Prolog

565 28 5
                                    

Październik 2023

Pedri's POV
Minęło dwa miesiące odkąd dostałem wiadomość od naszego stalkera i od tamtej pory robiłem wszystko, aby nikt więcej nie zobaczył mnie ani Gaviry w dwuznacznej sytuacji na mieście. Starałem się zapobiec takim zdarzeniom, ponieważ nie miałem zamiaru patrzeć jak mój chłopak cierpi.

Na dworze robiło się coraz zimniej i marzyłem, aby wakacje u moich rodziców na Teneryfie ponowni stały się rzeczywistością. Tęskniłem za codziennym wstawianiem i podjadaniem Gavi'emu lub Fer'owi owoców z talerza, a następnie pływania w basenie do zachodu słońca.

Musieliśmy jednak pogodzić się z realną rzeczywistością, na którą każdy z nas był przygotowany. Treningi i cwiczenia szły pełną parą, a mi zbliżaliśmy się mentalnie do El Clasico, które miało mieć miejsce dwudziestego czwartego października na Estadi Olimpic Lluis Company, czyli stadionie zastępującym nam Camp Nou podczas jego budowy.

Sporo zdążyło się zmienić jak na kilka miesięcy. Dwudziestego ósmego maja pożegnaliśmy Jordi'ego Albę, oraz Busqets'a, którzy rozpoczęli swoją przygodę z Inter Miami tak samo jak Messi.

Ansu, Torre oraz Garcia zostali wypożyczeni, natomiast my przywitaliśmy nowych zawodników.

Joao Felix, z którym Gavi kiedyś nieźle potrafił się pożreć teraz był jednym z jego najlepszych kumpli. Często przesiadywał u nas w domu razem ze swoim jamnikiem, który odnalazł się w towarzystwie Coco.

Joao Cancelo, Oriol Romeu, Inigo Martinez oraz Gundogan również zawitali w naszej drużynie i znaleźli tutaj swój dom.

Oprócz nich od ostatniego czasu rozgrywamy mecze z najlepszym przyjacielem Pablo, Ferminem, który razem ze mną ratował go podczas jego próby oraz najlepszy z najlepszych nastolatków z La Masii.

Lamine Yamal. Szesnastolatek, który rozległam swój debiut w kwietniu, w wieku lat jeszcze piętnastu i zachwycił sobą cały świat.

To właśnie była nasza nowa ekipa. Nowa rodzina.

Wstałem jak codzień z rana słysząc tłumaczącego się w łazience Gavi'ego. Tak, nawet od tamtej pory to się nie zmieniło chociaż prosiłem go o to milion razy.

—Czy ty możesz kurwa choć raz postarać się zrobić coś po cichu?—zapytałem.

—A czy ty możesz choć raz się przymknąć i nie burczeć?—odpowiedział. Po jego niewyraźnych słowach zrozumiałem już że golił delikatny zarost na swojej brodzie.

Ja lubiłem, kiedy Gavi go miał, jednak on sam dostawał conajmniej kurwicy, kiedy nie był gładziutki jak pupka niemowlaka.

—Jesteś ostatnio nie do zniesienia. Czasami się zastanawiam po co ja ci proponowałem wspólne mieszkanie.—wszedłem do łazienki trzepiąc go w głowę.

—Bo mnie kochasz.—odparł z pewnością siebie.

—Nie z własnego wyboru. Wolałbym być hetero.—mruknąłem biorąc telefon po usłyszeniu powiadomienia.

Nieznany numer
Ja się dopiero zaczynam z wami bawić.

Pedrito wszystko dobrze? Zrobiłeś się aż zielony?—zapytał mnie chłopak.

Akurat, kiedy miałem znów skłamać, rozległ się dzwonek do drzwi.

—To Felix, pójdę otworzyć.—powiedział nie zważając na to, że miał całą brodę w piance do golenia.

Nieznany numer
Wiem, że dla niego skłamiesz.

I miał rację. Moje schody do piekła budowały się same.

Witam was w prologu drugiej części naszej historii z Pablo i Pedrim! Dajcie znać czy wam się podoba i koniecznie zostawcie gwiazdkę! Dbajcie o siebie pysiaki! Miłego dnia lub dobranoc❤️

I can't save you and me || Gavira x Gonzalez Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz