Rozdział XV

106 30 71
                                    

Simulatio amoris peior odio est*

24 listopada 2023

Nela była na ogół bardzo spokojną dziewczyną. Niektórzy twierdzili, że zbyt spokojną, a jeszcze inni mogliby pokusić się o stwierdzenie, że miała depresję. Być może właśnie ta wersja była tą zgodną z rzeczywistością. Nie zamierzała diagnozować się sama, ale jednocześnie nie miała odwagi udać się do psychologa, psychiatry czy psychoterapeuty. Problem tkwił w tym, że ona nie do końca chciała sobie pomóc. A jeśli sam tego nie chcesz, to tak naprawdę istnieją marne szanse na to, że ktoś inny ci pomoże.

Zostało jej niecałe trzydzieści minut do umówionego spotkania, a ona nadal stała przed otwartą szafą w samej bieliźnie. Wszystko układało się idealnie oprócz tego, że nie wiedziała, co ma na siebie włożyć. Gloria i Eryk już kolejny raz musieli zostawić ją samą w domu na dwa dni (co jej kompletnie nie przeszkadzało) z powodu ich fantastycznego projektu.

Tash potwierdziła wersję wydarzeń, w której Nela zostaje u niej na noc. Gloria dopytywała jeszcze o kilka szczegółów, ale Alan przyjął tę informację do siebie i postanowił nie zasypywać jej pytaniami.

Jeśli miał o czymś wiedzieć – był zdania, że prędzej czy później to do niego trafi.

Wzięła do ręki czarne spodnie i najzwyklejszą białą koszulę. Całość dopełniła eleganckim paskiem ze srebrnymi zdobieniami. Jej ciało było okryte tak, jak lubiła. Blizny nie były widoczne, skóra została zasłonięta. Jednak kiedy wysłała Leonowi swoje zdjęcie – bo chciał zobaczyć, jak wygląda – on po prostu ją wyśmiał, mówiąc, że idą na imprezę, a nie szkolną akademię, więc jeśli nie wskoczy w jakąś fajną kieckę, to może spędzić wieczór w domu sama ze sobą. To oznaczało jednak, że znów jej głowa zostanie zasypana tysiącami niesfornym myśli.

Jedyna sukienka, jaką posiadała – oprócz tej na grudniowy bal – to typowa mała czarna na ramiączkach. Ubrała ją w swoim życiu może dwa razy: na swoje poprzednie urodziny i w przebieralni, kiedy ją kupowała.

Założyła ją i wysłała Leonowi kolejne zdjęcie, chowając lewą rękę za plecami, żeby nie zobaczył jej stłuczeń. Odczytał wiadomość po kilku sekundach. Napisał, że od razu przyjemniej się na nią patrzy, kiedy podkreśla to, co dobre.

Sama ze sobą nie czuła się dobrze. Rany były pokazane w pełnej okazałości. Nawet kilka warstw podkładu, który na nie nałożyła, nie zamaskował w pełni wszystkiego. Okryła się czarną ramoneską. Nie była zadowolona z tego połączenia, ale liczyło się tylko zakrycie blizn. Wiedziała, że prędzej czy później będzie zmuszona ją zdjąć, albo ugotuje się w skwarze pochodzącym od ludzi. Na samą myśl o tym, że w miejscu, do którego miała się udać, mogły być tłumy, żołądek zaczynał zwracać poprzedni posiłek – czyli śniadanie, bo tylko to zjadła tamtego dnia.

Do torebki włożyła najpotrzebniejsze rzeczy: kilkadziesiąt złotych, telefon, nawilżającą pomadkę, podkład i niedużą gąbeczkę, gdyby musiała poprawić zamaskowanie blizn. Włożyła wygodne buty i wyszła z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz.

Czarne, satynowe BMW stało przy wjeździe na czyjąś posesję kilka metrów od domu Kornelii, aby nie wzbudzać podejrzeń. Chłopak, który zajmował miejsce na przodzie po stronie pasażera, gestem ręki dał jej znać, żeby usiadła na tylnym siedzeniu.

– Myślałam, że jedziemy tylko we dwoje. – Spojrzała na Leona, którego odbicie było widoczne w samochodowym lusterku. Chłopak ujął w dłoń jeden z krańców plastiku i poprawił tak, żeby dobrze widzieć swoją partnerkę.

– W grupie raźniej, ślicznotko – odparł z uśmiechem, przekręcając kluczyk w stacyjce.

– Bez nas nie ma zabawy – wtrącił Denis, odwracając głowę w tył, aby jego oczy spotkały się ze wzrokiem Neli. – Leon chyba zapomniał ci wspomnieć, że jeśli w mieście jest jakaś niezła imprezka, to pojawiamy się tam tylko i wyłącznie razem, Kornelia – mówiąc to, lustrował ją wzrokiem z nieznacznym uśmiechem. – Szczególnie jeśli taki melanżyk jest w klubie ojca Leona. Leoś to ten jeden bogaty dzieciak w szkole, taką ma przynajmniej łatkę. – Złapał chłopaka za policzek, zostawiając tym samym rumiany ślad na jego skórze. – I czasami zabieramy ze sobą ładne dziewczynki. – Ukazał w jej stronę kilka zębów, których kolor mówił o paleniu dużej ilości papierosów. Zmierzwił żylastą dłonią swoje krótkie włosy i oparł się o skórzany fotel w tej samej barwie, w jakiej prezentowało się auto.

Bajka, w której nie ma księcia: Delikatna jak lalka z porcelanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz