Shane:
Z poprzedniego wieczoru nic za bardzo nie pamiętam. Wszytko pamiętam jak przez mgłę, znikąd usłyszałem strzelaninę, która odgrywała się gdzieś niedaleko pokoju hotelowego. Pamiętam jeszcze, że wraz z tony'm ukryliśmy się w niewielkiej szafce kuchennej. Pojawiła się hailie, dylan i inni, lecz nie wiedziałam skąd się oni wzięli chociaż od razu wpadłem w ramiona Dylana z strachu, lecz tony nie zrobił tego. Bał się chyba najbardziej. Rano gdy tylko otworzyłem oczy od razu przypomniała mi się cała ta sytuacja i nie powiem, ale się popłakałem. Usłyszałem ciche wchodzenie po drabince i już po chwili ujrzałem włosy tony'ego, zaś potem twarz. Gdy w końcu wszedł na górę usiadł obok mnie po czym przytulił mnie. Automatycznie oddałem uścisk, siedzieliśmy w ciszy, ale to nie była niezręczna cisza, lecz przyjemna. Tony nie był typem osoby, która jest emocjonalna. Zawsze umiał ukrywać swoje uczucia, emocje, ale gdy mama poszła do aniołków bardziej się zamknął w swojej klatce. To ja byłem wrażliwym chłopcem, na którego się tylko spojrzy a od razu wybucha płaczem. Tak mnie właśnie oceniano w naszym starymi przedszkolu. Zawsze chciałem być moim bratem bliźniakiem. Wiecie zawsze umie postawić na swoim i tak dalej ale wiem, że gdzieś tam w tony'm jest ten wrażliwy chłopiec. Mimo, za byliśmy bliźniakami różniliśmy się. Na przykład inne charaktery! Ale czasami zachowywaliśmy się identycznie i czasami pani Ellie nas myliła i to ja zamiast tony'ego zszedłem do kąta, ale nie byłem zły za to. Moje rozmyślenia przerwało otwieranie drzwi a za nich wyłowiła się hailie wraz z Dylanem. Kochałem ich wszystkich no ale dajcie trochę nam prywatności! Tony walnął oczami na drugą stronę, a zaśmiałem się cicho.- Maluchy śniadanie. - powiedziała hailie wpatrując się w nas.
- Nie jestem głodny. - Mruknął tony, a ja pokiwałem głową.
- Idziemy. Jeść. Teraz. - Powiedział Dylan powoli zaznaczając każde słowo.
- Nie? - odpowiedzieliśmy równo z tony'm.
Nasze rodzeństwo się na siebie spojrzeli wzrokiem, którym umieli rozmawiać i już po chwili byłem w ręcach Dylana, zaś tony w ręcach hailie i tak właśnie przekroczyliśmy próg kuchni. Usadzili nas na jednych z krzeseł przy stole i po chwili pod nasze nosy postawiono śniadanie.
- Am am. - mruknął Dylan.
zrezygnowani zaczęliśmy jeść śniadanie oczywiście ja zjadłem najszybciej! Byłem lepszy! Śmiałem się z swojego bliźniaka, że to ja potrafię szybciej jeść dopóki do kuchni nie wszedł poważny pan w garniturze. Obrzucił każdego wzorkiem zatrzymując się na mnie, bo prawdopodobnie byłem najgłośniejszy z nas wszystkich, lecz nic nie powiedział o moim zachowaniu.
- Chłopcy postanowiłem zapisać was do psychologa dziecięcego po ostatnich wydarzeń. - Powiedział z obojętnym wyrazem twarzy.
- Cio? Nie chce! - odpowiedział mu automatycznie tony.
Miał źle wspomnienia z takimi osobami jak psycholodzy. Mama nas kiedyś zapytała po tym jak odkryła, że jej były partner się na nas wyżywał. Pan Parker nie był dla nas miły i siedział tam jakby za kare!
- Tony wiem, że masz źle wspomnienia, ale to będzie inny psycholog.
- Na pewnio? - dopytywał się tony.
- Na pewno. - odpowiedział Vincent nim wyszedł z kuchni.
Spojrzeliśmy się na siebie i wzruszyliśmy się ramionami. Potem pobiegliśmy się grać w nową grę, którą kupił nam Will na poprawę humoru. Will był kochany.

CZYTASZ
Bliźniacy - Rodzina Monet
De TodoTony wraz z bratem bliźniakiem Shane'm wiodą szczęśliwe i spokojne życie, aż do momentu gdy tracą własną mamę. Rodzeństwo trafia pod opiekę Vincenta Monet ale czy pozostałe rodzeństwo ich zaakceptuje?