Dziś pierwszy oficjalny dzień w nowej szkole. Wstałam dość wcześnie by się ogarnąć na zajęcia, które zaczynają się o 8 rano.
Ledwo co wstałam, strasznie mi się nie chciało i czułam zmęczenie, chciałam zostać w łóżku jeszcze trochę ,ale niestety trzeba się ogarnąć. Wstałam z łóżka, wzięłam przygotowanie ciuchy na dzisiejszy dzień z krzesełka i powędrowałam w stronę łazienki. Szybko się ubrałam, rozczesałam włosy, zostawiając je nie upięte, następnie umyłam zęby i zrobiłam lekki makijaż, żeby wyglądać ładnie, ale też nie wyjść na tapeciare, którą nie byłam bo rzadko mi się chciało malować, zazwyczaj tylko rzęsy.
Gdy skończyłam się pierdolić z wszystkim w łaziece zaczęłam sprawdzać czy napewno mam spakowane jakieś zeszyty, piórnik i kilka potrzebnych mi rzeczy. Nie miałam jeszcze książek, będę musiała je dziś po lekcjach odebrać wraz z Carmelą z sekretariatu z tego co się dowiedziałyśmy.
Zeszłam na dół gdzie była mama i Kate siedzące przy stole w kuchni.
- Dzień dobry skarbie, jak się spało? - zapytała mama, a Kate posłała mi szeroki uśmiech.
- Tak. Dzień dobry, dzień dobry - odpowiedziałam trochę dalej zaspana. - jest dobrze w miarę, jakoś przeżyje. Gdzie Carmela? Jeszcze nie wstała?
- Pewnie ogarnia się jeszcze i zaraz zejdzie- powiedziała Kate. - Dobra słońce siadaj i wcinaj, zrobiłyśmy gofry, tu masz owocki i inne pyszności, bierz co chcesz. - Powiedziała do mnie, posyłając mi ciepły uśmiech, Kate to taka osoba co swoim uśmiechem zaraża poprostu wszystkich.
- Dziękuję -usiadłam do stołu , nałożyłam sobie gofra i zaczęłam wybierać sobie dodatki do niego.
Po jakimś czasie zeszła do nas Carmela, która powiedziała jak to postanowiła zrobić sobie jeszcze 5 minutową drzemkę, a wyszło z 20 minut, jak nie więcej. Szybko zjadła i wyszłyśmy, moja mama zawiozła nas do szkoły, jadąc podrodze do pracy.🎀🎀🎀
Szłysmy w strone wejścia dużego budynku.
Plan był taki, po pierwsze zrobić dobre pierwsze wrażenie, po drugie odebrać książki z sekretariatu, a po trzecie nie wygłupić się i nie zrobić czegoś głupiego, ale tego ostatniego mam zamiar trzymać się cały rok, ale jak wyjdzie, tak wyjdzie zobaczymy.Gdy weszłyśmy do budynku wnętrze było jasne, a przyozdabiało je kolorowe szafki na korytarzach. Było ładniej tu niż w naszej starej szkole muszę to przyznać, ale czułam się troche zagubiona.
Postanowiłyśmy z Carmelą, że pójdziemy do sekretariatu po książki i kody do szafek, które nam się z pewnością przydadzą by nie barć wszystkich książek do domu.Poszłyśmy w stronę sekretariatu, wiedziałyśmy gdzie to jest bo już drugi raz tu byłyśmy. Podeszłyśmy do drzwi i zapukałyśmy po czym otworzyłam drzwi.
Przy biurku siedziała kobieta, ta sama co ostatnim razem.
- Dzień dobry! - posiedziałyśmy wraz z Carmelą po czym dodałam. - Możemy?
- Dzień dobry, tak jasne wchodźcie - posłała nam szeroki uśmiech. - Co was do mnie sprowadza dziewczynki?
- My po książki - powiedziałam.
- I po kody do szafek - dodała Carmela.
-A tak jasne, wy jesteście nowymi uczennicami widziałyśmy się nie dawno, prawda? - pokiwalysmy głowami. - Dobra dziewczyny to tak pierw wydam wam książki, a zaraz ogarniemy wasze szafki.
Wszystko poszło dość szybko i już po około 10 minutach wyszłyśmy z sekretariatu wraz z spóźnieniem na pierwszą lekcje.
Zajebiście.
Pierwszy dzień i już spóźnione, ale co jak się spóźnić to z klasą się mówi.Doszłyśmy do gabinetu, którego szukaliśmy trochę, strasznie dużo jest tych gabinetów i można się pogubić, w ciul, ale no dotarłyśmy i zapukaliśmy po czym otworzyłyśmy drzwi.
Była to lekcja biologi.
Cudownie.- Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie - powiedziałam, wchodząc do gabinetu, każdy w klasie przeniósł na nas wzrok, wraz z nauczycielem, który wstał.
- A panieki to? - zapytał.
- Jesteśmy nowe w klasie - powiedziala Carmela.
- A tak słyszałem o nowych uczennicach - powiedział po czym kontynuował po chwili. - Nie ładnie tak się spóźniać na pierwsze zajęcia, cóż się stało dziewczyny.
- Byłyśmy w sekretariacie i nie mogłyśmy znaleźć gabinetu - powiedziałam po chwili, dodając. - Można się pogubić, jak się jest nowym, nich nam Pan wypaczy - posłałam ciepły uśmiech.
- Dobrze, ale mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz - powiedzial z lekkim rozbawieniem. - Jak się nazywacie?
- Dalia Colins - powiedziałam.
- Carmela Scoot - dodała po chwili przyjaciółka.
- Adam Beret, jestem waszym nauczycielem biologi i chemii, a teraz proszę usiądźcie na wolnych miejscach i kontynuujmy lekcje, wprowadzającą w ten rok szkolny.
Lekcja szybko minęła, pomijając fakt, że się spóźniłyśmy na nią, dość grubo. Na przerwie wraz z Carm szłysmy korytarzem, szukając naszych szafek i rozmawiałysmy, zaczęłam iść tyłem wcaigneita rozmową, nie uważając jak idę i po chwili wpadłam na kogoś. Obróciłam się był to wysoki brunet o błękitnych oczach i mocnych rysach twarzy, a na twarzy miał grymas.
- Przepras... - zaczęłam, ale on mi przerwał.
- Patrz jak łazisz suko - powiedział ostro i zło wrogo ,po czym sie obrócił spowrotem do grupki znajomych.
- Jak mnie kurwa nazwałeś? - powiedziałam po czym sie obrócił spowrotem do mnie.
- A co głucha jesteś? Jak tak to nie mój problem, już z tym do lekarza - powiedział, przewracając oczami.
- Żebyś ty zaraz do lekarza nie musiał - powiedziałam wściekła.
- Dals uspokuj się, chodźmy stąd, odpuść- powiedziała do mnie cicho Carmela.
- Co taka mała dziewczynka mi zrobi co? Udezy mnie z małej rączki w brzuch. Oj jak się bo... - przerwał swoje pierdolenie w momencie jak dostał mocnego kopa w krocze, jedyne co usłyszałam to cichy jęk z jego ust, ale po chwili powiedział. - Mała szmata, pożałujesz tego.
- Pierdol się - odeszłam wraz z Carm, która mnie ciągnęła za jedną rękę, a drugą pokazywałam mu środkowy palec.
W tym momencie złamalam jedno z moich postanowień, a konkretnie to trzecie
CZYTASZ
Poszukiwanie prawdy
RomanceDalia Collins mieszka z swoją matką, jej przyjaciółka i swoją przyjaciółka. Wszystko zmienia się, gdy w trakcie przeprowadzki na potyka się na tajemnicze zdjęcie.