Staliśmy przed piękną rezydencją, która przypominała pałac. Miała dookoła siebie ogrody a sama była stworzona z kryształu oraz roślinności.- krasnale zadbały o dom twojej matki podczas waszej nieobecności, teraz jak juz jesteś z nami zamieszkasz tutaj. Jednakże jak narazie muszę zaprowadzić cię do Vackerów, żebyś tam została do jutra do spotkania z radą. Rada składa sie z 12 elfów, kobiet i mężczyzn- tłumaczył mi oprowadzając mnie po ogrodach rezydencji. - będą sprawdzać twoje zdolności, odkryłaś w sobie może telekinezę?- zapytał mnie a ja podniosłam brew patrząc na niego- to spróbój podnieść ten kamień. Skup sie na nim i zrób to siłą umysłu- powiedział pokazując na dość duży kamień leżący ozdobnie w ogrodach. Zrobiłam tak jak powiedział, pare razy sie nie udało, jak jednak sie wkurzyłam kamień podniusł się i poleciał odżucony daleko niewidzialną siłą. - bardzo dobrze, myślę że opanujesz to tak szybko jak Panna Foster, którą z resztą prosiliśmy, żebyś ochraniała.
- chce Pan może opowiedzieć nieco więcej o moim zadaniu tutaj?- zagaiłam w drodze powrotnej. mężczyzna opowiedziałcmi wszystko, icnie dziwie sie że zasiegneli po naszą pomoc. Ta dziewczyna ma dar do pakowania sie w kłopoty. - teraz przenosimy się światłem do posiadłości Vackerów, jesteś gotowa? Zapytał na co skinełam głową i tak jak wcześniej odbyliśmy podróż do innego miejsca. Przed bramą czekał na nas mężczyzna, od razy Pan Forkle przywitał się z nim. Aldenie, to jest panna Artria Mantello. - mężczyzna z uśmiechem skinął do mnie głową, i zauważyłam że zwrócił uwagę na moje blizny oraz te hieroglify na moim ciele- a więc tovrzeczywiście jej córka..nie mogę w to uwierzyć, dobrze chodź artrio, zapoznam cię z swoją zoną i dziećmi, zapraszam cie xo środka.- alden był niezwykle uprzejmy, i znał moją matkę. Będe mogła później o nią podpytać i to już coś.Rezydencja Vackerów była ogromna jak i zjawiskowa. Alden opowiedział mi dużo o tym świecie przy zwiedzaniu rezydencji i teraz przyszedł czas by poznać częšć moich podobiecznych, bo z tegovco zrozumiałam Bianna i fitz są przyjaciółmi z sophie. Gdy weszliśmy do pięknego salonu zamias zastac tam przy pogaduszkach trójkę rodzeństwa i Dellę, żonę Aldena. Jednakże zastałam tam dość pokaźną kompanię nastolatków i Dellę.
Była ona niezwykle piękną kobietą, tak jak opisywał ją alden, bianna i fitz byli do niej niezwykle podobni. Najstarszego chyba nie było. Poznałam jednak swoją podopieczną, sophie, która siedziała obok córki Aldena. Za nimi stało też stworzenie, nie zdziwiłabym się gdyby był to goblin albo ogr.
- to jest Artria i będzie się zajmować jak sandor waszym bezpieczeństwem, jako że mniej żuca sie w oczy, bez urazy sandorze- ogro- goblin skinął na to głową. Przyglądali mi się z ciekawością.- jest ona pół elfem i pół bogiem.- dodał po chwili, oczy wszystkich się rozszerzyły.- siądź proszę do stołu, mydlę, że będą chcieli cie na pewno lepiej poznać.- powiedział elf kładąc mi rękę na plecach, skinełam do szatyna i dołączyłam do kółeczka różańcowego.
- a więc nazywasz się Artria?- skinełam na to głową- a więc ja jestem sophie, to jest fitz, bianna, keefe, dex i sandor oraz Della.- przedstawiła mi pokolei wszystkich obecnych.- miło mi was poznać- uśmiechnełam sie lekko- masz też takie czadowe gwiazdki jak sandor?-zapytał keefe na co zasłużył sobie na moje zdegustowane pełnie rozczarowania i mieszaniny innych uczuć spojżenie.-nie, zazwyczaj używamy sztyletów, mieczy czy łuku i strzał.- odparłam. i odwróciłam się do sandora- mały sparing przyjacielu?- wydawał się myśleć przez chwilę jednak po chwili skinął głową. Byłam chyba bardziej naszprycowana bronią od niego, ubrałam dosłownie wszystko co mogłam a resztę wpakowałam do torby. - nie użyjesz ostrza? Zapytał, ja pokręciłam głową i ustawiłam się w pozycji walki.- Sandorze, pamiętaj że byłeś kontuzjowany.- napomniała sophie, o boże, biedne dziecko zrobiło ze kuku. U nas w obozie walczyli z dziurą w brzuchu to ten da rade.- walka z nim była interesująca, poruszał się płynnie, zwinnie a za razem delikatnie po chwili jednak trafilam go wyprostowanymi palcami delikatnie w gardło.
- dobra jesteś- przyznał z uznaniem po zakończonym sparingu- ty też jestes dobry - ścisneliśmy sobie dłonie i wróciliśmy do towarzystwa.- to było niesamowite! Poruszasz sie jak jakiś ninja! - powiedział blondyn na co sie zaśmiałam- a wyobraźcie sobie co ja potrafie z bronią- bardzo miło mi się z jimi rozmawiało. Po jakimś czasie padło pytanie, które wiedziałam że prędzej czy później padnie.- Artria, od czego masz te blizny na..tak naprawde całym ciele?- zapytała Bianna.- oh, to u nas herosów normalne, tak naprawde każdego dnia walczymy o życie, po za obozem atakują nas potwory jak erynie czy cyklopi i inne takie gadziny a w obozie mamy takie dzieci aresa co mają problemy z agresją i na treningach dawali mi często popalić. - wzruszyłam ramionami. Dla mnie to był chleb poprzedni, ale dla nich fakt, że jako dzieci walczymy między sobą prawdziwą, ostrą i niebezpieczną bronią był wydaje mi sie szokujący.
-a od ilu ty tak trenujesz kochanie?- zapytała Della, urocza kobieta, kochana i bardzo miła.- odkąd nauczyłam sie chodzić trenujemy, najpierw co prawda walczyłam na drewniane miecze a od 6 roku życia już na normalne sztylety. - zaśmiałam sie na ich zszokowane miny. Wyglądali jakbym im powiedziała conajmniej że działam w grupie terrorystycznej co wymyśliła bombe biologiczna.
Resztę wieczoru sp|dziliśmy tak naprawdę na plotkowaniu, ja na słuchaniu o ich szkolnych sprawach czy debatach z sandorem na temat sztuk walki.- dobrze, dziewczynki już pora spać. Idźcie do pokoju i mi)dj nocy.- powiedziała della trochę o tym jak Keefe, dex i fitz poszli zmęczeni do pokoju fitza po nieudanych 15 prubach wzięcia mnie z zaskoczenia.Gdy znalazłyśmy się w pokoju i usiadłyśmy na łóżku bianna spojżała się na mnie i na sophie.- sophie, robimy naszej kochanej Artrei makeover! Musi sie jutro prezentować przed radnymi.- sama nie miałam dużo do gadania, wepchne)y mnie do łazienki i powiedziały, że jej nie opuszcze do puki sie jie wyzzokruje. No tak, my herosi śmierdzimy mieszaniną potu i zaschniętej krwi, zapomniałam.
Po kąpieli i umyciu włosów Bianna na)ożyła mi na nie jakieś specyfiki a sophie przyglądała się procesowi z współczującym mi wyrazem twarzy.Dobrze, jutro zajmiemy sie resztą, dobranoc!- powiedziałam i poszłam spać do jakiegokolwiek łóżka przebrana już w piżamę którą przyczyłam od bianny.
Dziewczyny chyba pokrótce poszły w ślad za mną, jutro będzie mnie czekać trudny dzień
CZYTASZ
Zaginione Miasta-wojowniczka
FanfictionArtria to wojowniczka wychowana w obozie herosow, o jej rodzicach wie tyle że jej ojcem jest bóg grecki a matka była elfką. pewnego dnia wyrocznia wysyła ją na misje do jej rodzinnego świata, by chroniła pewną młodą elfkę przed wrogą organizacją pr...