1

6 1 0
                                    


Nadszedł czas pakowania manatków w kartony. Po skończeniu pakowania rzeczy w swoim pokoju przyszedł czas na pakowanie rzeczy w salonie.

Wzięłam się w końcu za przeklęte szuflady, w których było pierdyliard kartek i dokumentów. Przebierałam w nich i odkładałam do kartonu z napisem dokumenty i inne ważne papiery.
Na dnie jednej z szuflady znalazłam metalowe pudełko. Obracałam go w rękach przez chwilę, wiedziałam, że mama nie pozwala mi grzebać w jej rzeczach i nie powinnam go otwierać, ale ciekawość wygrała i po chwili namysłu i wachania  otworzyłam je.

Po otwarciu pudełka na samej jego górze ujrzałam jakieś papiery, opaskę z szpitala i zdjęcie. Wzięłam zdjęcie do ręki. Na zdjęciu była moja mama, jakiś mężczyzna i małe dziecko przez chwilę przyglądałam się zdjęciu, odłożyłam je na chwilę obok siebie i wyciągnęłam z pudełeczka następnie opaskę szpitalną w kolorze białym na niej znajdowało się imię Leonard.

Leonard?
Kim jest do cholery Leonard?

Popatrzyłam na datę pod imieniem 14.05.2005r. Chłopak o tym imieniu był zaledwie o ponad 2lata starszy odemnie. Ale dlaczego mama ma rzeczy jakiegoś Leonarda w metalowym pudełeczku, schowanym na dnie szufkady?
Następnie wzięłam do ręki dokument, był to akt urodzenia, ale nie mój. Widniało na nim imię i nazwisko Leonard Collins.

Kim on do cholery jest?
Matka ma jakieś inne dziecko oprócz mnie? Dlaczego mi nic nie powiedziała?
Nagle w głowie miałam 100 pytań do...

Oczywiście wiemy do kogo, mojej cudownej rodzicielki.

Przyjrzałam się jeszcze chwilę temu dokumentowi i dostrzegłam na nim imię i nazwisko mojej matki oraz imię i nazwisko jakiegoś mężczyzny...
Devon Collins.

Wzięłam do ręki zdjęcie, które chwilę wcześniej położyłam obok siebie i połączyłam fakty.

To prawdopodobnie On, moja matka i ich syn na tym zdjęciu, ale czemu nic mi nie powiedziała o tym? Czy ten facet jest moim ojcem?
Postanowiłam zrobić zdjęcie rzeczy, które znalazłam, zrobiłam je i po chwili usłyszałam otwieranie drzwi do domu.
Spanikowałam schowałam zdjęcie do kieszeni, resztę rzeczy wrzuciłam niedbale do pudełka, zamknęłam je nerwowo i odrzuciłam na bok.
Mama weszła do salonu.

- Hej skarbie- przywitała się matka z uśmiechem na twarzy, widząc moje zdenerwowanie na twarzy po chwili zapytała- wszystko w porządku?- zmarszczyła brwi i podesza do mnie.

- Tak, tak jak najbardziej mamo jest wszystko dobrze. - skłamałam, czułam jak poliki mnie palą i zalewa mnie pot, sama do końca nie wiem dlaczego, ale w nerwowych sytuacjach często tak się dzieje. Dodałam po chwili, udawając, że ziewam. - wiesz, jestem strasznie zmęczona, chyba pójdę się położyć jutro zajmę się resztą.

Wstałam i wyszłam z salonu, kierując się do swojego pokoju, zostawiając mamę samą w salonie.

Poszukiwanie prawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz