4. Lamborghini Huracan.

20 9 2
                                    

Światło poranka ledwo wdzierało się przez szpary moich zasłon. Mimo wczesnej godziny ja już od trzydziestu minut siedziałam przy toaletce i czwarty raz podchodziłam do próby namalowania idealnych kresek. Kontur, cała baza makijażu i brwi wyszły mi tego dnia nadzwyczajnie ładnie, z czego byłam zadowolona. W końcu, po kilku kolejnych próbach, kreseczki były równiutkie i ostre jak brzytwa. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze, czując, że teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, aby wieczór był wyjątkowy. Sprawdziłam jeszcze raz cały makijaż, dopracowując ostatnie szczegóły i rozpyliłam odrobinę utrwalacza, by nic nie mogło się zrujnować. Tamtego dnia wszystko musiało być perfekcyjne, tak samo jak osoba, z którą miałam się spotkać. Tak mi się przynajmniej na tamten moment wydawało.

Wstałam na chwilę, jeszcze raz przyglądając się sobie w większym lustrze wiszącym na szafie. Makijaż podkreślał moje rysy twarzy, a delikatne, złote kolczyki dodawały elegancji mojemu wyglądowi. Moje włosy, lekko falowane, spływały na ramiona, tworząc miękki, romantyczny look. Miałam na sobie szare dresy Nike i biały top na ramiączkach. Tamtego dnia pierwsze dwie godziny treningu miałam rozłożone na pół, dlatego chciałam czuć się wygodnie. Jedna lekcja była z rana, a druga po lekcjach. Przez taką zmianę w harmonogramie zajęć zaczynałam o godzinę później, co sprawiło, że miałam więcej czasu na przygotowania.

W wieczór po propozycji Vincenzo dotyczącej naszego spotkania nie mogłam zmrużyć oka. Całą noc rozmyślałam, czy przystanie na nią było dobrym pomysłem. Na początku byłam do tego pomysłu lekko zdystansowana, ale moja nieokiełznana ciekawość przejęła górę nad zdrowym rozsądkiem. Jak zwykle. Zgodziłam się szybciej, niż bym się spodziewała. W tamtym momencie żałowałam, że nie mogłam skonsultować tej decyzji z Camille i Sofią, ale gdybym powiedziała im o sytuacji w takim momencie, nie przeżyłabym ich gniewu. Postanowiłam, że zrobię to „dla fabuły". W końcu życie miało się jedno, a jeżeli bym nie spróbowała, później bym żałowała.

Mężczyzna zaproponował, żebyśmy spotkali się zaraz po moich lekcjach. Miał po mnie przyjechać, po czym mieliśmy spotkać się z jego znajomymi. Postanowił to zaraz po tym, jak zażartowałam, że obawiam się pierwszych spotkań z nieznajomymi, które mają być sam na sam, bo bałam się, że towarzysz mnie zabije. Jego odpowiedź była szybka i przemyślana, pozbawiona śladu zmartwienia czy wahania. Stwierdził, ze nie musiałam się obawiać, bo będę miała go przy sobie. Jego pewność siebie była zaraźliwa i choć wciąż czułam lekki dreszcz niepewności, to jednocześnie czułam się zmotywowana, by wyjść poza swoją strefę komfortu i spróbować czegoś nowego.

Popsikałam się moimi ulubionymi perfumami o zapachu wanilii i jeszcze raz przyjrzałam się w lustrze. Z niepościelonego łóżka zgarnęłam swoją czarną torbę i stanęłam przed szafą, myśląc, jakie ubrania wziąć na zmianę. Zdecydowałam się na czarne jeansy i białą oversizową koszulkę z krótkim rękawem. Nie wiedziałam, czy mieliśmy iść do parku, pubu, restauracji, czy jeszcze gdzieś indziej, dlatego była to całkiem bezpieczna i uniwersalna opcja. Rozejrzałam się po całym pokoju, myśląc, czy na pewno spakowałam wszystkie podręczniki na zajęcia. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głośny łomot dochodzący spoza mojego pokoju.

Bez zastanowienia wybiegłam, a gdy dotarłam do schodów prowadzących na dół, dostrzegłam źródło hałasu. Mój brat leżał wykręcony na samym dole, unosząc w górę jedną rękę, w której trzymał swój telefon.

- Co jest do kurwy? - zapytałam z wytrzeszczonymi oczami.

- Trochę się potknąłem, ale nic mi nie jest, dzięki, że pytasz siostrzyczko - parsknął podnosząc się niezdarnie.

- Myślałam, że nauczyłeś się chodzić jakieś piętnaście lat temu - zakpiłam.

- Ha ha, nieśmieszne - oburzył się - jesteśmy trochę spóźnieni, jakbyś nie zauważyła - skinął głową na godzinę wyświetloną na swoim telefonie.

I Will Turn You Into Ashes || UntesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz