Rozdzial 2

14 0 0
                                    

Gdy usiedliśmy do stołu, zaczęliśmy jeść jedzenie przygotowane przez moją mamę. Atmosfera między mną a Olivierem, nie to, że była napięta, ale raczej oboje stresowaliśmy się tą rozmową, bo tak naprawdę żaden z
naszej dwójki nie wiedział, o czym chcą rozmawiać rodzice. Z moich namyśleć wyrwał mnie głos mojego ojca i od razu przeniosłam wzrok z talerza na niego.
-A więc jeśli już jesteśmy tutaj razem, chyba powinniśmy wam powiedzieć, dlaczego ten obiad jest dla nas taki ważny. Myślę, że najlepiej wytłumaczy to Elizabeth. - Gdy powiedział ostatnie zdanie, od razu siadł, a wstała moja rodzicielka.
- Długo to przed wami ukrywaliśmy, ale, jak wiecie, razem z Lindą i Michaelem prowadzimy firmę i tak się złożyło, że możemy dostać współpracę z największą i najbogatszą firmą w Kalifornii, ale jest jeden haczyk: musimy wyjechać w delegację, przez co podjęliśmy decyzję, że... Przez ten okres, w którym nas nie będzie, zamieszkacie razem. - Gdy tylko to usłyszałam od razu gwałtowanie wstałam.
- Co?! Ale jak to dlaczego nie osobno? Przecież i tak Olivier większość czasu spędza na treningach, albo z przyjaciółmi... - Powiedziałam dosyć głośnym tonem, lecz kiedy myślałam, że się zgodzą na osobne mieszkanie nagle wstała moja rodzicielka i powiedziała.
- Victorio, Olivier nie ma z tym problemu, a z ciocia Lindą pomyślałam, że może się do siebie akurat zbliżycie i w końcu zerwiesz z tym swoim... - Nie dokończyła, bo Olivier dokończył.
- Z swoim pierdolniętym przydupasem, który myśli, że ktoś się go boi. - Gdy tylko to powiedział od razu mu odpowiedziałam i nie zwracałam uwagi na to, że są tam rodzice.
- Ale to ty kurwa masz laski na jedną noc i potem je olewasz i zostawisz z nadzieją. Więc ty to masz chuja do gadania, Smith. - Gdy już otwierałam usta, żeby mu coś dopowiedzieć, nagle wstał moj tata, trzaskając dłońmi o stół. Gdy nie wiedziałam, co się dzieje, ojciec Oliviera zaczął mówić.
-Koniec tego! Macie po 18 i 19 lat, a zachowujecie się jak nierozwinięte bachory. Jak powiedzieliśmy, tak będzie i macie mało do gadania. Jeśli, jak wrócimy z delegacji, wy dalej będziecie pokłóceni, obydwoje z Thomasem stwierdziliśmy, że odejmiemy wam kieszonkowe i odbierzemy klucze do aut, ponieważ, jak wiemy, to ty Olivier jedziesz autem, a Victoria jeszcze nie, ale ma już auto. - Gdy skończył swoją wymowę zaczął mój tata.
- Jeśli ktoś z sąsiadów zadzwoni nam i powie, że co chwilę są jakieś ryki w domu, będziecie mieli przechlapane. A i co do tego, gdzie będziecie mieszkać... Będziecie mieszkać tutaj, bo Olivier ma mniej rzeczy niż ty. - Gdy skończył swoją wypowiedź od razu usiadł, a ja z, najbardziej z nich wszystkich, rozkojarzoną miną, wstałam od stołu i wyszłam z jadalni. Ledwie co wyszłam, a usłyszałam, jak mama i ciocia Linda mnie wołają, ale ja nawet nie miałam zamiaru do nich wracać. Weszłam do swojego pokoju, od razu rzucając się na łóżko i zaczęłam patrzeć się prosto w sufit. Dlaczego ja? Dlaczego to ja muszę zamieszkać z pierdolonym Olivierem Smithem, z moim wrogiem od małego? i co teraz? tak Poprostu mam z nim mieszkać? jeszcze niech powiedzą, że mamy się nie wiadomo jak uwielbiać. prychnęłam pod nosem, po czym usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pokoju. od razu siadłam i skojarzyłam, kto to, ale oczywiście kto inny jak nie Pierdolony Olivier. popatrzyłam na niego zdezorientowana.
- Co się tak patrzysz? - Spytał, a ja zapominając, że faktycznie się na niego długo patrzę od razu otrzaskana się i odpowiedziałam mu.
- Bo jakiś idiota wchodzi mi do pokoju bez pukania?
- Jak słodko... Zawsze jesteś taka miła.
- Czego ty chcesz, smith? - spytałam się go idiotycznie, ponieważ odpowiedzieć była bardzo przewidywalna.
- Bo mi się tam nudziło. wychodzisz gdzieś?
- A co cię to interesuje?
- Tak naprawdę nie interesuje, ale muszę wiedzieć, żeby jutro przyjeżdżając tu nie spotkać tego twojego chłoptasia. - powiedział, prychając pod nosem.
- Wiesz co? może zaproszę go jutro do nas? napewno się polubicie.
- Davies, nawet nie próbuj mnie wkurwiac.
- Ależ Oli o co ci chodzi? - lubiłam go drażnić mogę przyznać. Z bólem serca ze Olivier potrafił być śmieszny niekiedy podkreślam zdanie Niekiedy. Kiedy trochę już gadaliśmy, zaczął dzwonić mi telefon. popatrzyłam na wyświetlacz telefonu i okazało się, że dzwoni Liam, więc szybko odebrałam i dałam na głośnik, bo to liam zawsze gada jakieś głupoty więc.
- Halo? co chcesz, że tak wydzwaniasz?
- Może byś skończyła w końcu się pieprzyć z Smithem i odebrała od Ukochanego Liama?
- Spierdalaj. - odpowiedziałam mu od razu.
- Spierdlalac to będziesz ty jak się okaże, że nie pojedziesz dziś z nami. będziemy po ciebie o 20:20. masz być gotowa i ani jednej sekundy spóźniona.
- Spoko, tylko, że to ty geju się spóźniasz zawsze. - zaśmiałam się pod nosem.
- Dobra, spierdalaj. kończ tam z tym Smithem i szykuj się.
- Co wy macie z nim. nie pieprzę się z nim.
- Każdy wie, że na siebie lecicicie, skarbeńku. papa, do potem. - chciałam już coś mu powiedzieć, ale się rozłączył i w tym momencie Olivier się odezwał.
- No nieźle mnie obgadujecie. ciekawy temat, ty i ja pieprzyć się razem. ciekawe te propozycje, Davies, bardzo ciekawe.
- Liam taki jest niestety. - liam to jest typowy brunet z niezłą sylwetką, niebieskimi oczami. gra on w tej samej drużynie, co Olivier, dla tego się znają, plus chodzą razem do klasy. niektórzy twierdzą, że liam ma dziewczynę a niektórzy, że jest gejem. prawidłową odpowiedzią jest to, że jest gejem, ale nigdy nie przyznał się do tego na forum, bo wie o tym tylko Alice i ja i jak narazie tak zostanie.





Hejka rozdział jest dosyć krótki ale to przez to że w następnych bediedzie się działo mam nadzieję że jesteście gotowi

HATRED IS THE FIRST STEP TO HELL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz