Wschodnio-Europejska Enklawa mieściła się na parterze internatu, a żeby do niej trafić trzeba było najpierw przejść wewnętrzny dziedziniec, potem minąć sklepik pierwszej potrzeby, a na końcu odnaleźć mosiężną klamkę w plątaninie dziko rosnącej winorośli. Pierwszy korytarz obity był w tanią boazerię, a na płytkach leżał przetarty dywan w białe wzory. Z powykrzywianych haków zwisały obrazy; głównie amatorskie pejzaże i anemicznie wyglądające portrety. Aurelia miała wrażenie, że jeden z nich obserwuje ją w akwarelowym rozdrażnieniu, dlatego dla pewności przybliżyła się do Zary i złapała ją pod ramię.
Augusto przewodził, najwyraźniej doskonale obeznany w terytorium. W pewnym momencie poprosił żeby wszyscy poczekali, a sam nagle skręcił na schody i zniknął w matowej poświacie popołudniowego słońca, które przeciskało się nieudolnie przez okna zaklejone gazetami. Ruby przykucnęła, a Nevaeh położyła dłonie na jej głowie, znudzona muskając ją opuszkami. Zara wyjęła telefon; jeszcze tylko ziewnęła szeroko zaznaczając po chwili, że jest głodna i najchętniej zjadłaby już kolację. Aurelia rozglądała się niepewnie, bo jeszcze nigdy nie była w tej części internatu i niezbyt wiedziała czego się spodziewać. Zanim zapytała czym dokładnie jest Wschodnio-Europejska Enklawa i dlaczego właściwie mieliby jej pomóc, popatrzyła na bladego Henninga i szturchnęła go pokrzepiająco łokciem.
— Wszystko w porządku?
Chłopak zrobił dziwną minę, która równie dobrze mogła być lekceważącym wywróceniem oczu jak i nieudolną próbą lekceważącego wywrócenia oczami. Podrapał się po głowie i w końcu westchnął.
— Nie powinienem tu przychodzić. Jak Slaw mnie z tobą zobaczy to z całą pewnością ci nie pomoże i cała eskapada na nic.
Aurelia zmrużyła oczy, nie bardzo rozumiejąc dlaczego ktoś mógłby nie przepadać za Henningiem. Chłopak trzymał się z dala od kłopotów, był dla każdego życzliwy i do życia podchodził z orzeźwiającą logiką.
Zara uniosła wzrok znad telefonu, rozbawiona unosząc brwi.
— Henning jest Niemcem.
— I? — Aurelia przekręciła głowę.
— Slaw jest z Polski.
— Och tak, rzeczywiście. Wspólna historia, co? — Poklepała chłopaka dziarsko po plecach.
Henning przetarł twarz, nerwowo tupiąc stopą. Widząc, że nikt nie traktuje jego obaw z należytą powagą obruszył się z lekka, zaznaczając, że po prostu boi się o swoje zdrowie i tyle.
— Przesadzasz — wtrąciła Nevaeh przybierając łagodny uśmiech. — Slaw jest naprawdę w porządku, pewnie cię tylko tak podpuszcza.
— Och, tak? Ciekawe co ty byś powiedziała gdyby co drugi dzień napastował cię o wypłacenie reparacji wojennych.
Ruby parsknęła śmiechem, a Zara zasłoniła się telefonem, żeby Henning nie zauważył jej głupkowatego uśmiechu. Aurelia przygryzła wargi i odwróciła się zaraz, palcem jeżdżąc po chropowatym drewnie.
— Więc Slaw przewodzi Enklawie, tak? — dopytała, strojąc rezolutne miny do ściany. — Co możecie mi o nich powiedzieć? — Popatrzyła przez ramię.
Ruby wyciągnęła szyję, żeby sprawdzić czy korytarz rzeczywiście jest pusty, a później ze zniżonym tonem głosu zaczęła opowiadać.
— Raczej trzymają się na boku, ale są jedną z najpotężniejszych frakcji w szkole. Zwłaszcza po tym jak Slaw zaczął spotykać się z Lėją, stworzyli coś na wzór elitarnego klubu dla ludzi ze wschodniej Europy. Znają każdy zakamarek szkoły, każdego ucznia i są bardzo nieufni wobec ludzi z zewnątrz.
CZYTASZ
Crest Academy
FantasyHistoria znajomości, która nigdy nie powinna powstać Aurelia Hayes od dziecka miała zdolność do wróżbiarstwa. Chociaż ostatnim życzeniem jej zmarłych rodziców było wychowanie jej z dala od magicznej strony świata, dziewczyna łamie dane słowo i wyje...