5. Czerń i złoto.

15 9 1
                                    

- Wiem, że to wszystko może wydawać się nieco... teatralne - zaczął powoli, jakby starannie dobierając słowa. Jego głos był nisko zmodulowany, przesycony ciepłem, które nieco łagodziło intensywność chwili - jakby nie patrzeć takie są realia mojego życia, które są dla mnie bardzo ważne.

Jego wyznanie było równie zaskakujące, co otoczenie, w którym się znaleźliśmy. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć i co zrobić z tą nagłą deklaracją. W tamtym momencie nie rozumiałam nawet znaczenia tych słów.

- Nie chciałem cię przestraszyć - kontynuował, patrząc na mnie z intensywnością, która sprawiała, że moje serce znowu zabiło szybciej - chciałem tylko pokazać, że jesteś dla mnie wyjątkowa. Te samochody, ci ludzie... ukazanie ci tego wszystkiego miało na celu udowodnić ci, że moje intencje są prawdziwe.

Zdążyłam odzyskać równowagę emocjonalną na tyle, by móc odpowiedzieć.

- To... to niesamowite, Vincenzo. Naprawdę się starałeś - wyszeptałam, starając się ukryć drżenie w głosie. Moje serce biło szybko, ale teraz towarzyszyło temu poczucie fascynacji, które stopniowo zastępowało wcześniejsze obawy.

Widząc moją reakcję, uśmiechnął się delikatnie, a w jego oczach pojawił się błysk ulgi.

- Nie chciałem, abyś czuła się nieswojo - dodał, a jego ręka podczas skręcania wykonała na kierownicy taki ruch, od którego moje wnętrzności podskoczyły.

- W żadnym wypadku. To fascynujące - zapewniłam go, po raz dziesiąty rozglądając się po wnętrzu auta.

Gdy jechaliśmy przez chwilę, odkleiłam wzrok od środka samochodu i dopiero zorientowałam się, gdzie się znajdowaliśmy. Centrum pięknego Alicante tętniło życiem. Ludzie wracali z pracy, ze szkoły, szli na obiad.

Otaczały nas różnorodne sklepy znajdujące się w malowniczej uliczce miasta. W pewnym momencie zaczęliśmy zwalniać, po czym zaparkowaliśmy na sporym parkingu. Vincenzo zgasił silnik samochodu i zaczął z niego wysiadać, dlatego ruszyłam w jego ślady.

- Poczekaj - powiedział spokojnym, lecz stanowczym tonem.

Wysiadł z pojazdu, okrążył go i otworzył mi drzwi, ponownie podając mi swoją dłoń.

- Zapamiętaj, że przy mnie nigdy nie wsiądziesz ani nie wysiądziesz z samochodu sama - powiedział patrząc mi prosto w oczy.

Spojrzałam na niego z uznaniem, wiedząc, że jego zachowanie wynikało z autentycznej troski i szacunku. Ten prosty gest, jak otwieranie mi drzwi, sprawił, że mężczyzna w moich oczach stał się jeszcze bardziej atrakcyjny. O ile było to możliwe. Z uśmiechem skinęłam głową, obiecując, że będę pamiętać o jego zaleceniach, i podniosłam się z fotela, aby wyjść z samochodu.

Kiedy rozejrzałam się dookoła, zorientowałam się, że z innych samochodów wysiadło tylko dwóch mężczyzn. Zerknęłam pytająco na Vincenza.

- Bianco, w żadnym wypadku nie chciałbym insynuować, że wyglądasz źle, wręcz przeciwnie. Twój wygląd jest oszałamiający. Aczkolwiek, zależy mi na tym, abyś dopasowała się do okoliczności i otoczenia.

Słowa te brzmiały jak delikatne przypomnienie, a jednocześnie wyróżniały się w swojej szczerości. Gdy spojrzałam na swoje ubranie, zdałam sobie sprawę, że wszyscy wokół mnie, włączając w to Vincenza i jego przyjaciół, byli elegancko ubrani w garnitury, podczas gdy ja nadal miałam na sobie szare dresy. Spuściłam głowę i poczułam, jak rumieniec wstydliwie unosi się na moich policzkach.

Nie wiedziałam, co miałam na to odpowiedzieć. W głowie wirującą mi myślą był fakt, że miałam nadzieję na uniknięcie niezręczności związanej z moim wyglądem. Ale teraz było za późno na ukrywanie się przed oczywistością.

I Will Turn You Into Ashes || UntesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz