona - kładzie pudełko na blat i się opera o fotel
- na prawdę?
- oczywiście. Liczy się dyscyplina
- heh no tak - spojrzała na ekran gdzie była mapa oraz dane
- ciekawi cię ekran co?
- dużo tego
- przyniosłaś pudełko do sprawy - spojrzała na niego po czym na pudło
- czekaj czekaj w tym pudle jest coś ważnego i ja to niosłam?
- tak. Coś nie tak?
- o kurde a jakbym coś pogubiła, Jakub nie przemyślał mogłam to zniszczyć - patrzała na ekran, zaś Will cicho się zaśmiał
- za bardzo panikujesz - stał i podniósł pudełko - spójrz na to, co widzisz?
- papiery
-tylko? - widziała że ją podpuszcza więc ostrożnie odsunęła papiery z góry i chwyciła srebrny przedmiot patrząc na bruneta - no śmiało - wyciągneła rzecz która okazała się być laptopem, tym samym który ostatnio wzieli
- to ten laptop z ostatniej akcji
- owszem - dała go w jego stronę jednak ręką odsunął go spowrotem - trzymaj go, jestem pewien że będziesz wiedziała co z nim zrobić
- ja?
- owszem - odsunał się znów siadając - masz dziś czas?
- tak mam jak widzisz właśnie z lekcji przyszłam, a dlaczego pytasz?
- bo mogę ci coś pokazać - spojrzał na zaciekawioną dziewczynę - podejdź - podeszła a wtedy złapał ją i posadził na swoich nogach przodem do ekranu. Lily zrobiła się czerwona jednak starała się to ukryć - spójrz tutaj czy ta mapa coś ci mówi?
- jest zaznaczone miejsce gdzie byliście ostatnio
- tak, otwórz teraz laptop - powoli dała laptop na swoje nogi włączając go. Po chwili ekran był czarny z dużą masą plików. Odwrócił głowę do niego
- i co teraz?
- rób co uważasz, może masz pomysł jak z tego coś wyciągnąć - lekko potarł palcem jej udo oraz pokazał drugą ręką na ekran laptopa
- mogę spróbować
Przyglądał się jak sprawdza każdy pojedyńczy plik i jedne daje na prawo zaś drugie na lewo, dwa u góry. Podczas gdy dziewczyna sprawdzała laptopa to ten spojrzał na ekran oraz przejrzał dokumenty
- tu są puste pliki - zaznaczyła je
- puste?
- tak, moźliwe że były za coś odpowiedzialne lub są zmyłką, te na prawo to głównie wykonane transakcje, ten u góry em nie wiem co z nimi, jeden to jest coś nieznanym mi języku a drugie to ma hasło
- pokaż to co nie znasz
- no dobrze. Trzymaj - włączyla plik gdzie pokazały się wiadomości - wrzuciłam je w tłumacza lecz nie umie dokładnie przetłumaczyć - spojrzała kontem oka na niego, czytał to co włączyła po czym się wyprostował i złapał za myszkę wyszukując coś na komputerze
- rozumiesz to?
- to włoski
- czyli rozumiesz
- to mój ojczysty język - powiedział niewzruszony podczas gdy dziewczyna kilka naście razy zaczeła mrógać- cóż się stało?
- spytam najprawdziwszej poważnie. Wy jesteście Włochami?
- a to jakiś problem?
- żaden, zdziwiłam się znałam jedynie jedną osobę i to z Francji
- to teraz znasz troszkę więcej
- yey, co tam pisało?
- głównie jeden znany mi diler, jednak on się nie pokazuje jak nas widzi
- to mogę ja pójść
- nie
- no czemu, umiem się zachować - odwróciła do niego głowę - gdzie on jest?
- powiedziałem nie
- ja zakazu nie przyjmuje, mów gdzie jest
- mam na mapie
- no widzisz, tak trudno było powiedzieć - odwróciła się do komputera wpatrując w mapę. Nagle poczuła jak powoli łapie ją trzymając blisko siebie
- to jest niebezpieczne, nie chcę cię w takie rzeczy mieszać, bo wtedy nie będę tego kontrolować
- spokojnie, pamiętasz jak cię oprowadzałam pierwszego dnia?
- tak, walczyłaś z jakimś kolesiem
- no właśnie a jak mierzono z broni
- Lily ja rozumiem ale to nie jest podrzędny diler eh to i tak nie jest akcja na teraz - dała swoje ręce na jego
- no dobrze, ale jakby co to wiesz
- rozumiem, jeśli chcesz to mogę mieszać cię w nasze akcje ale wolałbym uniknąć niebezpieczeństw dla ciebie. Wiesz jakie mam stanowisko i muszę dokładnie rozkładać ludzi zważywszy na ich umiejętności, każdy z nas jest zaznajomiony z tym zawodem jednak nie ty, nawet jakbym zrobił ci szczegółowe szkolenie to niektóre grupki są na tyle niebezpieczne że waham się czasami nawet moich zaufanych wysłać, rozumiesz?
