ROZDZIAŁ 1

267 13 3
                                    

TO MOJA PIERWSZA KSIĄŻKA TAKA NA SERIO😭😭💔 jeśli będą jakieś błędy itp to prosze mi odrazu mówić, nie wiem jak to wyjdzie ale no.. Mam nadzieję że skończe tą książke i jej nie pozostawie.

To był normalny spokojny dzień, znowu musiałam jechać do tej przeklętej szkoły. Ubrałam buty i wyszłam z domu, szybko podeszłam do roweru bo jak zawsze się spóźniałam na lekcje i pojechałam w strone szkoły, jedyne o czym teraz myślałam to mój stres i poprawianie ocen.

Skręciłam rowerem w lewą uliczke gdy nagle zauważyłam samochód który z prędkością na mnie jedzie. Nic nie czułam, widziałam ciemność...

"Hej chłopacy co taka ładna dziewczyka, tak sama tu leży? " usłyszałam męski głos, szybko otworzyłam oczy i stanełam, byłam na chodniku, w mieście którego nie rozpoznaje wszystko jest czerwone a ludzie wyglądają jak potwory.

"Hej, chcesz może nam potoważyszyć?~" spojrzałam na mężczyzne 2 razy większego odemnie, widać po nim że wziął dużo narkotyków
"Uhm nie dziękuje?.. " powoli się wycofywałam nadal patrząc na mężczyzne a za nim trójke innych.
"No chyba nie słoneczko, chodź będzie fajnie~" jeden z nich powiedział i zbliżał się do mnie pomału.

Zaczełam uciekać a mężczyźni mnie gonić.
"WRACAJ TU SUKO!" Biegłam jak najszybciej bym mogła, nie wiem gdzie uciekałam ale gdziekolwiek gdzie mogłam się ukryć przed nimi, nie było ani duszy w tym mieście abym mogła poprosić o pomoc, gdy nagle zauważyłam mężczyzne w garniturze z telewizorem zamiast głowy.

"NIECH PAN MI POMOŻE PROSZĘ!" podbiegłam i schowałam się za niego, mężczyzna wyglądał na zakłopotanego.
"Co się tutaj dzieje?" zapytał gdy chłopacy dobiegli do nas.
"Nasza suczka nam uciekła, oddaj nam ją. " jeden z nich podszedł bliżej i próbował mnie wziąć za ramie ale mężczyzna z telewizorem zamiast głowy mnie zakrył swoim ciałem

"Nie wygląda na dziwke, chcecie ją zgwałcić?" mężczyzna włożył dłoń do kieszeni i wyjoł z niej pistolet.
"Albo wy idziecie albo wiecie co sie z wami stanie. " wycelował w jednego z nich.
"DOBRA DOBRA już luzuj majty. " grupa chłopaków odeszła do baru.

"Bardzo dziękuje prosze pana! " spojrzałam na mężczyzne.
"Nie ma sprawy." spojrzał na mnie i zaczoł odchodzić ale ja dotrzymałam mu kroku.
"Um prosze pana? Mam pytanie. "  zatrzymał się i popatrzył na mnie z dezaprobatą.
"Czego ty chcesz?" powiedział z irytacją.
"Gdzie ja jestem? Co to za miejsce i czemu wszystko jest takie.. Czerwone, czy ja umrałam??" gdy to powiedział wyglądał na lekko zszkowanego ale wrócił do swojej gburowatej miny.
"Ta umarłaś, i to jest piekło, musiałaś coś ostro przeskrobać na ziemi" powiedział i zaczoł odchodzić.
"A gdzie moge zostać? Jak mam przetrwać tutaj?" szłam za nim.
"Zostać? Sama musisz se uzbierać na dom bądź hotel." powiedział bezdusznie i odszedł
"Ale jak to?! " Nie słuchał mnie, szedł w swoją stronę. A ja? Nie wiedziałam gdzie mam iść.

Błąkałam sie po mieście tyle czasu że w końcu nastała noc, próbowałam znaleźć miejsce w którym mogłabym przespać tą noc lecz nic. Nikt nie chce mi pomóc, chyba to normalne tutaj.
Znalazłam przystanek z ławką i położyłam się na nią, nie jest niczym wygodnym ale przynajmniej coś.

Vox x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz