Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Konsekwencje wypitego wczoraj alkoholu dały o sobie znać. Z jękiem usiadłam na łóżku, uświadamiając sobie, że miałam zmienione ubranie.
Czy to Vox je zmienił?
Boże czy on mnie widział nago.Wstałam z łóżka i chodząc w kółko po pokoju, próbowałam sobie przypomnieć wydarzenia z wczorajszej nocy. Przestałam, gdy zrobiło mi się niedobrze. Czując mdłości, pobiegłam do łazienki. Tam zwróciłam zawartość swojego żołądka. Po wszystkim wzięłam prysznic i założyłam swoje ubrania, które znalazłam złożone w kupkę na krześle. Doprowadziłam też do ładu włosy, upinając je w luźny kok. Następnie skierowałam się w stronę drzwi i otworzyłam je momentalnie zastygając.
Vox siedział za biurkiem, a dwójka mężczyzn z teczkami na kolanach zacięcie o czymś dyskutowała, co chwilę komunikując się z chłopakiem. Teraz ich twarze były zwrócone w moim kierunku, a ja stałam jak wryta, nie mogąc wydusić z siebie słowa.- Panie Vox, to pańska pokojówka? - jeden z nich odezwał się i zachichotał.
- Nie, ja... - zaczęłam.
- To nikt ważny - przerwał mi chłopak, który szybkim krokiem pokonał dzielącą nas odległość i wepchnął mnie do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Z tyłu usłyszałam szepty pracowników, którzy po chwili wybuchnęli śmiechem. Mogłam się tylko domyślać, co chodziło im po głowie. Kiedy Vox stanął ze mną twarzą w twarz, skrzyżowałam ręce na piersi, wymownie patrząc na chłopaka.
- Sam kazałeś mi zostać - powiedziałam.
Przewrócił oczami.
- Jak tylko skończy się spotkanie, to stąd pójdziesz.
- Nie powiedziałeś mi jeszcze, jak Ci idzie zdobywanie informacji na temat mojego powrotu do nieba - rzuciłam szybko, zanim zdążył otworzyć drzwi.
- Istnieje jedna możliwość - zawiesił głos - którą poznasz w swoim czasie.
- Hej! - krzyknęłam, gdy otworzył drzwi i wyszedł z pokoju- nie skończyłam!
Zatrzasnął drzwi, a ja z furią kopnęłam szafkę nocną, która pod siłą mojego uderzenia zatrzęsła się i upadła.
Dupek...
Gdy Vox skończył spotkanie, od razu wyszłam z budynku, kierując się w stronę hotelu. Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, a tym bardziej natknąć się na tego psychola Valentino. Chciałam pogadać o nim z Angel'em i miałam nadzieję, że uda mi się mu jakoś pomóc.
Gdy dotarłam do hotelu, zastałam wszystkich w tak zwanym pokoju integracji. Można powiedzieć, że było to serce hotelu i właśnie tu odbywały się wszelkie spotkania wszystkich domowników, podczas ich drogi do przemiany.
- No proszę proszę, kogo tu przywiało - Husk zmierzył mnie oziębłym spojrzeniem. - Myślałem, że już Cię nie zobaczę. Ostatnio praktycznie Cię tu nie ma.
- Husk nie bądź nieuprzejmy - zganiła go Charlie. - Dołącz do nas Natalie, właśnie mieliśmy zacząć zabawę...
- Tak właściwie to szukam Angela - powiedziałam, wymijając propozycję blondynki. - Jest tu może?
- Nie, wyszedł jakąś godzinę temu. Chociaż trochę się o niego martwię, bo wychodził jakiś przybity...
- Chętnie go poszukam - zaproponowałam. - Czy wiesz, gdzie może być?
- Pewnie znowu się szwęda po jakiś barach - rzucił od niechcenia kocur.
- Myślę, że Husk może mieć rację - Vaggie wtrąciła się do rozmowy - dlatego też on Cię tam zaprowadzi. - Dziewczyna posłała mu słodki uśmiech.
- Nigdzie nie idę - kocur skrzyżował ręce na piersi. - Nikt mnie nie zmusi.
- Poradzę sobie - uśmiechnęłam się do Vaggie.
Sama nie miałam najmniejszej ochoty z nim iść.
- Nie ma mowy. Tam aż roi się od napalonych psycholi, dlatego musisz mieć kogoś do eskorty. - Spojrzała na Husk'a - Albo pójdziesz z Natalie albo Cię wyrzucę stąd siłą. Nie prowokuj mnie do tego - rzuciła ostrzegawczo.
Dobra już dobra - chłopak przewrócił oczami z irytacji. - Zaprowadzę ją, ale nie będę jej niańczyć!
- Potrafię o siebie zadbać - posłałam mu wymuszony uśmiech.
...
W końcu dotarliśmy do baru, w którym miał być Angel. Husk powiedział, że poczeka na mnie na zewnątrz, gdyż nie miał zamiaru wchodzić tam ze mną, jednak w razie potrzeby miałam do niego dzwonić w razie problemów. Przystałam na to i sama weszłam do środka. Od razu zalała mnie woń alkoholu, papierosów i innych używek, jak się domyślałam - narkotyków. Tłumy ludzi tańczyło na parkiecie, ale byli też tacy, którzy woleli siedzieć przy barach albo grać w karty za duże pieniądze. Właśnie w tej drugiej grupie dostrzegłam białowłosego, który siedział na kanapie z innymi i popijał alkohol z kieliszka. Zaczęłam się przepychać w jego kierunku, co jednak okazało się trudne z uwagi na ilość pijanych wokół ludzi. Wołanie też by nie pomogło, bo muzyka była tak głośna, że ledwo słyszałam własne myśli. Postanowiłam, że poczekam aż tłumy się przerzedzą i usiadłam przy barze. Obok mnie siedziało dwóch facetów, tych z gabinetu Voxa. Zerkali na mnie i coś szeptali między sobą, jednak nie byłam w stanie dosłyszeć ich rozmowy. Moją uwagę odwrócił barman, który zapytał o zamówienie. Tym razem byłam rozważniejsza i poprosiłam tylko o wodę z lodem. Czekając na napój, rozglądałam się po osobach, które mnie mijały. Nagle dostrzegłam siedzącego dalej... Alastora.
Co on tu do chuja robił.
Szybko odwróciłam głowę, aby mnie przypadkiem nie dostrzegł. Mimowolnie wzdrygnęłam się na myśl, która przyszła mi do głowy:
Tam gdzie był on, tam były kłopoty.
_____
Oj zapowiada się ciekawie moi drodzy🤫 wyczekujcie kolejnego rozdziału😼
CZYTASZ
W odmęty piekła - Hazbin Hotel World
FanfictionOd zawsze doskonale sprawowałaś się jako anioł, dlatego zajmowałaś godne miejsce przy Bogu. Jednak anioły potrafią być bardzo zazdrosne o uwagę swojego Pana. Przekonałaś się o tym, kiedy jeden z nich zrzucił Cię w odmęty piekła. Czy uda Ci się wróci...