Wyścig się zaczął.
Czerwone porsche, w którym siedziałam od razu ruszyło z piskiem opon i wysunęło się na prowadzenie. Brock ze skupieniem patrzył na drogę, w międzyczasie zmieniał biegi, ja siedziałam w ciszy i z ekscytacją patrzyłam na to co się dzieje. Brunet ostro wjechał w zakręt i prawie z niego wypadł. W ostatniej chwili chłopak zapanował nad pojazdem.
- Kurwa, coś jest nie tak – mruknął pod nosem.
W tym czasie zbliżył się do nas pomarańczowy mustang, samochód zaczął pchać ten, w którym znajdowaliśmy się z brunetem. Chłopak spojrzał w lusterko i gdy coś tam dostrzegł wydawał się jeszcze bardziej zdenerwowany.
- Ty skurwysynie – krzyknął zmieniając bieg.
Porshe ponownie wysunęło się na prowadzenie zostawiając innych daleko w tyle. Zostało ostatnie okrążenie, a Brock wcale nie zwalniał. Meta była coraz bliżej.
Wygrał.
Zatrzymał swój pojazd, a po chwili wokół zebrał się tłum. Wszyscy się cieszyli i wykrzykiwali, Brock uśmiechnął się delikatnie i wysiadł z samochodu, postanowiłam zrobić to samo. Stojąc po drugiej stronie samochodu dostrzegłam, że brunet przytula się z moim bratem. Lucas też mnie dostrzegł, a na jego twarzy malował się wyraźny szok. Odsunął się od swojego przyjaciela i wymierzył mu cios w policzek.
- Chyba cię pojebało, to moja siostra – krzyknął Lucas.
Tym razem ten drugi wymierzył cios, a Lucas zgiął się w pół.
- Uspokójcie się kurwa – wtrącił się jakiś czarnoskóry chłopak i zaczął rozdzielać ich od siebie. – O co wy się znowu kłócicie? – zapytał, a po chwili jego spojrzenie padło na mnie, uśmiechnął się do mnie i wrócił wzrokiem do Lucasa i Brocka.
- Wszystko jasne – powiedział kolejny chłopak wychodząc z tłumu, spojrzał na mnie i posłał mi drwiący uśmieszek.
Nie byłam mu dłużna i też odwdzięczyłam się tym samym. Chłopak zaczął rozmawiać z moim bratem i resztą, a ja bardziej mu się przyjrzałam. Był wysoki, ale wciąż trochę niższy od Brocka, miał rozczochrane, lekko pokręcone czarne włosy i wredny uśmiech przylepiony do twarzy. Tłum, który wcześniej nas otaczał rozproszył się, a ja nie wiedziałam dlaczego. Wtedy usłyszałam dźwięk policyjnych syren.
- Jeszcze tego brakowało – powiedział czarnowłosy.
- Maddy pojedź z Nickiem, widzimy się w domu, a my wszyscy spierdalamy – powiedział do mnie Lucas.
Nick, a więc tak miał na imię Brock, całkiem mu to pasowało.
Zerwałam się z miejsca, w którym stałam i szybko ruszyłam do samochodu, zanim zdążyłam zapiąć pasy, chłopak odpalił samochód i z piskiem opon ruszył z miejsca. Od ponad dziesięciu minut jechaliśmy w ciszy, co było strasznie niezręczne. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer Ethana, chciałam zapytać czy wszystko w porządku, bo nie wiedziałam gdzie podziewa się przyjaciel i czy udało mu się uciec. Jednak nie udało mi się z nim skontaktować, bo nie było tu zasięgu. Schowałam telefon do kieszeni i rozejrzałam się dookoła.
Byliśmy w środku pieprzonego lasu i wcale nie jechaliśmy w stronę domu Lucasa.
- Gdzie my jedziemy? – zapytała.
- Na komisariat – odpowiedział obojętnie.
- Słucham?
- A co ty myślałaś, że ujdzie ci na sucho przychodzenie w takie miejsca?
- Mam ci przypomnieć, że to podobno ty jesteś królem nielegalnych wyścigów?
- Schlebiasz mi Diabełku – parsknął.
CZYTASZ
Our First Turn #1Ride
Teen FictionMaddison całe życie żyła w strachu, robiła wszystko żeby być idealną, teraz w końcu przestała się bać i chciała żyć swoim wymarzonym życiem. Jednak los postawił na jej drodze Nicolasa. Brock to arogancki przyjaciel jej brata, z którym nie powinna mi...