Rozdział VI

17 2 79
                                    

Peter wyciągał swoje rzeczy z szafki. Cieszył się, że już niedługo miały nadejść święta. To był jego ulubiony dzień w roku.

— Cześć, Peter. — Usłyszał dziewczęcy głos.

Zobaczył obok siebie Victorię.

— O. Hej, Victoria — przywitał się.

Dziewczyna zaśmiała się cicho.

— Możesz mówić mi Tori, jak wszyscy — powiedziała.

— To ty możesz mówić mi Pete. — Uśmiechnął się do niej.

— Alison mi mówiła, że chcesz z kimś przyjść na moją imprezę sylwestrową.

— No.

— Powiesz mi, kim jest ta szczęściara?

Jackson zamknął drzwiczki szafki. Zacisnął usta w linijkę.

— Tori, ja... nie interesuję się dziewczynami. — Ściszył głos. — Dlatego zamierzam pójść z Johnem.

Szatynka uśmiechnęła się szeroko.

— To nie problem, Pete. Właściwie to nawet dobrze. Zapoznam cię z moimi znajomymi, co ty na to?

— Okej. — Kiwnął głową.

Dziewczyna zauważyła Alison, dlatego pożegnała się z chłopakiem i poszła z blondynką do sali.

Peter zaśmiał się cicho. Już miał pójść w stronę klasy, kiedy zatrzymał go Tony.

— Odrobiłeś mi pracę domową? — zapytał.

— Nie — odparł zirytowany Jackson. — Po co bym miał?

— Chcesz, żeby wszyscy się dowiedzieli? — Swift uniósł brew, uśmiechając się kpiąco.

Peter go wyminął, po czym udał się w stronę sali.

— Wtedy będą wiedzieć też o tobie — powiedział na odchodne.


Przez większość lekcji Peter uciekał myślami gdzie indziej. Nigdy nie lubił historii ani pani Johnson. Kiedy wyznaczała pary do projektu, zaczął wreszcie słuchać. Chciał wiedzieć, z kim będzie musiał to zrobić. Tylko to go interesowało.

Miał cichą nadzieję, że nauczycielka przydzieli mu Johna jako parę, jednak Williams został przydzielony do kogoś innego.

— Peter Jackson i Tony Swift — wyczytała kobieta.

— Psze panią, można się zamienić? — zapytał Tony.

— Zgadzam się — przytaknął Peter. — Można się zamienić?

— Nie — odpowiedziała chłodno nauczycielka. — Gdybyście słuchali mnie na początku, wiedzielibyście, że nie można się zamieniać. To się tyczy wszystkich i was również, chyba że wymagacie specjalnego traktowania.

Obaj zamilkli, wiedząc, że kłótnia nie miała już sensu.


— Bez sensu — skomentowała Alison, kiedy spotkali się na przerwie obiadowej.

— Nie wiem, czemu się tak na mnie uwzięła — westchnął Jackson. — Skubana wie, że ja i Tony jesteśmy wrogami.

— Mnie tam jakoś lubi. — Blondynka wzruszyła ramionami.

— Bo jesteś jej pupilkiem — skwitowała Victoria.

— A to moja wina, że się zgłaszam na jej lekcjach i się uczę?

Twój Peter [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz