Rozdział XIX

70 17 85
                                    

Część II
Karma

6 grudnia 2023

Lepszego popołudnia chyba nie mogłam sobie wymarzyć – powiedziała ironicznie Nela, okrywając bardziej swoje ramiona bordową narzutką. Gniotła w dłoniach materiał sukienki, odtwarzając w tę jedną scenę z parkingu. Już nawet nie myślała o zakładzie między Leonem a Hugonem, mimo że dawno nic tak bardzo ją nie przygniotło swoim ciężarem. Liczył się tylko Alan i to, żeby jak najszybciej wyszedł ze szpitala bez większego uszczerbku na zdrowiu. – Mogę jeszcze jedną? – Popatrzyła na siedzącą obok Martynę, kładąc głowę na ugiętych kolanach.

– Wzięłaś już dwie, Nelka. Tyle powinno wystarczyć. Po prostu musisz poczekać. – Uśmiechnęła się smutno, odgarniając kosmyk jej czarnych włosów, który zaplątał się na rzęsach. – Borys – zwróciła się do swojego chłopaka, wyciągając do niego dłoń.

– Hm? – mruknął, łapiąc jej palce. Nadal nie wyglądał najlepiej.

– Jak się czujesz?

– Jest... dziwnie. Jest po prostu dziwnie. Przepraszam, że tyle to trwa, ale nie chcę nas narazić na jakieś niebezpieczeństwo – tłumaczył się, mimo że nikt nie miał mu tego za złe.

– Przecież nic się nie dzieje – powiedziała Martynka, wstając z miejsca. – Ważne, żebyś czuł się na siłach – kontynuowała, przytulając go. – Poczekamy tyle, ile będzie trzeba. Chyba muszę w końcu zrobić to prawko, czasami się jednak przydaje.

Natasza i Otylia paliły na zmianę jednego elektryka, wypuszczając dym w przeciwną stronę tak, żeby na pewno nie doleciał do Neli. Tash wiedziała, jak bardzo Kornelia tego nie lubiła, ale nie potrafiła się uspokoić, a to był jeden z jej sposobów na pozbycie się części nerwów.

– Alan jest silny, da radę. Musi dać radę. – Te słowa wypowiedział ciszej niż pierwsze zdanie. – Kurwa, tak się o niego martwię. – Borys schował twarz w zagłębieniu szyi swojej dziewczyny, a ona uspokajająco muskała dłonią jego plecy

– Może to okropne, co teraz powiem – zaczęła Kornelia – ale boli mnie, że Leon wyszedł z tego praktycznie bez szwanku. Przecież karma miała do niego wrócić, a najbardziej oberwał Alan... No i jeszcze Marcel.

– Karma do niego wróci. Ona zawsze wraca – zapewniła ją Tash.

– Poproszę wszystkich pod scenę. – Usłyszeli stłumiony głos z wnętrza sali. – Uczniowski samorząd obserwował was przez jakiś czas i mają zaszczyt ogłosić króla i królową balu.

– Pójdę o zakład, że wygra Janecka. – Natasza przyłożyła dłoń do ust, patrząc na Nelę. – Przepraszam, nie chciałam wspominać o zakładzie – szepnęła ze skruchą. Kornelia kiwnęła głową z niemrawym uśmiechem.

– Posłuchajmy chwilę. Może to nam zajmie myśli. – Martyna uchyliła drzwi, podkładając pod nie jakiś niewielki kamyk.

– Myślę, że nikogo z zebranych nie zdziwi fakt, że królową balu zostaje... – odezwał się melodyjny, dziewczęcy głos, należący do jednej z osób z klasy Neli. – Klara Janecka! – Wiwat ogarnął całą salę, kiedy założono Klarze złotą koronę (zapewne z aliexpress lub innej strony tego typu) i szarfę z napisem: Królowa grudniowego balu. – Wygląda jak prawdziwa księżniczka Disneya, nie sądzicie? – dodała, kiedy oklaski ucichły.

– Mówiłam? – pisnęła Tash, krzyżując ramiona na piersi. – Nie uwierzę tylko w to, że ich nie przekupiła. To na sto procent ustawka.

– Ćśś – uciszyła ją Otylia, przykładając palec do jej ust.

Bajka, w której nie ma księcia: Delikatna jak lalka z porcelanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz