Mój dzień rozpoczął się tak jak każdy inny, rano pobódka w domku hermesa, ogarnięcie swoich czterech liter, potem poranne bieganie i ćwiczenia przy wschodzie słońca nad zatoką potem śniadanie i treningi.
Codziennie trenowałam szarmierkę z Nico, był on czarnowłosych, szczupłym chłopakiem bladym jak ściana. Był on synem hadesa i było od niego czuć tą samą aurę co od jego ojca. Po tym jak udało mi sie wybić mu miecz z ręki nico lekko się uśmiechnął- dobrze, zróbmy przerwę. Jestem pod wrażeniem, nie wielu sie udaje mnie pokonać Ara. H powiedział klepiąc mnie w ramie i odchodząc pewnie pogadać z swoim chłopakiem, synem Apolla Will'em. Solace był typowym Golden retrieverkiem który wprowadzał troche słońca do życia mojego przyjaciela. Cieszyłam się na to że są razem.
Z przemyśleń wyrwał mnie głos chejrona.- Artrio! Podejdź proszę.- przekręciłam element na mieczu i zmienił się on w obrączkę, którą założyłam na palec i żwawo podeszłam do naszego opiekuna. Chejron był centaurem i szkolił herosów od wieków. -tak chejronie?- poprosił mnie gestem bym wyszła razem z nim z areny. Tak też zrobiliśmy i zaczeliśmy iść powoli do wielkiego domu w obozie. - nadszedł czas na twoją misję. Jednak nie będzie to taka misja jak zazwyczaj. R{żni się ona od innych, powiedział wpuszczając mnie przode do wielkiego domu gdzie ku mojemu zaskoczeniu było usadowionych dwanaście osób, starych, młodych czy dzieci. Domyśliłam się, że byli to bogowie w ziemskim wydaniu. Cudownie.
- czyli naprawde musi to być coś niecodziennego skoro wszyscy się tutaj zjawiliście.- powiedziałam na dzień dobry. Ares zaśmiał się cicho. Czasami się zastanawiam czy nie jest moim ojcem, ale mysle ze w tedy traktowalby mnie inaczej niz teraz.- prawda, jest to coś dla nasz ważnego. Zamiast tego świata jak wiesz istnieje jeszcze jeden, równoległy. Tak zwane zaginione miasta, zamieszkiwane przez elfy, ogry, gobliny czy krasnale. Przebujemy byś ochraniała tam pewną młodą elfkę - iris pokazała mi jej obraz na zwierciadle wodnym, nie było trudno ją rozpoznać gdy była w ogrodnicznach z tęczami. Blondwłosa dziewczyna o brązowych oczachto miała być ta dziewczyna którą mam chronić. Łatwo zapamiętać. - musisz ją chronić jak i jej przyjaciół gdyż oni również mogą przyczynić się do uratowania obu światów, każde z nich ma wkład w to, co sie wydaży. Wybraliśmy ciebie do tej misji bo jesteś połową ich krwi i połową z naszej. I jesteś najlepsza do tego zadania. - potakiwałam głową, przede mną na stole położyli trzy rzeczy, które podobno mi sie przydadzą. Podobno. - rożdżka z kryształem, kiecka i pozłacana opaska?- spojżałam sie na nich tym jednym z moich spojżeń które mówiło boże, serio? Jaja se robisz?- to nie jest różdżka. Dzisiaj o zachodzie na plaży spotkasz sie z przedstawicielem zaginionych miast. To pomoże ci sie przedostać do tamtego świata. W tą sukienkę przebierzesz sie na miejscu.- wytłumaczył mi jeden z bogów krok po kroku.- a Opaska? - zapytała i wstał facet wyglądający niczym jak z słonecznego patrolu.- ta tiara należała do twojej matki. Kazała nam przekazać ci ją w odpowiednim momencie, i myślimy że tovjest ten czas.- skinełam na to głową i wziełam ją do rąk, była piękna, była stworzona z lekkiego metalu, miała wzór liści, kwiatów, zauważyłam muszelki, oraz na centralnym miejscu słońce i księżyc połączone w jedno.Założyłam ją na głowę, pasowała idealnie. Pare sekund nie działo sie nic. Po chwili moje blizny po dotychczasowych misjach zaczeły mnie lekko piec by po chwili wszystkie zmieniły sie na złotawy kolor. Spojżałam po nich przerażona. Ci zamiast mi pomóc ściągnać mi ją z głowy tylko życilu sie na mnie hy mnie przytrzymać, wiłam sie, wyrywałam i krzyczałam do puki moje ciało nie przestało piec po pewnym czasie uczucie ustało, byłam przerażona, gdy tylko się pozbierałam co zajeło mi pare minut podeszłam do lustra i spojżałam na siebie moje blizny były o wiele bardziej widoczne na mojej opalonej skórze niż wcześniej, na rękach, pod obojczykami, na szyi i nogach pojawiły mi sie jakieš symbole, nie widziałam ich nigdy wcześniej ale po chwili zrozumiałam co oznaczały. Dziwne uczucie odczytywać runy których sie jeszcze nigdy nie widziało. Spojżałam na zgromadzonych. Byłam zdruzgotana, vhejron miał na twarzy wypisane współczucie, tak samo jak niektórzy bogowie, reszta była obojętna.
