Rozdzial 10

184 8 1
                                    

- Hej Faustynka. - krzyknal Bartek. - Idziemy razem na probe?

- Dzis jest proba? - zapytalam rozkojarzona. - O nie. Zapomnialam. - powiedzialam i walnelam sie w czolo. - Tak, pojdziemy razem ale daj mi sekunde. Przebiore sie tylko. - powiedzialam i ruszylam biegiem na gore.

- Czekam.

Wpdlam szybko do pokoju i wyciagnelam z szafy jakies jeansy i top. Zaczynalo robic sie cieplej wiec nie zakladalam zadnej kurtki.

- Juz jestem. - powiedzialam kiedy wyszlam z domu.

- Wiem, widze - powiedzial Bartek i sie usmiechnal. - Faustyna? Wszystko okej? Zauwazylem ze ostatnio schudlas. Trenujesz cos?

Ma racje. Schudlam ale zauwazylam to dopiero kiedy zakladalam moje jeansy. Cos czulam ze byly za luzne. Schudlam, bo nie jadlam. Nie mialam czasu na jedzenie. Stresowalam sie tez koncertami i za duzo prob zeby miec czas na jedzenie. Wieczorami jadlam tylko jakies jablka, jednak od razu je zwracalam. Wiem ze to nie zdrowe ale nic nie poradze na to jak dziala moj organizm.

- Tak, zaczelam biegac. - sklamalam szybko.

- Serio? Musimy kiedys pojsc razem. - powiedzial Bartek.

Co? Przeciez zdechne po 2 minutach. Nie przebiegne nawet 20 metrow a juz bede zmeczona.

- Moze kiedys. Bartek? Jak wyglada twoja relacja z Julita? - zapytalam zmienialaj temat. Od tygodni zadreczalam sie tym pytaniem.

- Ehh, no nie jest zle ale jest dziwnie. Staramy sie odbudowac ale idzie opornie. Czemu pytasz?

Moze dlatego ze od tygodni mysle jakie to musi byc uczucie calowac twoje usta? Pomyslalam.

- Tak tylko pytam. A jakbys mial wejsc w zwiazek z kims z ekipy to pislabys sie na to? - zapytalam niepewnie.

To pytanie rozwniez nawiedzalo mnie codziennie wieczorami.

- Nie. Zalezy jeszcze jaka osoba by to byla. - powiedzial.

Zabolalo.

- Och, okej.

- Cos sie stalo? Posmitnialas. - powiedzial przenoszac wzrok na mnie.

- Nie, wszystko w porzadku. - odpowiedzialam szybko. Wyszlam na glupia zadajac mu te pytania. Wyobrazalam sobie niewiadomo co a wyszlo jak zawsze. Musze poprostu schudnac. Wtedy kazdy bedzie do mnie lgną. Odwzajemnialam jego spojrzenie i wtedy utonelam. Jego brazowe oczy zdawaly sie rowniez utonac w moich. Ale to niemozliwe.

***

Docieramy na hale i zaczynamy grac friendship. W pewnym momencie cos we mnie peklo i poprostu wybieglam. Zeszlam ze sceny i zaczelam olakac, szukajac jakiegos ustrojnego miejsca. Slyszalam kroki. Bartek. Szedl za mna.

- Faustynka! - zawolal. Ignorowalam go - Co sie stalo? - zapytal kiedy mnie dogonil.

Nie wiem co sklonilo mnie do powiedzenia prawdy, ale nie potrafie w sobie tegi trzymac. Juz za dlugo.

- To co teraz powiem totalnie zapsuje nasza relacje ale ja juz dluzej nie potrafie. - powiedzialam i zdobylam sie na odwage aby spojrzec mu w oczy. - Ja poprostu sie zakochalam Bartek. W tobie. Wiem ze moje wyznanie nie ma nawet sensu, bo nic z teho nie bedzie, ale musze. Zaczelam patrzec na ciebie w sposob inny niz zawsze. Nie jak na przyjaciela. Jak na kogos, kto zawsze mi pomoze, kto bedzie przy mnie, kto nigdy mnie nie zrani, jak na kogos przy kim czuje sie bezpiecznie i spokojnie. Odnajduje spokoj tylko w twoich oczach. Wystarczy ze bedziesz obok a jestem od razu szczesliwsza, kiedy mnie przytulasz czuje sie tak bezpiecznie i niewyobrazalnie dobrze. Ale wiem ze to nie wyjdzie. Wiem ze nie chcesz byc z nikim z ekipy i... - nie dokonczylam, poniewaz ktos mi przerwal. Cholpak polozyl palec na moich ustach, podszedl do mnie, polozyl dlonie na mojej talii i polaczyl nasz usta w pocalunku.

Tak dawno o tym marzylam. Poczulam motyle w moim brzuchu, ktore wzlatuja. Nasze usta wpasowaly sie idealnie. Jakby byly sobie przeznaczone. A moze tak jest...

- Faustynka. Powiedzialem, zalezy z kim. Chodzilo mi tylko o ciebie. Jesli mialbym byc z kims to tylko z toba. - powiedzial kiedy przerwal pocalunek na zlapanie oddechu. Polaczyl nasze usta znowu, a ja poczulam ze sie rumienie.

Wlasnie przezywalam swoj najlepszy pocalunek jaki koedykolwiek przezylam. Czyli on tez o tym marzyl. Marzenia sie jednak spelniaja.

- Bartek... - powiedzialam. - Ale ja nie moge tak. Byles z Julita, a to moja przyjaciolka.

- Faustynka, nic nas juz nie laczy. Ona zerwala ze mna wiec nie musisz sie o nic martwic. Interesujesz mnie tylko ty. - znowu poczulam jeszcze wiekszy rumieniec.

- Na pewno? - zapytalam.

- Tak. A teraz zasadnicze pytanie, bo bez niego ani rusz. Faustynko moja kochana, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moja kobieta? - zapytal.

- Hmm pomyslmy - powiedzialam i polozylam palce na brodzie udajac ze sie zastanawiam. Udajac, poniewaz juz od poczatku wiedzialam jak bedzie brzmiala odpowiedz.

- Nie, nie chce byc twoja kobieta. Ja pragne nia byc. - rzeklam i sie do niego przytulilam.

- Kamien z serca. A teraz juz nie placz tylko chodz. Musimy powiedziec cos genziakom. Cos czuje ze Patryk bedzie tryskal z radosci. - powiedzial na co wybuchlam smiechem.

Fartek - Między NamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz