rozdzał 2

298 12 0
                                    

Shelton weszła do mojego pokoju i zrobiła tę swoje maślane oczka.

- No proszę Vaaaaaaaaaaaaaaaaal no weź. - Namawiała mnie nadal niebieskowłosa.

- Nie. Nie chce mi się. - Odpowiadam jej. Jestem ciekawa czy widzi że się powoli łamię. Prawdopodobnie tak, bo jej oczy się zaświeciły.

-DZIĘKI, DZIĘKI, DZIĘKI. - Krzyczy radośnie, rzucając mi się na szyję.

- Jeszcze się nie zgodziłam. -Mówię jej, ale ta mnie nie słucha, tylko zaczyna skakać po pokoju. Po chwili się uspokaja, I mówi.

- Daj mi chwileczkę... - Wychodzi i wraca po około pięciu minutach, całą obwieszona pokrowcami na ubrania, I pudłami. - Po...Mo...Żesz?- Sapie.
Pomagam jej zdjąć to wszystko na łóżko. Patrzę na nią zrezygnowana, I już wiem co mnie czeka widząc te wszystkie żeczy.

1 godzinę później...

- Alice nie sądzisz że ta sukienka jest za krótka?! - Krzyczę przez dzwi łazienki. Mam na sobie czarną obcisłą sukienkę z długim rękawem a na szyję założyłam perły, włosy rozpuściłam, I założyłam czarne kolczyki.

- Nie przesadzaj napewno nie jest tak źle! - Krzyknęła. - Chase po nas przyjedzie za 10 minut!- Dodaję Shelton. Chase to starszy brat Alice, biją się dosłownie w każdej możliwej chwili, I wyzywają ale ja wiem że to taki ich sposób na okazywanie miłości. (Co uznaję za słodkie.)

Wychodząc niepewnie z łazienki, jedną ręką poprawiam włosy, i nie wiem czy to napewno dobry pomysł żeby iść na tę imprezę.

Oh, gdyby wiedziała co się tam wydaży, za żadne skarby by tam nie poszła...

- To wspaniały pomysł żeby iść na tę imprezę!- Mówi Alice, jakby czytała mi w myślach. - Czy ty siebie widzisz? -Zapytała bezwstydne się na mnie gapiąc. - Jeślibym miała jakieś wątpliwości co do tego czy chce iść na tę imprezę, spoglądając na ciebie już bym ich nie miała.

Zaśmiałam się lekko, uśmiechając się przy, tym. Podeszłam do toaletki, I poprawiłam delikatnie czarną kreskę ailajnerem, a po ustach przejechałam przeźroczystym błyszczykiem.

- Ten dupek już przyjechał. -Informuje mnie radośnie Alice. Schodząc po schodach Krzyczę do mamy, że wychodzimy.

- Ej, ej, ej a wy gdze?! - Krzyczy moja matka, z kuchni.

- Na imprezę do znajomych. -Odpowiadam jej. To drobne kłamstewko, można nawet powiedzieć że półprawda. Uśmiechnęłam się do siebie w myślach.

- Dobrze, ale masz wrócić widzę cię w domu o 23 maximum. - Oznajmia moja rodzicielka. Spoglądam na mój telefon sprawdzając godzinę 20. Już zamierzam się zgodzić, ale do kuchni wchodzi naburmuszona Alice.

- No ciociu no weź. - Namawia moją rodzicielkę Alice, robiąc tę swoją rozbrajającą mnie.

Spoglądam na nią, z niedowierzaniem malującym się na twarzy, zato moja mama łamiąc się.

- Dobra. Macie wrócić do domu o północy i ani minuty więcej. - Oznajmia tonem nie znoszącym sprzeciwu. - Oraz macie się trzymać razem z Alice.

- DZIĘKUJĘ, CIOCIU! - Krzyczy Shelton, ciągnąc mnie za rękę do przedpokoju.

Założyłam, zwykłe czarne trampki, włożyłam telefon i papierosy do małej czarnej torebki. Wyszłam z domu, a zaraz za mną Alice.

- Musicie się tak ślimaczyć?!!- Pyta pretensionalnie Chase. Chase ma audi a4 na które ciężko charował przez 3 lata.

- Na to co dobre się czeka! - Mówię rozbawiona, siadając na tylnich siedzeniach, za to Alice na przednim.

- Dokładnie. A poza tym to ty przyjechałeś wcześniej. - Dodaję niebieskowłosa

Chase prycha, mamrocząc pod nosem żeby nas piekło pochłonęło.

Oni jeszcze nie wiedzą, że tak i owszem się stanie...

Podczas drogi do klubu poczułam w skroniach lekkie pulsowanie, ale zignorowałam je.

Niemądrze...

Wychodząc z samochodu, podzękowałyśmy za podwuskę, I skierowałyśmy do klubu. Nie zazdroszczę ludziom którzy muszą stać w tej kolejce, my nie musimy jedynie dlatego że Alice tu pracuję. Alice jest odemnie starsza o rok, tak ma 17 lat. Pracuję w tym klubie od dwóch lat , razem z bratem muszą pomagać rodzicom, bo mają gorszą sytuację finansową.
Ja nie muszę narazie nigdzie pracować, za co jestem wdzięczna moim rodzicom. Mieszkam w domu jednorodzinnym, tak samo jak Alice. Gigantycznym plusem jest to że mieszkamy naprzeciwko siebie, I w dzieciństwie mogłybyśmy do siebie przychodzić, pobawić się na podwórku.

Wchodząc do klubu, poczułam odur alkoholu i smród spoconych ciał. Przeciskałyśmy się do baru, gdy nagle poczułam szturchnięcie, odwróciłam się, I zauważyłam chłopaka na około dwadzieścia lat. Był lekko zestresowany. Ma bląd włosy i czarną koszulkę oraz tego samego koloru spodnie. Gapimy się na siebie chwilę po czym zapytałam.

- Tak?

- Valentina Gilbert? - Spytał nadal zestresowany chłopak.

Skinęłam głową, na potwierdzenie tych słów.

Tajemniczy chłopak szybko złapał mnie za przedramię, a ja znów poczułam pulsowanie w skroniach tylko ze sto razy mocnejsze! Syknęłam. Poczułam że coś się we mnie uwalnia, jakby jakąś cząstka mnie która narazie była uśpiona. Cicho krzyknęłam. Nie wiem co to jest. Krzyknęłam głośniej, przez ból który rozdzierał mi głowę. Czuję że jest to coś znajomego, ale ciągle nie wiem co! Próbuje wyrwać przedramię, ale chłopak trzyma je w żelaznym uścisku.

Złapałam się za głowę, drugą ręką powoli zaciskając ją w pięść. Krzyczę ale nikt mnie nie słyszy, przez głośno grającą muzykę. Czuję jak to coś kumuluje się, w mojej głowie i odpycha ten niemiłosierny ból. Po około pięciu sekundach nie ma śladu po bólu.

To... Coś, co się uwolniło nie idzie do ukrycia, jak wcześniej. Ono zostaje że mną.

Podnoszę powoli głowę, czując tak niewyobrażalną furię, na tego typa. Czuję jak wszystko się we mnie gotuję. Podnoszę na niego wzrok. Popycham go, ale ten ani drgnie. Już chce włożyćw to więcej siły, gdy nagle słyszę krzyk.

Krzyk Alice.

Odwracam się szybko, i sprawnie podchodzę do tego gościa, co przyczepił się do Shelton. Mam niewyobrażalną ochotę go uteżyć. Co też chwilę później uczyniam. Pięścią uderzam go w sam środek twarzy, uderzenie było tak mocne że ten koleś przewraca się na podłogę. Zaczynam go kopać, bić, I rzucać nim o podłogę. Naglę poczułam ręce na ramionach, zrzuciłam je bez większego wysiłku.

Popadłam w tak niewyobrażalną furię, a nawet nie wiem dlaczego. Nie zwracam uwagi na to że ktoś mógł zadzwonić na policję, nie zwracam uwagi na to że popycham praktycznie każdego kto się do mnie zbliży, nie zwracam uwagi na moję ręce, które są pewnie posiniaczone, nie zwracam uwagi na krzyki, nie zwracam uwagi na to że pewnie kogoś zabiłam.

Nie zwracam uwagi na nic.


.................

Hejka jak rozdzał 2?💗 Na teraz najdłuższy rozdzał ze wszystkich!
Zapraszam do komentowania💗

Ig-pola.lovebooks
Tiktok-Pola.love.books

I'm In The Middle Of NowhereOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz