Następny tydzień minął szybko, głównie dlatego, że Riana zaczęła go w świetnym humorze. Nawet jeśli wciąż dobijała ją perspektywa szlabanu, ta noc spędzona z Ominisem w Krypcie podbudowała ją na duchu.
Nie robili niczego szczególnego. Rozmawiali do późna, a potem po prostu położyli się na zaaranżowanych naprędce łóżkach, by rano jak gdyby nigdy nic pójść na zajęcia. Mimo to fakt, że chłopak był gdzieś blisko, gotowy wspierać ją we wszystkim, podnosił ją na duchu.
Ominis dopilnował, by spędzić z Rianą sobotę po jej szlabanie u profesor Shah. Chciał, żeby jak najszybciej zapomniała o przykrych wydarzeniach, a poza tym na zewnątrz zrobiło się jak dotąd najcieplej w tym roku, więc zaproponował jej spacer wokół jeziora. Ku zaskoczeniu Ominisa, Riana nie brzmiała na przygnębioną, przeciwnie - mówiła z energią, jakby już w ogóle nie przejmowała się minionym dniem.
- Wydajesz się dzisiaj wyjątkowo szczęśliwa - powiedział, licząc, że w ten sposób dowie się, co mogło być tego powodem.
- A tak... Bo dostałam dziś dobre wieści - odparła Riana z nieukrywaną radością w głosie. - Przyszedł dziś do mnie list z Ministerstwa. Muszę niedługo dopełnić formalności, ale ogółem... Mój tata przepisał mi swój dom rodzinny w Szkocji i oficjalnie będę jego właścicielką po skończeniu Hogwartu. Jest w wiosce, niedaleko młyna, w którym mój tata i jego siostra bawili się jako dziecko... Wszyscy mówili, że mogę sprzedać ten budynek, bo to tylko mała chatka, ale ja nie mam serca. Poza tym kto by odmówił domu na start w życie, nawet małego? Pewnie wystarczy tam tylko trochę posprzątać i odnowić.
- O... To świetnie.
Ominis zastanawiał się, czy nie zabrzmiał zbyt markotnie. Cieszył się szczęściem Riany, jednak prawda była taka, że poczuł niemałe ukłucie zazdrości. Jego rodzice nic by mu nigdy nie przepisali, nawet gdyby był ich najstarszym synem. W końcu jak mógłby im się przydać? Ślepy syn to w końcu skaza na reputacji Gauntów, nawet i bez jego odmiennych poglądów.
- W zasadzie to nie mogę się doczekać, żeby wszystko tam urządzić po swojemu. Mogłabym też stworzyć mały ogród... Merlinie, jak tylko o tym myślę, to ten szlaban wydaje się taki nieistotny.
- Cieszę się, że jesteś już w lepszym humorze - powiedział Ominis, odkładając na bok swoje zmartwienia.
Riana poczuła falę czerwności rozprzestrzeniającą się od jej uszu po policzki, przez co już nie pierwszy raz poniekąd się cieszyła, że Gaunt jej nie widzi.
- Ty to jak coś powiesz, Ominis... Działa mocniej niż jakiś eliksir.
Chłopak udał, że skupia się na swojej różdżce, próbując w ten sposób ukryć to, jak każdy komplement od niej na niego działał. Miał wrażenie, że na plecach wyrastały mu dzięki niej skrzydła, na których mógłby odlecieć daleko od każdego swojego problemu.
- Wiesz. Może to ten czar Slytherina. Śmiertelny - zażartował, by zamaskować zakłopotanie.
Odpowiedział mu chichot Riany, która, co wyczuwał różdżką, szła przy nim tak, by delikatnie go asekurować. Zazwyczaj tego nie robiła, lecz przechodzili wyjątkowo blisko wody, więc niezwykle doceniał ten gest, nawet jeśli dobrze radził sobie sam. Utwierdzało go to tylko w przekonaniu, do którego doszedł już dawno: Riana miała serce ze złota.
- Ej, właśnie zdałam sobie sprawę, że skoro wasza rodzina to spadkobiercy Slytherina, to Slytherin musiał mieć dzieci.
- No... Nie da się ukryć.
- Fuj. - Riana wzdrygnęła się na tyle gwałtownie, że jej ruch zarejestrowała nawet różdżka Ominisa. - Wyobraź sobie całować się ze Slytherinem.
- Wolałbym nie. - Roześmiał się, jak najszybciej odpychając od siebie tę wizję. - Ale tak szczerze, masz takie odczucia, bo na wszystkich obrazach przedstawiają go jako dziadka. A nawet on musiał być kiedyś młody. Wiesz, księgi akurat w moim domu mogą być przesadzone, ale podobno był całkiem przystojny jako młodzieniec.
- Nie umiem sobie tego wyobrazić. W ogóle założyciele Hogwartu dla mnie całe życie byli tacy starzy, jak na portretach... Może poza Roweną Ravenclaw, bo jednak widuję Helenę, a ona pewnie wyglądała podobnie w młodości.
- Według księgi, którą kiedyś znalazłem w domu, żona Slytherina miała na imię Alta i mieli dwóch synów. Myślę więc, że możemy spokojnie przyjąć, że ktoś go kiedyś całował. - Ominis zachichotał, nawet nie zastanawiając się nad tym, jak absurdalnie brzmiało zastanawianie się nad życiem uczuciowym Salazara Slytherina. Z Rianą wszystko miało po prostu sens. - Mogę ci przynieść tę księgę.
- Będziesz tak dla mnie okradał bibliotekę Gauntów po trochu?
- Ty i tak zrobisz lepszy użytek z każdej naszej księgi niż ktokolwiek z mojej rodziny.
- Oj, uważaj, Ominis... Niebezpiecznie proponować Krukonce bezcenną bibliotekę. Jeszcze niedawno popełniłam duży błąd i zaczęłam czytać książkę, którą ciotka wysłała mi na święta... Tak się wciągnęłam, że teraz muszę ją skończyć, a przecież powinnam powtarzać na Owutemy.
Ominis zatrzymał się, bo wiedział, że zbliżyli się do pomostu. Nie musiał nawet pytać Riany, czy powinni na nim usiąść; to była już niepisana zasada ich wspólnych wyjść. Krukonka ruszyła pierwsza, a on za nią, by wkrótce powoli usadowić się na skraju pomostu. Wiatr, który zazwyczaj wiał od strony wody i znacznie ich ochładzał, tamtego dnia wydawał się znacznie cieplejszy. Żadne z nich nie miało jednak pewności, czy to zasługa tylko zbliżającej się wiosny.
- Co to za książka, przez którą zaprzepaszczasz swoją edukację? - zapytał z rozbawieniem, ale i szczerym zainterestowaniem, tym razem licząc na to, że Riana zacznie odpowiadać, bo przecież uwielbiał słuchać o świecie w jej wydaniu.
- Genialna jest - ożywiła się Riana, po czym zaczęła opowiadać nawet bez zachęty. - Ogólnie opowiada o księżniczce. Bo w ogóle chodzi o to, że król takiego wielkiego królestwa szuka żony i zachęca kandydatki do wysyłania listów. I ona nie wysyła listu, bo myśli, że nie ma po co, że nie ma szans. Jednak jej ojciec wysyła list za jej plecami i król ją wybiera, czujesz? - Riana złapała Ominisa za ramię, całą sobą przeżywając opowiadaną historię. - Ale czekaj, czekaj, to nawet nie jest najlepsza część. Kiedy ona przyjeżdza na zamek, poznaje rycerzy króla i co się okazuje? Że poznała jednego z nich lata temu na targu, kiedy oboje udawali, że są prostymi ludźmi, no i mieli przelotny romans. I teraz muszę się dowiedzieć, co się stanie, czy wyjdzie za króla, czy ucieknie z tym rycerzem...
Ominis uśmiechał się przez cały czas jej opowiadania. Wierzył, że mogłaby mu wyjaśniać instrukcję pastowania mioteł, a i tak słuchałby jej z przyjemnością. Fabuła książki go zaintrygowała, choć nie w ten sposób, w jaki się wydawało.
- A ty jakiego zakończenia byś chciała?
Dziewczyna milczała przez chwilę, drapiąc się po nosie.
- W sumie to nie wiem - stwierdziła po momencie ciszy. - Z jednej strony ta księżniczka naprawdę zaczyna dogadywać się z królem, a związek z tym rycerzem złamałby wszystkie zasady. Z drugiej strony, zakochali się w sobie wiele lat wcześniej, stara miłość nie rdzewieje, no i mogą stworzyć prawdziwe, kochające się małżeństwo... Może czasem warto złamać wszystkie konwenanse, nie?
Ominis pokiwał głową, myśląc o tym, że sam robił to już od dawna, a dla Riany był gotów pójść nawet dalej...
CZYTASZ
Amor Caecus • Ominis Gaunt
Fanfiction🍃 Ominis i Riana nigdy nie zwracali na siebie większej uwagi, aż do momentu, gdy połączyła ich wspólna nauka. To wtedy Gaunt odkrył, że nikt tak pięknie nie opisuje świata, jak tamta mądra, tworząca zielnik Krukonka, która uruchomiła jego wyobraźni...