5

0 0 0
                                    

Podróż do Los Angeles była przyjemna i w miarę szybko nam minęła, chciaż trwała dwa dni, to czas nam szybko upływał. Przez całą podróż rozmawiałysmy, spałyśmy i śpiewałyśmy, oczywiście nie pomijając przystanków na pożywniejsze jedzenie lub żeby moja mama się troche zdrzemnęła. Ale wkońcu dotarliśmy do nowego domu. Gdy dojechałyśmy było po 12. Całe szczęście, że mama odebrała klucze od domu kilka tygodni temu, widać było, że jest wycieczona podróżą, ale i tak nie położy się spać, dopóki w domu nie znajdą się wszystkie nasze rzeczy. My wraz z Carmelą jak tylko dojechalismy, weszłyśmy do domu, poszłyśmy zobaczyć jego wnętrze. Było nowoczesne i ładne, wszystko wyremontowane, jasne meble i podłogi. Rzucilysmy okiem tylko na pomieszczenia, które były na dole, bo bardziej nas interesowało jak wyglądają nasze pokoje. Weszłyśmy na górę i poszłyśmy do swoich pokoi. Weszłam do swojego, był śliczny. Każda z nas miała swój własny pokój zaprojektowany pod siebie.
Mój pokój był dość spory, miał biało szarawe ściany, na środku duże łóżko, na którym brakowało tylko mojej pościeli. W pokoju znajdowały się także białe meble, oprócz mojej szafy, ktorą będzie trzeba tu wnieść.

Jak się tu rozgoszczę, będzie tu bardziej kolorowo.

Natomiast pokój Carmeli był nieco podobny, tylko trochę inaczej poukładane meble i kolor ścian był trochę inny. Padał w odcień beżu, ale dalej był jasny.

Po jakimś czasie dojechali do nas panowie z firmy przeprowadzkowej i zaczęli wnosić z samochodów nasze rzeczy w miejsce, gdzie mama kazała je kłaść. Trochę to trwało, ale w końcu wszystkie rzeczy znalazły się w salonie, w holu i w kuchni.
Było ich sporo.

Gdy pożegnaliśmy się z panami, zaczęliśmy szukać naszych pościeli w tej dużej ilości rzeczy. W końcu gdy udało się je znaleźć, to każda z nas powędrowała do swojego pokoju, każdy był zmęczony podróżą i chciał tylko spać.

🎀

Następnego dnia rano, gdy się budziłam wziełam telefon do ręki, a na wyświetlaczu telefonu pokazywało, że jest po 11. Odblokowałam telefon i postanowiłam zostać jeszcze trochę w łóżku, przeglądając social media. Głównie ostatnią godzine spędziłam na tik toku.

Po godzinie leżenia stwierdziłam, że czas wstawać.
Wstałam, byłam w wczorajszym dresie, nawet się nie przebrałam do spania, jedynie co to ściągnęłam bluzę. Zeszłam tak jak wyszłam z łóżka na dół. Nikogo nie było na dole, pewnie jeszcze odsypiają podróż. Postanowiłam, że ubiorę buty i wyjdę rozejrzec się po okolicy, może jest gdzieś jakiś sklep. Wzięłam tylko ze sobą telefon, w którym pod etui mam kartę.

Wyszłam i szłam spacerkiem po chodniku wzdłuż drogi, w dwu dniowych ciuchach, ale nie było widać tego chyba aż tak, bynajmniej mam nadzieję. Na dworze było ciepło, podrodze minęłam kilka osób, głównie rodziców z małymi dziećmi.
Po jakimś czasie zauważyłam mały sklepik, ale gdy sie zblizylam okazalo się że to była jakaś lokalna piekarnia. Postanowiłam do niej wejść i kupić jakieś bułki czy coś dla wszystkich, by móc zjeść coś na śniadanie w domu.

Kupiłam 8 słodkich bułek, dla każdego po dwie. Wygladaly smacznie, a w piekarni pieknie pachniało, kupiłam dwie bułki z serem, dwie z jabłkiem, dwie z marmoladą domowej roboty, tak tam pisało hsh, a także dwie z jagodami. Wyglądały bardzo apetycznie. Po udanych zakupach z uśmiechem na twarzy postanowiłam iść w stronę, z której przyszłam, czyli wrócić do domu.

Gdy weszłam do domu, ściągnęłam buty i zaczęłam kierować się w stronę kuchni, przebijając się przez kartony i inne rzeczy, które zagradzały mi drogę. Gdy doszłam do stołu położyłam zakupy na stole, odsunęłam jedno z krzesełek i wyciągnęłam sobie jedną z bułek, tą z jagodami bo miałam na nią największą ochotę, gdy weszłam tylko do tej piekarni i zobaczyłam, że mają jagodzianki wiedziałam, że chce jej spróbować. Siedziałam i zajadałam się pysznościami, które kupiłam.

Poszukiwanie prawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz