Dziesiątki butów wznosiło kurz z podłogi, drewniane nogi krzeseł zawodziły piskliwie, a od ścian biło zimno i poranna nędza. Sala do run tkwiła w ciemności, a podstarzała Frau Elke witała swoich uczniów skromnym uśmiechem. Aurelia niezauważalnie czmychnęła obok biurka nauczycielki i już zamierzała zająć miejsce obok Zary, gdy tamta odnalazła ją spojrzeniem i pokręciła krytycznie głową.
— Aurelio, nie mam dzisiaj czasu na powtórkę. Usiądź tam, gdzie ostatnio.
Dziewczyna westchnęła ciężko, oburzona rzucając swój zeszyt na pulpit. Vincent przyglądał jej się z ciekawością ze skrzyżowanymi ramionami i niepokojąco poufałym uśmiechem. Zanim usiadła, wyciągnęła palec wskazujący w jego stronę i już miała coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili machnęła ręką. Zadowoliła się jedynie cichym przekleństwem, bo chociaż nie miała kaca tak jak to bywa w przypadku alkoholu to czuła się wiotka i nierozumna jak szmacianka.
— Nie unikaj mnie, Hayes — zaśmiał się, a ten dźwięk przyprawił Aurelię o nieprzyjemny dreszcz. — Kiedyś będzie musiał nadejść ten niezręczny moment, gdy oboje zaadresujemy wczorajszą sytuację.
— Na pewno nie teraz — powiedziała, unosząc brew. — Plus, niewiele pamiętam więc nie jestem pewna czy będzie w ogóle CO adresować.
— Chętnie ci pomogę odświeżyć pamięć.
Aurelia zmrużyła groźnie oczy, otwierając zeszyt i prostując kartkę po kartce.
— Nie skorzystam z usługi. Z reguły staram się nie wierzyć w żadne słowo, które pada z twoich ust.
Kłamała, ale tylko w obawie, że chłopak mógłby wykorzystać jej wczorajszą sytuacje i zaszczepić fałszywe wspomnienia. Skutkowało by to katastrofą, bo bałagan był już na tyle duży, że nie mogła poruszać się swobodnie we własnej głowie.
— Rozumiem, mimo to jesteś mi coś winna.
— Co znowu? — Wypuściła ze świstem powietrze i upewniając się, że Frau Elke nie każe jej zaraz zmienić miejsca za "rozpraszanie Vincenta", szepnęła niepewnie: — Obiecałam ci... coś?
— Nie, Hayes — prychnął. — Chodzi mi o "dziękuję".
Aurelia poczuła jak jej głęboko zakorzeniony honor obraca się w popielatą mamałygę. Vincent miał rację, a jednak wolałaby zamilczeć na wieki niż mu to powiedzieć. Cały miesiąc grali w złośliwe podchody, a teraz ostatnie słowo wybrało sobie ją na właściciela.
— Dziękuję — odpowiedziała z kamienną twarzą, starając się ograniczyć przymusowy ton. Później dodała pewniej: — Co nie oznacza, że nie dałybyśmy sobie rady we dwie. Po prostu... całe szczęście byłeś tam ty.
— Przez dziewięćdziesiąt procent czasu nie miałaś pojęcia co się do ciebie mówi, ale skoro tak uważasz. Cokolwiek, byle byś spała spokojnie.
— Co cię podkusiło do pomocy, hm?
Posłała mu długie spojrzenie, frywolnie przebierając zeszyt palcami. Vincent zamilkł, ale nie dlatego, że pytanie było wybitnie trudne; po prostu Frau Elke wstała z krzesła i teraz przeczesywała klasę surowym wzrokiem. Gdy podeszła do tablicy by objaśnić dzisiejsze zagadnienia, chłopak odchrząknął i odpowiedział:
— Gdyby złapała was Iris, trafilibyście do Fontaine'a, gdyby Fontaine dowiedział się o Syreniej Nalewce beknęła by za to cała szkoła. Nikt nie opuściłby tych murów aż do kolejnego lata.
— Szkoda, bo już myślałam, że masz w sobie coś dobrego.
— Naprawdę?
Aurelia pokiwała głową, szkicując sześcian w rogu kartki. Dopiero za chwilę napłynęła do niej inspiracja, bo odłożyła długopis i zniżyła głos do szeptu.
CZYTASZ
Crest Academy
FantasyHistoria znajomości, która nigdy nie powinna powstać Aurelia Hayes od dziecka miała zdolność do wróżbiarstwa. Chociaż ostatnim życzeniem jej zmarłych rodziców było wychowanie jej z dala od magicznej strony świata, dziewczyna łamie dane słowo i wyje...