Rozdział XXV

41 10 113
                                    

Delikatna jak lalka z porcelany

1 stycznia 2024 

Kornelia zasnęła godzinę przed północą. Nawet nie wiedziała, kiedy zamknęła oczy i całkowicie odpłynęła. To była jedna ze spokojniejszych nocy w jej życiu, ale to dlatego, że nie wiedziała, co zaszło poprzedniego wieczoru w domu Borysa. Niczego nieświadoma przeciągnęła się na łóżku, ziewając. Przetarła twarz dłońmi, otwierając powoli powieki. Zaczęło do niej docierać, że Alan miał zadzwonić o północy z życzeniami. Pomyślała, że po prostu nie usłyszała fragmentu piosenki The Neighbourhood albo że miała wyciszony telefon. Jednak kiedy wzięła smartfon w dłoń i zobaczyła, że wszystkie dźwięki są włączone, a na ekranie blokady nie wisi żadne nieodebrane połączenie, zaczęła się niepokoić.

Pewnie po prostu zapomniał – uspokajała się w myślach, wybierając jego imię z listy kontaktów.

– Wszystko w porządku? Zasnęłam dosyć wcześnie – zaczęła, nie czekając na żadne słowa osoby znajdującej po drugiej stronie. – Myślałam, że nie usłyszałam, jak dzwoniłeś, ale nie miałam żadnych nieodebranych połączeń.

– Nela, to ja – odezwał się głos Borysa. Kiedy wybrzmiał, Kornelia podniosła się do pozycji siedzącej.

– Mógłbyś mi dać Alana do telefonu? – Jej głos był cichy, niepewny. Podświadomie wiedziała, że to nie będzie możliwe.

– Nela, on... – przerwał.

– Jesteś tam? – zapytała, skubiąc bransoletkę od Alana.

– On... Alan jest w szpitalu – odparł szybko, jakby chciał bezpowrotnie wyrzucić z siebie te słowa.

– Co? A-ale jak to w szpitalu? Co się stało? – dopytywała. Serce chciało wyrwać się z jej klatki piersiowej, po usłyszeniu tych słów.

– Nie wiem, Nela. Naprawdę sam nie wiem, o co chodzi. Usłyszeliśmy jakiś hałas w łazience. Alan leżał na podłodze. Wokół niego było tyle krwi i szkła... – Słyszała jego ciężki oddech. – Dodatkowo dostał padaczki.

– Padaczki? Padaczki chyba nie dostaje się ot tak. Ktoś go zdenerwował? Pobili się?

– Naprawdę tego nie wiem, Nela – skłamał, a poczucie winy bez wahania uderzyło go w serce. Podejrzewał, że to wiadomość od Róży wywołała w Alanie tak wiele negatywnych emocji, które przyczyniły się do jego stanu.

– Wiesz, jak się teraz czuje? Ktoś przy nim jest?

– Wczoraj Martyna zadzwoniła do Agaty. Pewnie cały czas z nim siedzi.

– Dlaczego nie...

Dlaczego nie zadzwoniłeś do mnie? Dlaczego mi nie powiedziałeś? – te pytania nasunęły się na jej język, jednak ich nie zadała. Borys na pewno był w ogromnym szoku. Nie myślał o takich rzeczach. Nie miała mu tego za złe.

– W którym szpitalu? – powiedziała w końcu.

– Żeromskiego.

– Muszę tam pojechać.

– Nela, nie wpuszczą cię. Nie jesteś członkiem rodziny – tłumaczył spokojnie. – Nie pamiętasz, co ci powiedzieli na balu?

– Doskonale o tym pamiętam i uwierz mi, że wolałabym wymazać większość tego dnia z głowy – powiedziała oschle, lecz szybko zmieniła ton swojego głosu. Nie zamierzała wyładowywać swojej frustracji na bliskich. – A najgorsze jest to, że nie mogę tego zrobić...

– Gdyby była taka możliwość, też bym się tego pozbył – wyznał cicho. – Zostań w domu. Agata będzie nas informowała na bieżąco.

– Chcę przy nim być, Borys.

Bajka, w której nie ma księcia: Delikatna jak lalka z porcelanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz