⛤7⛥

224 11 5
                                    

-AAAAA!

Obudził mnie dzwięk czyjegoś krzyku, przez chwilę miałem laga jednak szybko ogarnąłem że nadal jesteśmy w naszej bazie

-co jest?

Zapytał zaspany Piotrek, chwilę się rozejrzyliśmy i ogarneliśmy że jednego z nas brakuje

-Mati? Stary!

Krzyknąłem

-na dole...

Usłyszeliśmy i wszyscy spojrzeliśmy się na dół, zobaczyliśmy chłopaka próbującego wydostać się z krzaków

-wszystko okej!?

Krzyknęła do niego Kaia, chłopak miał szczęście że spadł akurat w krzaki, te filary czy coś były na wysokości pierwszego piętra...no może nic by mu się nie stało ale to zależy

-nie no żyję...żyję

Odpowiedział, zaczeliśmy do niego zchodzić i gdy już byliśmy na dole to zaczeliśmy sprawdzać godzinę

-dobra, 5.20 nie jest źle

Powiedziała Lidia patrząc na ekran telefonu

-ale wracajmy już bo moi idą do pracy o 6 a gwarantuję że sprawdzą czy jestem w pokoju

Powiedziałem zakładająć plecak na plecy. Ruszyliśmy w stronę lasu zastanawiając się jakim cudem zasneliśmy na tych filarach oraz jak żadno z nas wcześniej z tego nie spadło. Dotarliśmy do parku o 5.40 gdzie się rozstaliśmy, szybko wróciłem do domu...znaczy nie dosłownie bo na podwórko obok domu bo okazało się że drzwi są zamknięte a nie miałem kluczy, sądziłem że będą czekać jak wrócę czy bardziej zostawią otwartę na wypadek jakbym przyszedł ale się przeliczyłem.

-no świetnie

Powiedziałem do siebie próbując wymyślić jakiś LOGICZNY sposób dostania się do domu i wtedy zdałem sobię sprawę że przecież oni wychodzą do pracy o szóstej więc na stówę już nie śpią ale wolałem na razie nie dzwonić

-nosz kurwa japierdole, to będzie naprawdę ciekawe

I wtedy przypomniałem sobie o czymś dzięki czemu tym razem przeżyję

-nie zamknąłem okna

Powiedziałem szybko biegnąć w jego stronę, jednak pozostawała jeszcze kwestia tego czy dam radę się do niego dostać, wpadłem na pomysł żeby postawić sobie kubły na śmieci przy jednym z filarów domu, plus że moje okno od pokoju było pod daszkiem który był pod wyjściem do ogrodu, szybko się wspiąłem i otworzyłem okno szerzej, wślizgnąłem się do środka i cicho zamknąłem, położyłem plecak na ziemi i zacząłem zmierzać w stronę łóżka i wtedy coś sobie uświadomiłem...
Nie widziałem samochodu Wiktoria oraz przypomniało mi się że przecież po co mieli by sprawdzać czy jestem w łóżku skoro byli pewni że mnie w domu nie ma a do tego włączyłem tryb nie przeszkadzać i wyłączyłem lokalizację to jeszcze lepiej

-ale ze mnie debil...

Powiedziałem i szybko wyłączyłem tryb nie przeszkadzać

Ups

24 nieodebrane od Anki i 17 od Wiktoria

-o HUJ...dobra plan B

Szybko wziąłem plecak i tak jak wszedłem tak wyszedłem przez okno, zeskoczyłem na ziemię i podszedłem do drzwi

*Dobra jak nie zadzwonili po psy to jeszcze jest dla mnie nadzieja*

Pomyślałem, szybko wykonałem znak krzyża i zadzwoniłem dzwonkiem

*Mały gangster ze mnie rośnie jeez*

W tym momęcie Anka szybko otowrzyła drzwi

-Czarek?!

-hej?

Już przygotowywałem się na ostry ochrzan jednak kobieta jedyne co zrobiła to mnie mocno przytuliła

-boże jak ja się o ciebie martwiłam! Wiktor nawet pojechał cię szukać

-on? To chyba jakoś słabo bo dosłwnie szedłem parkiem i główną ulicą dwa razy

Anka tylko posmutniała jednak wzieła mnie do domu i kazała mi usiąść przy stole, sama zadzwoniła do Wiktora i po chwili usiadła obok mnie

-powiesz mi gdzie byłeś?

...

-byłeś ze swoimi przyjaciółmi prawda? Czy się mylę

*Jak powiem nie to nie będę mieć logicznego wytłumaczenia mojego wcześniejszego pobytu a jak powiem tak to ich zdradzę i będzie przyps*

-bez prawnika nie odpowiadam

Powiedziałem strzelając sobie headshota w myślach

Ania nic nie odpowiedziała tylko się na mnie patrzyła

-nikomu nic nie powiem, nawet Wiktorowi dobrze?

Pokiwałem tylko głową w znaku zrozumienia

-wiem że przeżywasz teraz trudny okres i nie chcę żebyś czuł się w tym sam

Powiedziała na co również pokiwałem głową

-i pamiętaj że bardzo cię kocham dobrze?

-yhm

-Wiktor też cię mocno kocha

Gówno prawda

-masz w nas wsparcie pamiętaj i my ci pomożemy tylko musisz nam powiedzieć o co chodzi

Już chciałem coś powiedzieć ale prędzej wyszło by z tego coś wulgarnego bo to że Wiktor mnie "Kocha" to ja dobrze kurwa wiem, postanowiłem jednak się nie odzywać i tylko spojrzałem się w dół. Poszedłem do siebie na górę i patrzyłem jak Anka wychodzi do pracy.

Gdy zjadłem śniadanie usiadłem na kanapie ponownie przeglądając moje akta

-kim jest Schulz?

Powiedziałem do siebie doszukując się jakiej kolwiek wskazówki gdy nagle przypomniało mi się o Kamilu, szybko zadzwoniłem do Lidii

-hej Lid

-no siemka, co jest?

-ogólnie tak se pomyślałem żeby spytać Kamila o tego Schulza

-jak geniuszu, on w pace jest

-no ale porozmawiać zawsze można, pójdę do więzienia i z nim pogadam

-wiesz...to daleko jest

-no tak ale chcę się dowiedzieć kim on jest

-hmm dobra, zwołam resztę i o 8 spotykamy się w parku, pojedziemy tam na rowerach

nie zdążyłem nawet nic odpowiedzieć bo Lidia już się rozłączyła

-aha

Szybko pobiegłem do garażu sprawdzić jak działa mój rower

-nie ma masakry

Spojrzałem na zegar 6.54 jeszcze czas więc poszedłem się przygotować czyli umyć się, przebrać i wziąść plecak do którego włożyłem akta i pieniądze, kiedy się ogarnąłem była 7.40 więc zdecydowałem że mogę już wyjeżdżać. W parku byłem dosłownie chwilę przed 8 więc trochę poczekałem i i 8.05 byliśmy już wszyscy

-jezu czemu tak rano, chciałem się przespać

Powiedział Mati przecierając oczy

-prześpisz się w nocy a na razie mamy sprawę do załatwienia

Powiedziała Lid, po chwili wytłumaczyła resztę sytuację i mogliśmy ruszyć w drogę.






On jest jeszcze DZIECKIEM || Na sygnale ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz