† Straszny Chowany †

254 6 4
                                    

Shane:
Każdy gdy zobaczył rękę mojego młodszego brata to zaczęło się tornado. Każdy gdzieś biegał tam i z powrotem naprawdę pogubić się dało. Gdy znikąd pojawił się podobno jakiś lekarz i zbadał rękę delikatnie, żeby nie pogorszyć sytuacji. Po chwili uznał, że to tylko stłuczenie po prostu i nałożyć bandaż na jego rękę. Mike, bo tak się nazywał ten lekarz po chwili wyszedł zostawiając nas samych. Pierwszy odezwał się najstarszy z rodzeństwa:

- Tony wytłumaczysz mi czemu od razu nam nie powiedziałeś?

- Po prostu bałem się waszej reakcji.. Przepraszam bardzo..

Jak tony wypowiedział się wybuchnął płaczem, a jak ja to zobaczyłem to instynkt bliźniacy odpalił mi się i sam wybuchłem płaczem. Rodzeństwo od razu próbowali nas pocieszyć i udało im się.

- Nie płaczcie maluchy dobrze? - powiedziała do nas łagodnie hailie.

- dobrze. - powiedzieliśmy w tym samym czasie.

- Może pobawimy się w chowanego? - wtrącił Dylan na nasze oczy zabłysły.

- TAK. - krzyknęliśmy znów w tym samym czasie.

- Dobra ja liczę do 30. Chować się! - krzyknął Dylan.

Ja z tony'm i wraz z hailie jak na rozkaz pobiegliśmy każdy w swoją stronę oprócz nas. Tony pokazał palcem na ciemny korytarz, który jakoś zbytnio mnie nie interesował więc od razu tam pobiegliśmy. Weszliśmy w pierwsze lepsze drzwi i zobaczyliśmy schody drewniane prowadzące w dół więc zeszliśmy na dół.

Już po chwili znaleźliśmy się w pomieszczeniu, w którym były różne pistolety: czarne, szare, brązowe, Nie zbyt małe, nie zbyt duże, ogromne, krótkie, długie było tego bardzo dużo.
Tony wziął do ręki jakiś mniejszy czarny a ja za to szary. Usiedliśmy na kanapie, która tam była postawiona i zaczęliśmy się nimi bawić jak szeryfowie. Nagle usłyszeliśmy "klik" i z tego co wiedział tony, bo wcześniej grał z Dylanem w strzelanki to ten "klik" znaczy, że pistolet już nie był zablokowany. Bawiliśmy się jednak cicho, żeby inni nas nie usłyszeli, ale po chwili usłyszeliśmy jak ktoś z dużą siłą otwiera drzwi i już po chwili już całe rodzeństwo już było na dole.

- Shane oddaj mi to. - powiedział twardo Vincent.

- Nie! - krzyknąłem, bo nie na pewno im nie oddam mojej zabawki!

- Shane kurwa oddaj tą zasraną broń do cholery! - krzyknął Dylan na co się przeraziłem.

Zacząłem płakać i machałem pistoletem w każdą stronę zapominając, że ona wciąż jest odblokowana.. Po jakieś sekundzie usłyszałem ogromny huk z pistoleta. Will pobiegł do mnie wyrwał mi broń wyrzucając ją gdzieś. Tony też już nie miał pistoletu, bo hailie mu odebrała. Popatrzyłem na rodzeństwo. Byli cali więc musiałem trafić gdzieś indziej.

- Do mojego gabinetu zapraszam. - rzeknął chłodno Vincent niechcąc słyszeć sprzeciwu.

Poszliśmy za Vincentem do gabinetu, w którym jeszcze nie byliśmy o dziwo. Vince pomógł nam usiąść na krzesłach i sam usiadł na przeciwko nas.

- Co to miało znaczyć? Mogliśmy zrobić komuś lub nawet sobie krzywdę. - zapytał chłodno, a jego zimne oczy mnie przeraziły.

- Chcieliśmy się tam schować, ale zobaczyliśmy te pistolety i zaczęliśmy się nimi bawić przepraszamy. - powiedział najodważniejszy z nas czyli na pewno nie ja.

- Dobrze, ale mam nadzieję, że rozumiecie, że mogliście sobie zrobić krzywdę. Niestety za błędy trzeba odpowiadać więc kara przez dwa tygodnie na telewizor, gry, wychodzenia na plac zabaw i tablety wasze. - powiedział

Pokiwałem głową, że rozumiem a po mnie tony.

- Słowa. - mruknął Vince.

- Dobrze. - powiedzieliśmy w tym samym czasie.

- Teraz proszę iść do swojego pokoju i przemyśleć swoje zachowanie. - rzeknął mężczyzna.

My jak na rozkaz zeszliśmy z krzeseł i udaliśmy się do naszego pokoju. Wspiąłem się po drabinie na łóżko i przytuliłem pana misia. Tony usiadł w kącie, bo tak zawsze mama nas karała za źle zachowanie.

(Skip godzina do przodu)

Wciąż leżałem na łóżku, zaś tony wciąż siedział w tym kącie bawiąc się palcami. Nagle wpadł do pokoju Will, Dylan... Całe nasze pozostałe rodzeństwo po prostu.

- Maluchy musicie coś zjeść. - powiedział Dylan szturchając mnie.

Jeszcze bardziej skuliłem się w kulkę, niż przedtem. Dylan przewrócił oczami i mnie wyciągnął z łóżka jednym ruchem biorąc mnie na ręce. Tony był na rękach hailie i go przytulała.

- Jesteście bladzi jak trupy, w tym momencie idziecie jeść całą kolację z dokładką. - wtrącił Vince wychodząc z pokoju, a za nim całe rodzeństwo.

Dylan posadził mnie obok Tony'ego i zaczęliśmy jeść pyszne spagetti z klopsami. Po kilku minutach już mieliśmy puste talerze na co Will się uśmiechnął do nas. Znów dopadły mnie poczucie winy więc wstałem i pobiegłem na górę wbiegając do pokoju. Wspiąłem się po drabince i położyłem się na wygodnym materacu przykrywając się kocem. I już po kilkunastu minutach dopłynąłem do krainy snów.

~~~~~
To tyle na dziś. Do zobaczenia!

Miłego wieczoru kociaki❤️

Bliźniacy - Rodzina Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz