Sophia
Powoli wracałam ze szkoły, zapatrzona w wirujące ulice i zielone parkiety. W moim, sercu tkwiły mieszane uczucia – triumf związany z obroną Ruby, a zarazem smutek, widząc, jak ludzie potrafią być okrutni. Dlaczego musiała istnieć taka nietolerancja?
Słońce przyjemnie grzało mi twarz, a letni wiatr łaskotał mi skórę. Zdawało się, że nawet natura podkreślała kontrast między ciepłem, a chłodem, jakim była walka między dobrem a złem.
Zbliżając się do domu, uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Wiedziałam, że wkrótce znów będzie w swojej małej oazie spokoju, gdzie mogła rozwijać się i odkrywać nowe rzeczy.
Zasiadłam do obiadu w elegancko zastawionej jadalni. Przed mną rozciągał się przepyszny obiad, a obok mnie siedział mó ojciec, Marco, patrząc mi w oczy z zainteresowaniem.
-Jak minął ci pierwszy dzień w nowej szkole, Sophie?- zapytał Marco, serwując sobie kawałek duszonego kurczaka.
Spojrzałam na niego z uśmiechem. -Był interesujący dzień. Poznałam kilka fajnych osób i nawet trafiłam do jednej grupy projektowej.
Marco kiwnął głową, słuchając uważnie. -To świetnie słyszeć. Pamiętaj, żebyś otwarcie się do nich odnosiła. Twój pierwszy dzień w nowej szkole może być trochę przerażający, ale masz w sobie wystarczająco dużo odwagi, aby się przekonać.
Uśmiechnęłam się szeroko, czując ciepło wsparcia swojego nowo poznanego ojca. -Dzięki. Obiecuję, że postaram się być otwarta i pozytywnie nastawiona.
Marco kiwnął zadowolony głową. -To moje dziewczę. A wiesz, na kolacji dzisiaj pojawią się pewne osoby, które chciałbym ci przedstawić. Będzie to świetna okazja, żebyś poznała trochę lepiej nasze towarzystwo.
Popatrzyłam na ojca z zaciekawieniem. -To brzmi ciekawie. Czy będą to nowi znajomi czy ktoś inny?
Uśmiechnął się tajemniczo. -To się okaże, Sophie. Ale mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić i ciekawie spędzisz czas.
Kiwnęłam głową, podekscytowana przedwczesnymi zapowiedziami. Była ciekawa, kogo ojciec chciał jej przedstawić i jak wyglądać będą wieczorne spotkanie.
- Jeszcze jedno nie chce, żebyś mówiła do mnie w trzeciej osobie wiesz, że nie znamy się długo i nie powiesz mi tato, ale chodziarz mówi mi Marco dobrze łobuzie.
Wróciłam do swojego pokoju po obiedzie, pełna podekscytowania nadchodzącą kolacją. Usiadła, na łóżku, otwierając swoje notesy szkolne, aby jeszcze raz przejrzeć materiał na jutrzejsze lekcje. Jednak myśli o nadchodzącym wieczorze sprawiły, że ,moje myśli zaczęły błądzić.
Spojrzałam przez okno, widząc jak słońce powoli zachodzi, malując niebo odcieniami różu i fioletu. W sercu tliło się oczekiwanie na spotkanie z nowymi ludźmi i na kolejne fascynujące doświadczenia w tym niesamowitym nowym środowisku.
Zachłannie wdychałam zapach kwiatów, które stały na parapecie, czując przyjemność płynącą z obcowania z naturą. Każdy detal w pokoju był starannie dobrany, emanujący elegancją i wyrafinowaniem, które charakteryzowało całą rezydencję De Luca.
Kiedy zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie, zauważyła, że czas pędzi nieubłaganie do przodu. Nie mogła się doczekać, aby wziąć udział w wieczornej kolacji i poznać nowe osoby, o których wspominał ojciec.
Z uśmiechem na twarzy. Usiadłam przy biurku, aby zanurzyć się w lekturze, czując coraz większe napięcie przed zbliżającą się kolacją. Czułam, że ten wieczór może przynieść wiele nowych doświadczeń i emocji, na które czekała od momentu, gdy przybyła do rezydencji.
Zostałam godzina do kolacji skupiłam się na przygotowaniach do wieczornej kolacji, czując ekscytację rosnącą w mi wnętrzu. Delikatnie rozczesałam swoje długie, ciemne włosy, pozostawiając je swobodnie opadające na ramiona. Następnie wybrałam delikatny makijaż, podkreślający naturalne piękno swojej twarzy.
Przez chwilę stałam przed lustrem, oceniając swój wygląd z uważnością. Zadowolona z efektu, uśmiechnęła się do siebie i zamarłam na moment, by złapać oddech. Miałam nadzieję, że wieczór będzie równie piękny, jak wyglądała w tym momencie.
Nareszcie, ubrana i gotowa opuściłam swój pokój, krocząc pewnie korytarzami rezydencji. Byłam pełna determinacji, by wyglądać jak prawdziwa dama z arystokratycznej rodziny De Luca.
Kiedy dotarłam do jadalni, serce jej mocniej zabiło, kiedy ujrzała przygotowany stół. Złote sztućce lśniły w blasku świec, a kryształowe kieliszki czekały na swoich gości. Zapach pysznych dań unoszący się w powietrzu wypełniał jej nozdrza, sprawiając, że czuła się jeszcze bardziej podekscytowana.
Usiadłam przy stole, czując się jak bohaterka z bajki. Wiedziałam, że przed mną wieczór pełen niespodzianek i nowych wrażeń, a towarzystwo, które miałam spotkać, zapowiadało się interesująco. Serce biło szybciej z ekscytacji na myśl o tym, co jeszcze czeka w tej magicznej rezydencji.
-Idę ją zobaczyć synu-usłyszałam kobiecy głos.
Kolacje czas zacząć.
CZYTASZ
Zagubiona
Teen FictionSophie, dziewczyna z domu dziecka, która niespodziewanie zostaje adoptowana przez szefa mafii i jego trzech enigmatycznych synów. Gdy Sophie odkrywa mroczne sekrety rodziny adoptującej, staje się kluczowym ogniwem w walce przeciwko zagrożeniom ze sw...