-powiedzieliście jej już że macie takie miny?-zapytał pan D wchodząc do wielkiego domu, spojżałam po zgromadzonych pytająco na co chejron westchnął.- mieliśmy ci właśnie powiedzieć, że prawdopodobnie...- przerwał i wzrok spóścił na chwile na podłogę po czym patrząc na mnie z bólem dokończył-...prawdopodobnie już nie wrócisz z tej misji. Do zachodu masz czas pożegnać się z wszystkimi.- świat osunął mi się pod nogami, niewiele myśląc wybiegłam z wielkiego domu, pobiegłam odrazu na arene szukać nico. Był dla mnie jak brat, najlepszy przyjaciel, ktorego nigdy nie miałam. Z łzami w oczach do niego podbiegłam gdy rozmawiał z Willem. - hej, i o co chodziło?- zapytał, jak zobaczył że jestem o krok od rozpłakania sie zmarszczył brwi.- ja, ja jade na misje.- powiedziałam cicho.- przecież to dobra wiadomość, bogowie cie wyróżnili.- wtrącił się will uśmiechając sie pocieszająco i czochrając mnie po włosach.- Nico, ja już nie wróce z tej misji..wyjeżdżam dzisiaj.- głos łamał mi sie, nico pobladł bardziej niż zwykle. Will również był blady jak ściana , po chwili jednak obydwoje mnie uściskali. Trwaliśmy tak długo will ryczał jak bóbr, ja płakałam, a nico, chyba też. On starał się nie okazywać uczuć, unikał tego. Znałam go wystarczająco długo by to wiedzieć.
- Artria, nie moge cie puścić na tą misje, nie ma takiej opcji. Nie strace kolejnej osoby, nie chce tracić nikogo więcej.- odparł po chwili cicho.- nico, problem w tym że nie mamy zbytnio wyboru. - uśmiechnełam sie do niego pocieszająco- ale będzie dobrze, będzie dobrze..- chciałam sama siebie przekonać co do tego, że będzie dobrze. Nie wierzyłam w to. Chciałam w to wierzyć, alw nie mogłam.Przez następne pare godzin pożegnałam się z wszystkimi, i odprowadzili mnie na plaże percy ostatni raz ochlapał mnie wodą, Anabeth mnie pouczyła, jak zwykle, a nico na jej uwage jak zwykle przewrócił oczami. Bogowie jak ja będe za nimi tęsknić. Chejron też tam był i ostatni raz widziałam ten jego pobłażliwy wzrok na scene ktora sie odgrywała. To wszystko cieszyło mnie bardziej niż kiedykolwiek, być może przez świadokość że dzieje sie to po razm ostatni. Nagle na plaży zjawił się pulchny lekko pomarszczony mężczyzna.
- Witaj Panno Mantello, oraz wy drodzy herosi. Ja nazywam się Pan Forkle i przeprowadzę cię do zaginionych miast. Jesteś gotowa?- zapytał, był niezwykle kulturalnym elfem, stwierdziłam to po jego lekko zaostrzonych uszach. Ostatni raz przytuliłam się z wszystkimi. Nico ukratkiem do kieszeni w moich rybaczkach dał mi worek z złotymi drachmami, piepszony geniusz. Będe mogła się tak z nimi komunikować- Nico, ty piepszony geniuszu- szepnelam gdy sie przytulaliśmy -jestem w szoku że sama na to nie wpadłaś- odparł na co sie zaśmiałam. Po tym podeszłam do Pana forkle, który skinął hejronowi głową i oddaliliśmy się na dalszy punkt plaży.Możesz poczuć się delikatnie gorzej, pierwsza podr{ż światłem zawsze taka jest, jednak nie obawiaj się nic ci sie nie stanie. Przenosimy sie teraz do zaginionych miast, krainy zamieszkałej przez elfy, krasnale, ogry, gobliny i zwierzęta z legend. Teraz skoczymy z światłem, przytrzymaj się mojego ramienia.- zrobiłam to co kazał i po chwili wyciągnął ten sam kryształ co ja miałam doczepiony do tej różdżki i rozbłysło białe światło, czułam jakby puch i pióra muskały moją skórę. Po chwili wrażenie znikneło wraz z światłem.
Witamy w Zaginionych miastach, Panno Mantello.
CZYTASZ
Zaginione Miasta-wojowniczka
FanfictionArtria to wojowniczka wychowana w obozie herosow, o jej rodzicach wie tyle że jej ojcem jest bóg grecki a matka była elfką. pewnego dnia wyrocznia wysyła ją na misje do jej rodzinnego świata, by chroniła pewną młodą elfkę przed wrogą organizacją pr...