Wczoraj po radzie z aldenem, Bianna i sophie wybraliśmy się do Atlantydy, Percy byłby pod wrażeniem podwodnego miasta z legend, myślę że odnalazłby się tu jak nigdy.. tęskniłam za nimi wszystkimi, bardzo. Ale nie mogłam teraz marnować drahm. Dostałam pransoletkę, tak zwane ogniwo bym mogła sama skakać z światłem do szkoły i może żeby mnie nie spopieliło postanowiliśmy że pierwszy raz do szkoły skoczę z Vackerami z ich posiadłości więc jeszcze nie wróciłam do Ravenfield. Z tamtąd mundurek przyniosły mi tutaj krasnale, którym byłam bardzo wdzięczna. Mój mundurek składał się z zielonych spodni, białej koszulki i zielonego żakietu w kratkę. Paskudny jak cholera, żakiet miał na piersi symbol rocznika, miałam także zieloną pelerynę którą spiełam na górze herbem z tego co wiem mojej matki. Były to dwie gałązki oliwne które miały diamenciki w kształt liści a nad nimi były trzy iskry. Również z białego kryształu.
Postanowiłam też ubrać większość uzbrojenia na siebie i resztę wpakować sobie do torby, tak na wszelki wypadek. Włosy spiełam sobie w niskiego koka za pomocą dwuch szpilek i tak poszłam spotkać się z Vakerami przy skokmasterze. Okazało się, że żeby potowarzyszyć mi w pierwszym skoku do szkoły zjawili się też Sophie, Sandor oraz Keefe.- cześć wszystkim! Już jestem gotowa. Powiedziałam podchodząc do nich. - Artria- odwróciłam się w strone Aldena.- musisz broń zostawić tutaj. Nie możesz jej zabrać do szkoły.- zaśmiałam się, myśląc że to żart, ale to nie był żart. - no chyba sobie żartujesz, Alden jak ja mam ich chronić skoro mam iść z pustymi rękami?- Alden jednak był nie do przekonania więc odpiełam do ud pasy z sztyletami i położy)am je na średnim okrągłym stole w kącie, gdy już chciałam podejść ten spojżał na mnie znacząco.- naprawde?- rozpiełam żakied i podwinełam koszulkę pod którą miałam Gorset z wyciąganymi ostrymi elementami przypominającymi noże do żucania, dostałam to kiedyś w prezencie od córki Afrodyty na urodziny, jiezwykle przydatny bajer swoją drogą.- znowu chciałam podejść, znowu ten wzrok.- no przysięgam już nic nie mam- powiedziałam patrząc mu w oczy- ona kłamie- odezwał sie Keefe, co za zdrajca- ty zdrajco..- powiedzia)am i wyciągnełam z jednej nogawki około 4 sztylety- wyciągaj wyciągaj.- dodał po chwili z śmiechem, z drugiej nogawki wyciągnełam tyle samo. Z włosów powyciągałam szpilki i ściągnełam wisiorek który był bardzo ostrym nożem.- i jeszcze z torby..- no ukręce łeb temu empacie. Wziełam torbę i przewróciłam ją do góry nogami, a z niej wypadło pół tony żelastwa, składany łuk wraz z strzałami, noże, sztylety, mieczodługopis, kolejny rozkładany miecz, i takich jeszcze pare.-..a podwiń jeszcze rękawy.- spiorunowałam sandora wzrokiem- i ty brutusie przeciw mnie?- podwinełam rękawy i zdjęłam ochraniacze na przedramiona, lewe zamieniało się w tarcze w którą z resztą zmieniłam ten naramiennik ściągajác go, a drugi miał poprostu trzy długie igły. - teraz jestem goła i wesoła, nie mam nic więcej. Rozbroiliście mnie jak kontrola celna we francji po zamieszkach.- wszyscy nie mogli ze śmiechu, sandor poklepał mnie po ramieniu.- lubie cie coraz bardziej Mantello. - uśmiechnełam się do niego i ruszyłam w stronę keefe'a mocno przytulając sie do jego ramienia, spojżał na mnie lekko zaskoczony i po chwili się odezwał- bez broni chcesz żebym zadbał o twoje bezpieczwństwo?h no nie powiem rizz roku.- nie, ja cie trzymam po to, żebyś mi nie zwiał jak dotrzemy do foxfire. Bo czeka cie gorzka zemsta.
Chłopak pobladł- no nie odpuścisz mi Mantello?- zaśmiałam sie na to- ja nigdy nie odpuszczam, Sencen.Gdy tylko przenieśliśmy się do szkoły zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcje. - ajj, wybacz mi, wasza boskość, jednak muszę lecieć na lekcje.- i szybko się zawinął, fitz stał jak wryty i patrzy na oddalającego sie przyjaciela.- nigdy nie widzia)em by tak biegł na pierwszą lekcje jak dzisiaj.- zaśmialiśmy sie, nagle spojża)am po naszych mundurkach i sie okazało że mamy takie samy czyli jesteśmy na jednym roku.- cholera, FITZ CZEKAJ- pobiegłam za nim, gdy tylko szatyn mnie usłyszał, zatrzymał się.- co teraz mamy?- wydaje mi się, że wf- westchnął z uśmiechem- chodź zaprowadze cie do szafek po strój.
Szybko poszliśmy do szafek, były dziwne, musiałam polizać jakąś blaszkę by sie do niej dostać. Blaszka smakowała malinami więc odetchnełam z ulgą bo to co mi naopowiada) fitz zmroziło mi trochę krew w żyłach, zabrałam szybko str{j i poszłam się przebrać. Na zajęciach tak naprawdę każdy robił, co chciał więc postanowiłam poćwiczyć sobie uniki. Porozciągałam się gdzieś z boku sali i rozgrzałam się. Postanowiłam porobić jakieś przejścia w tył, przewroty i też przewrót w przód z wyskoku z lądowaniem na ramie. Lubiłam robić te rzeczy. Nagle paru osobą utkneła piłka w pewnym miejscu i nie mogli jej wydostać telekinezą.
-pomóc wam?- zapytałam podchodząc do nich.- a jak chcesz to zrobić? Nawet telekinezą nie kożemy tego wyviągnąć.- piłka wpadła dość wysoko, jakieś 5 może 6 metrów nad zie ią w wnękę między kryształami. Dla nich może wyciągnięcie jej było a wykonalne, ale nie dla mnie.- jak nie drzwiami to oknem- mruknełam do siebie i rozpędziłam się, na wysokości około 2 metrów wystawały skrawki kryształów których mogę się chwycić wspinając się, wyskoczyłam i odbiłam się od filaru po czym wylądowałam elegancko łapiąc się wystających kamieni i zaczełam się żwawo wspinać. Przypomniało mi to obóz herosów, lubiłam ścianki wspolinaczkowe więc bywałam na nich tam dość często. Po chwili zrzuciłam im piłkę na dół i zaczełam sama schodzić. W pewnym momencie kryształ który trzymał mnie całą bo w pobliżu nie było żadnych innych sie, kuźwa, urwał. Spadając lekko się poharatałam o inne wystające kamienie i głośno całym ciężarem rypnełam o podłogę. Zrobiło mi się na sekundę ciemno pod oczami, zaraz obok mnie znalazł się Keefe i fitz.- na radnych, żyjesz? Ile widzisz palców? Haloo, cholera no Artria!- keefe nadawał jak powalony.- zamknij sie, żyje.- forknełam i podniosłam się do pionu, trochę za szybko bo sie zachwiałam i od razu przytrzymali mnie z obu stron.- idziemy do Elwina.- powiedzieli zgodnie.- spadajcie, jakiego elwina. Nic mi nie jest! Obrywałam mocniej.h wyszarpnełam się im i chwiejnie ale zdecydowanie od nich odeszłam, prawda jest taka że tak mocno kręciło mi sie w bani jak nigdy, no i jeszcze byłam pocięta. Najlepsza pierwsza lekcja, naprawde. Poszłam do łazięki i opłuka)am twarz oraz rany wodą. Gdy to zrobiłam poczułam zastrzyk energi i poczułam mrobienie na ranach, coś tu jest nie tak. Spojżałam w lustro i aż grunt urwał mi się z wrażenia. Nad moją głową pojawił się symbol trójzębu.
CZYTASZ
Zaginione Miasta-wojowniczka
FanfictionArtria to wojowniczka wychowana w obozie herosow, o jej rodzicach wie tyle że jej ojcem jest bóg grecki a matka była elfką. pewnego dnia wyrocznia wysyła ją na misje do jej rodzinnego świata, by chroniła pewną młodą elfkę przed wrogą organizacją pr...