***

10 0 0
                                    

                                                                   Perspektywa nieznajomy

-Tato błagam więcej nie będę krzyczał i nie będę płakał. Daj mi ostatnia szansę.

-Jesteś pizdą nic w życiu nie osiągniesz, boisz się nawet muchę zabić. Jesteś żałosny synu a ja ci pomogę to naprawić.

Wtedy poczułem ból tatuś wziął zapalniczkę która zawsze podpalał swoje cygaro. Przyłożył ją do mojej ręki, nie mogłem krzyknąć bo byłoby gorzej. Zacisnąłem zęby najmocniej jak umiałem żeby nie wypuścić żadnego krzyku. Myślałem tylko o tym aż skończy mnie testować i uczyć jak być mężczyzna. Zabierze mnie na lody do parku i pójdziemy razem na plac zabaw, bo tak kiedyś robiliśmy . Myślałem że może nawet nauczy mnie jeździć na rowerze, kiedyś mi to obiecał. Zawsze jak czekałem pod szkoła na limuzynę chłopacy wracali rowerami, ja tez chciałem tak.

-Pięknie synu możemy przejść dalej.

-Ale tato ja już nie chce, możemy już skończyć błagam.

-Błagasz o litość ewidentnie się nic nie nauczyłeś. Morthy zajmij się nim.

-Nie tato tylko nie to proszę, boje się, będzie mocno bolało. Tato zmienię się obiecuje.

Morthy wszedł do pokoju, nikogo się tak nie bałem jak go. Zawsze miał przy sobie dziwne sprzęty. Czasami były to pałki a czasami coś co chyba nazywało się bicz. On mnie tym bił, na życzenie taty. Ale tatuś chciał dobrze. On chciał żebym stał się mężczyzna. Morthy wsadził mi jakaś szmatkę do buzi a potem mocno mnie bił,nie dałem rady nie krzyczeć starałem się, tak bardzo się starałem.

-Mam najlepszą robotę jaka mogła mi się trafić. Bicie małego Lombardi to sama przyjemność.

Tatuś tego chciał, muszę wytrzymać potem lody. Mocno płakałem ale to nic zaraz będzie koniec.
Nie dałem rady oddychać, Morthy przestał. Tatuś wszedł do pokoju był uśmiechnięty. Fajnie że się cieszy, chce sprawiać mu uśmiech. Wiedziałem że przed tym wszystkim wziął dużo białego proszku który go uszczęśliwiał. Zawsze po nim stawał się dla mnie okropny ale przynajmniej był szczęśliwy, nie płakał. Powtarzał że chce mnie tylko nauczyć jak mam sobie poradzić sytuacji gdy to się wydarzy, nie wiedziałem co miał na myśli lecz wiedziałem że chce dla mnie dobrze. Był moim ukochanym tatusiem z którym zawsze chodziłem na lody do parku a później z mamą oglądaliśmy po nocach bajki. Byliśmy cudowną rodziną do czasu kiedy mama stała się smutna a tato brał biały proszek. Morthy podszedł i wyrwał mi z buzi szmatkę,poklepał mnie po głowie i powiedział że robię się co raz lepszy. Byłem dumny z siebie.

-Brawo synu.

-Tato to już koniec ?

-To dopiero początek.

_________________

No to ten idę smażyć kurz papapapapapap jutro nowy.

Loneliness #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz