rozdzał 4

278 14 4
                                    

Miłej lektury! ♡

~ ☆ ~

- ...erć cię zabiję. Ajax, jak śmiałeś uderzyć ją, w głowę! Niech wszyscy święci, mają cię w opiece.

- Endyon, przesadzasz. Przecież ja ją ledwo co pacnołem, nic jej nie będzie.

- Pacnij to ty się, lepiej ten pusty łeb! Jak Śmierć się dowie, to cię zajebie!

Nie mogąc, już słuchać dalej tych krzyków, próbuję otworzyć oczy, żeby zobaczyć gdze ja w ogóle jestem, lecz po chwili je zamykam, przez światło którę jest tak jasne, że oczy bolą. Za drugim razem udaję mi się, lecz widok który maluję się, przede mną jest tak przerażający, że nie wiem czy aby na pewno, dobrym pomysłem było otwieranie tych oczu. Przede mną leżała nieprzytomna Alice z zaschniętą krwią na głowie i we włosach. Spróbowałam się podnieść, co wywołało mój jęk bulu. Czułam jakby moja głowa mocno pulsowała i bolała zarazem. Opadłam, znów na bodajże materac, gdy wszystkie krzyki ucichły, usłyszałam błogą ciszę. Zamknęłam oczy.

- Obudziła się? - Szepną ktoś, tak cicho że ledwo go usłyszałam.

Po tej chwili błogiej ciszy, którą się tak cieszyłam została tylko pustka. Słyszałam szmery, szepty i głośniejsze głosy, kiedy po chwili znów wszystko ucichło.

- Panienka, Valentina Gilbert?

Nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji, przez co nie wiem co mam zrobić. Czuję strach tak ogromny, że aż pczmiewa mój rozsądek. Próbując go opanować, doszłam do wniosku, iż nie mam nic do stracenia, oprócz mojej rodziny. Prawdopodobnie i tak mnie zabiją, więc chociaż spróbuję odciągnąć ich uwagę od Alice. Może o niej zapomną, tym samym nic jej nie robiąc.

Podniosłam się do siadu, pomimo doskwierającego mi bulu głowy, wyprostowałam plecy, uniosłam wysoko głowę, a następnie odpowiedzałam pewnym głosem.

- Tak, to ja. Czego ode mnie chcecie?

Czekając na odpowiedź, rozejrzałam się po pomieszczeniu. W sumie, nie można tego miejsca pomieszczeniem, bo wygląda bardziej jak duży, ekskluzywny namiot. W namiocie zobaczyłam że znajdowały się tylko dwa jednoosobowe łóżka, z białymi drewnianymi ramami. Moje i nieprzytomnej Alice. Poza tym, znajduję się tu jeszcze spory puchaty dywan, w kolorze beżowym, który zajmuję większość miejsca. Jest tu też, jeden metalowy stół, na którym znajdują się jakieś książki, papiery i przybory do pisania, plus krzesło także metalowe.

Zauważyłam, że w namiocie znajdują się cztery osoby, wliczając w to mnie i niebieskowłosą. Niestety, niesforny nieznajomy też wliczał się w tę czwórkę osób. Ale jest też osoba, której jak dotąd nie widzałam. To mężczyzna, właściwie jeszcze chłopak, wygląda na około siedemnaście - osiemnaście lat. Wysoki, ciemny blondyn, prosty nos, ale to oczy chłopaka, przyciągały największą uwagę. Jasne niebieskie oczy. Wyglądały pięknie.

- Chcielibyśmy z tobą porozmawiać, o twojej rodzinie. Mam na imię Endyon,
I jeśli chciałabyś cokolwiek wiedzieć, pytaj się mnie, lub Ajaxa.

Zaskoczenie, pewnie było widoczne na mojej twarzy, ponieważ Ajax zaczą się cicho śmiać, pod nosem.

- Dobra, Tina, my nie chcemy was zabić, żeby było to jasne. - Oznajmił, pewnym głosem. - A poza tym jak byśmy chcieli was zamordować, już dawno byśmy to zrobili. - Szepną konspiracyjnie, z uśmiechem na ustach. - Ale o to się nie martw, chcemy z wami, a raczej tylko z tobą porozmawiać. - Mówiąc to, wskazał na mnie palcem.

Na pierwszy rzut oka widać, że Endyon gotuję się ze złości. Próbuję, on, utrzymać w ryzach swój gniew, co uchodzi mu udolnie. Jak już się opanował, odwrócił się do mnie.

I'm In The Middle Of NowhereOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz