- Ja muszę do niego wejść. - powiedziałam stanowczo.
Zostałam poinformowana, że Bucky żyje, ale chciałam go zobaczyć. Chciałam mieć pewność.
- Teraz w środku jest doktor, robi badania, a później Barnes będzie potrzebował dużo odpoczynku. - tłumaczyła Natasha.
Tak, to wydawało się logiczne, ale ja nie mogłam wytrzymać.
- Muszę z nim pogadać, to moja wina, że tam leży. - naciskałam.
Nat popatrzyła na mnie z litością.
- To nie twoja wina. - powiedziała łagodnie.
Próbowała mnie objąć, ale ja się odsunęłam.
- Wpuść mnie tam. Proszę. - byłam uparta. Może trochę jak małe dziecko, ale nie obchodziło mnie teraz jak wyglądam. Chciałam wejść do środka i zobaczyć Jamesa.
- Rozumiem, że jesteś zakochana, ale musisz zrozumieć, że... - zaczęła Natasha, ale ja jej przerwałam.
- Co!? Nie jestem zakochana!
Obok z nikąd pojawił się Steve. On napewno też chiałby zobaczyć się z przyjacielem.
Popatrzył tylko na mnie z tą samą litością co Natasha.
- Okej. Ja wiem jak to wygląda. - mówiłam do Natashy gestykulując - Ale chodzi o to, że czuje się winna, za to, że James został postrzelony. Chce go przeprosić za to i za mój brak kompetencji, przez który prawie się wykrwawił. - wyjaśniłam. Miałam do siebie żal. Nawet nie spróbowałam zrobić tego o co mnie prosił, ale prawda była taka, że nie umiałam.
- To nie twoja wina. - powiedział Steve. Więc dlaczgeo czułam inaczej?
Z gabinetu wyszła pani doktor i już nie słuchałam Steve'a ani Natashy.
- Przepraszam, czy ja mogę do niego wejść? - ominełam szybko Nat i podbiegłam do kobiety wychodzącej z pokoju, w którym wczoraj odgrywał się mój koszmar.
- A kim pani jest dla pacjenta? - zapytała.
Zastanowiłam się przez chwilę. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Bo kim ja dla niego jestem?
- Współlokatorką? - bardziej zapytałam.
Sama nie wiedziałam jaka relacja łączy mnie i Jamesa. Po tym co przeżyliśmy wczoraj, nie jest to już zwykłe koleżeństwo.
Ale czy można nazwać to przyjaźnią?
Pani doktor myślała nad odpowiedzią. Po chwili jednak powiedziała.
- Nie widzę problemu, jednak nie na długo, pacjent potrzebuje teraz dużo odpoczynku.
Zalała mnie fala ulgi. Podziękowałam pani doktor i pobiegłam w stronę sali, w której wciąż leżał James.
- Chwileczkę, niech ubierze pani odzież ochronną. - wskazała na szafkę, w której leżały w opakowaniach zielonkawe narzuty, jak w każdym szpitalu.
- Dobrze. - pobiegłam do szafki i wyjęłam jedną zapakowaną narzutę. Otworzyłam ją i ubrałam.
Pani doktor rozmawiała teraz ze Steve'em i Natashą. Kiedy stanęłam przed drzwiami poczułam lekką obawę przed tym, że gdy tylko Bucky mnie zobaczy, każe mi wyjść i nigdy nie wracać. Dogoniłam jednak tę myśl, odetchnełam głośno i weszłam.
Zauważyłam, jak James próbował się jakoś obrócić, dojrzeć, kto wszedł, ale nie miał za bardzo możliwosci.
- To tylko ja, Indiana. - powiedziałam nieśmiało.
CZYTASZ
Our Normal Life | Bucky fanfiction
Fanfiction" Tell me every terrible thing you ever did, and let me love you anyway" - Edgar Allan Poe Tony Stark przekonał Kapitana Amerykę do podpisania protokołu z Sokovii po bitwie na lotnisku w Berlinie. N...