Rozdział 11

56 4 0
                                    

Pov. Denver

Nasz q&a trwał dalej. Teraz była moja kolej, więc to ja zadawałem pytanie.

-Dlaczego tak naprawdę, tak bardzo nienawidzisz papierosów?- zapytałem patrząc jej w oczy.

Spojrzałem na nią, wyglądała jakby bała się tego pytania. Wciągnęła, jednak tylko powietrze głęboko ustami i odpowiedziała.

-Cóż, mój ojciec umarł przez papierosy, a dokładniej narkotyki, które palił. Przez te śmieci umarła naprawdę bliska dla mnie osoba. Gdy byłam mała to z nim miałam najlepszy kontakt i to z nim mogłam o wszystkim powiedzieć. Miałam 15 lat, gdy umarł. Kiedyś go kochałam, jednak gdy dowiedziałam się o tym co robił, zrobiło mi się przykrę, bo tak naprawdę wcale go nie znałam- powiedziała, a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.

-Co robił?-spytałem poważnie zainteresowany.

-Był zamieszany w sprawy przestępcze, moja mama jest policjantką i w szufladzie jednej z kód w moim domu zostawił list. Było w nim napisane, że rozkochał ją w sobie by mieć informacje z policji na niektóre tematy. Napisał tam też, że później ją naprawdę pokochał, ale... ja nie wiem czy można mu wierzyć- odrzekłam wyraźnie smutno- Mój tata w domu, gdy spędzał czas z moim bratem, czy ze mną zawsze się uśmiechał i patrzył na nas i mamę z miłością. Kiedy przeczytałam ten list, nie potrafiłam uwierzyć, że rzeczywiście to zrobił. Znalazłam go, gdy sprzątałam jego rzeczy po pogrzebie. Tylko ja o nim wiem. Nie chcę by mój brat zmieniał zdanie o osobie, która jako jedyna chciała się z nami bawić i potrafiła nas wysłuchać. Gdy byliśmy dziećmi tata był naszym priorytetem, choć to mama pracowała w służbach. Tata wmawiał nam, że pracuje w wielkiej korporacji, dlatego tak dużo zarabiał. To były tylko kłamstwa. Kłamca zawsze będzie kłamcą.

Widząc łzy Viviany podszedłem do niej i mocno przytuliłem ją do siebie. Ona tylko wtuliła się we mnie bardziej. Chciała być jednak silna i odsunęła się ode mnie, następnie ocierając swoje łzy z policzków.

-Dobrze moja kolei, o czym mówił ten facet w tej fabryce, gdy powiedział "skończę jak twoi rodzice"?- zapytała ciekawa.

Teraz to ona trafiła w mój słaby punkt.

-Cóż... to dlatego, bo zabiłem swoich rodziców- powiedziałem patrząc na nią. Czekałem na jej reakcję. Nie chciałem by jeszcze bardziej się mnie wystraszyła.

-Dlaczego?- zapytała nieco ciszej,

-Miałem 18 lat...

^Uwaga retrospekcja( pani z polskiego chciała i się doczekała)^

-Mamo, tato mam pracę!!- krzyknąłem na cały dom wyraźnie ucieszony.

-Wspaniale synku, gdzie będziesz pracowała?- zapytała podekscytowana mama.

Nagle do kuchni wbiegł tata równie ucieszony. Najwyraźniej również chciał się dowiedzieć, jaką pracę znalazł jego syn.

-Będę pracował w firmie Daltona- odpowiedziałem z uśmiechem.

Moim rodzicom jednak mina zrzedła. Najwyraźniej się tego nie spodziewali.

-Denver!!! Nie ma mowy, nie tak cię wychowałam, nie będziesz zabierał życia ludziom, nie taki jesteś- powiedziała zatroskana mama. Jej mimika twarzy pokazała wyraźnie, błaganie, żebym tego nie robił.

-Mamo, to jestem prawdziwy ja, a to jest moje życie, więc uszanujcie moją decyzję- powiedziałem patrząc na nich. Nie chciałem by ingerowali w to co robię.

-Nie Denver to ty posłuchasz tego co mamy ci do powiedzenia, to co robi Dalton zaakceptowaliśmy, bo ty nie chciałeś się w to pakować, ale teraz nie mamy zamiaru trzymać tego tak po prostu bez żadnej ingerencji!!- krzyknął, nie, wrzasnął ojciec.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Black RoseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz