Wyszłam spod prysznica zmęczona tak wolnym przepływem wody. Spłukanie szamponu z włosów było katorgą. Już szybsze byłoby wylanie sobie na głowę wiadra wody. Ale tego wieczora przynajmniej była cały czas ciepła, nie o zmiennej temperaturze jak poprzedniego.
Owinęłam ciało ręcznikiem, drżąc od chłodu, który podążał za mną, odkąd zamieszkałam w tym domu. Znużona spojrzałam w zaparowane lustro, nie mając nawet siły go przetrzeć. Do mycia zębów nie potrzebowałam widzieć swojego odbicia. Drżałam z zimna, uparcie szczotkując uzębienie, jakbym prowadziła z mrozem jakąś walkę – kto dłużej wytrzyma. W końcu wyplułam pastę i przepłukałam usta, ale gdy się wyprostowałam, zmroziło mnie, tym razem ze strachu.
Na lustrze pojawiła się linia, jakby ktoś przeciągnął palcem po zaparowanej powierzchni. Zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie machnęłam ręką, włosami albo ręcznikiem po lustrze, tym samym zostawiając ten dziwny ślad, ale wtedy linia zaczęła się przedłużać. Bardzo, bardzo powoli, jakby z ogromnym trudem, niewidzialny palec rysował coś uparcie. A ja stałam i patrzyłam oszołomiona, zapominając nawet o telepiącym mną zimnie. Chociaż może w końcu straciłam czucie, kto wie?
W końcu zmiany ustały, a wokół mnie zapadła taka cisza, jakby czas stanął w miejscu. Na lustrze, bardzo wyraźnie, narysowany był obrys jakiejś kropli. Czekałam, bo może ta niewidzialna ręka się zmęczyła i to tylko część przekazu, ale nie, nic się nie działo. Zaczęłam więc analizować to, co miałam przed sobą.
Malunek niezaprzeczalnie przypominał kroplę. Mojemu przerażonemu umysłowi przyszedł do głowy tylko jeden rodzaj płynu, od którego kropla mogła powstać.
— Kropla krwi? — powiedziałam na głos. Słowa te wydały mi się krzykiem, drżącym krzykiem.
Przez dłuższą chwilę nie działo się nic. Potem moja własna głowa zaczęła się powoli przekręcać w bok. Sama z siebie. Przerażona odskoczyłam w tył, wpadając na sedes. Potrząsnęłam głową, oddychając szybko. Czułam, jak serce chce mi się wybić przez żebra. Dłonią wspierałam się o ścianę, żeby nie upaść, drugą ściskałam ręcznik nad piersiami, jak tonący brzytwę.
Nie miałam pojęcia, co się działo i nagle doskonale zrozumiałam wszystkich tych, którzy zrezygnowali z wynajmu. Jeśli i im pojawiały się na lustrach dziwaczne rysunki, a ciało samo wykonywało ruch, mieli pełne prawo uciekać z tego miejsca w popłochu. Ja jednak zdecydowałam, że nie zrobię tego samego. Przynajmniej dopóki nie odkryję wszystkich tajemnic.
Wstałam ostrożnie i, biorąc kilka głębokich wdechów, stanęłam na nowo przed lustrem. Rozluźniłam wszystkie mięśnie, starając się odnaleźć pewność siebie. Przy całym moim uporze nie było to tak trudne, jak mogłoby się zdawać.
— Jeszcze raz — poleciłam niewidzialnej sile.
Moja głowa powtórzyła ruch sprzed kilku minut, tym razem go jednak nie przerwałam. Poddałam się tej sile, która koniecznie chciała mi coś przekazać. A ona przekręciła moją głowę delikatnie najpierw w prawą, a potem w lewą stronę.
— Nie — powiedziałam i nacisk ustał. — To nie jest kropla krwi — dodałam jeszcze. Wtedy moja głowa zaczęła opadać lekko w dół.
Znów wbiłam wzrok w rysunek na zaparowanym lustrze.
CZYTASZ
Paranormalności Kres
ParanormalWyrzucona ze studiów, odrzucona przez społeczeństwo, przyjaciół, rodzinę. Sama się czasem czuję, jakbym wcale nie należała do tego świata, mimo że jestem tylko człowiekiem. Legendy, mity, podkręcone przez lata opowieści - a co, jeśli jest w nich zia...