- tak - Cicho się zaśmiała patrząc przed siebie - to jest ciekawe
- co takiego? - spojrzał na dziewczynę która obróciła się bokiem do niego z uśmiechem
- że widzę jak się otwierasz, na początku taki zamknięty, zamaskowany, sam uśmiech Karola jak zobaczył że się uśmiechnąłeś coś cudnego. Heh pamiętam dobrze jaka byłam dumna kiedy zobaczyłam że zdjąłeś kaptur w szkole mimo pewnie dyskomfortu jaki się z tym wiązał - spojrzała na bruneta któremu oczy zabłysły kiedy uważnie jej słuchał - także przy ostatniej misji, jak zobaczyłam ten ekran to niemal mi serce stanęło, heh w końcu jakby nie patrzeć uratowałeś mi życie w szkole
- a ty mi na misji - dał rękę za nią przysuwając, a Lily natychmiast się o niego oparła trzymając drugą dłoń - ja pamiętam zdziwienie jakie miałem kiedy zobaczyłaś bliznę, sądziłem że uznasz że to dziwne
- blizny to świadkowie naszych czynów czasami odważnych jak trwaja lecz i głupich możliwe u mnie
- ty masz bliznę? - spojrzał zdziwiony na nią
- tak, lecz jej nie pokazuje, raczej nie abym jakoś się panicznie jej wstydziła czy coś tylko nie lubię jak na mnie się uwagę zwraca
- rozumiem, a powiesz mi jak powstała?
- heh chcesz?
- tak
- ale obiecaj że nikomu nie powiesz
- obiecuję
- em dziwnie mi o tym mówić - podrapała się po szyi próbując ułożyć zdanie - wyobraź sobie podstawówkę, a dokładnie moją siódmą klasę, nauczyciele niezbyt radzili sobie z niektórymi uczniami i w ten dzień jeden z nich nie wiem skąd wytrzasnął coś co strzelało takimi jakby fajerwerkami, strzelał za uciekającymi uczniami. Gonił po schodach dwójkę moich przyjaciół aż na ostatnie piętro, natychmiast tam pobiegłam jak dwójka wchodziła już na piętro a gość miał wystrzelić to prędko się w nich wbiłam ich odpychając za siebie a lecąc z kolesiem na schody, choć ja z nich nie spadłam
- jak to?
- w tamtym momencie wystrzelił we mnie z tej procy co mnie odrzuciło
- postrzelił cię fajerwerkom? - spojrzała na lekko przejętego bruneta
- tak, lecz doszło jedynie do potłuczeń oraz popatrzenia brzucha
- a ta dwójka?
- uciekli
- ale nie odwrócili się za tobą? Na pewno był huk
- nie, wtedy obstawiałam że przerażenie wzięło górę a u mnie adrenalina lecz teraz wiem że to wszystko było głupie
- masz z nimi kontakt?
- nie, z cztery miesiące potem wyśmiali mnie i porzucili
- czekaj bo chyba czegoś nie rozumiem, ty im teoretycznie uratowałaś życie a oni cię zostawili?
- tak, heh jestem odrzutkiem to przywykłam. A mogę tak z ciekawości o coś spytać?
- pytaj
- nie boisz się że kiedy z kimś tu rozmawiasz to za drzwiami wszystko słychać
- heh spokojnie - poklepał ją po głowie - to pomieszczenie jest wytłumione jak i drzwi, jeśli ktoś w nie puka to usłysze lecz rozmów tu nie slychać
- czyli jakby się tu muzykę na full włączyło to koncert wyłącznie tu?
- heh nie do takich rzeczy został stworzony ten gabinet
- ta wiem, ale trzeba mieć trochę rozrywki w życiu, jak wy się bawicie?
- nie bawimy
- a cokolwiek dla frajdy?
- hm najwięcej emocji wydaje mi się że jest na ringu
- na takim prawdziwym ringu?
- tak trenujemy
- hm a jest losowanie?
- jest losowanie co chętna jesteś?
- eee ja nie wiem czy mogę ale bym chciała zobaczyć taki porządny cios
- heh ciekawska dziewczynka, możesz z nami jechać na trening jak chcesz
- serio?
- tak
- to dwie sprawy. Pierwsza to yey a druga to nie jestem dziewczynką
- tak tak

Różne ObliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz