Nazywam się Andrea Willow i jestem dziennikarką, obecnie pracującą jako freelancer. Zapewne większość czytających to osób nie da mi wiary, ale udało mi się przeprowadzić wywiad z duchem nawiedzającym moje miejsce zamieszkania. Został on przeprowadzony w formie rozmowy poprzez tablicę ouija, dlatego odpowiedzi są bardzo zwięzłe i nie mają formy pełnych zdań.
Zapraszam więc do zapoznania się ze szczegółami życia i śmierci Johna Jacksona!
︽ ︾ ︽ ︾ ︽ ︾
Andrea Willow: Czy jesteś w tym pokoju?
John Jackson: „Tak".
Andrea Willow: Nie zrobisz mi krzywdy?
John Jackson: „Nie".
Andrea Willow: Z kim mam przyjemność rozmawiać?
John Jackson: „John Jackson".
Andrea Willow: Ja jestem Andrea Willow, jestem dziennikarką i chciałabym zadać ci kilka pytań. Część z nich wyda ci się wścibska, więc jeśli nie będziesz chciał na jakieś odpowiedzieć, zwyczajnie nie poruszaj wskaźnikiem. Mogę?
John Jackson: „Tak".
Andrea Willow: Ile miałeś lat, gdy umarłeś?
John Jackson: „25".
Andrea Willow: A od ilu jesteś duchem?
John Jackson: „43".
Andrea Willow: To masa czasu. Dziękuję, że odpowiadasz na pytania. Tak właściwie, jakie to uczucie być duchem? Strasznie mnie to ciekawi!
John Jackson: „Dziwne".
Andrea Willow: Jesteś samotny?
John Jackson: „Czasem".
Andrea Willow: To pytanie będzie z tych wścibskich. Chciałabym wiedzieć, jak to się stało, że umarłeś? Rozumiem, że mówienie o własnej śmierci może być dla ciebie trudne, ale będę wdzięczna za każdą odpowiedź.
John Jackson: „Ojciec. Strzał. Ocean".
Andrea Willow: Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam. Ojciec do ciebie strzelił i wrzucił ciało do oceanu?
John Jackson: „Tak".
Andrea Willow: To okropne. Tak strasznie ci współczuję. A jak to się właściwie stało, że jesteś duchem? Wiesz coś o tym?
John Jackson: „Nie".
Andrea Willow: Kim byłeś za życia? Czym się zajmowałeś?
John Jackson: „Studia. Prawo. Marzenie. Fotograf."
Andrea Willow: To bardzo rozbieżne kierunki. Dlaczego tak wybrałeś?
John Jackson: „Ojciec".
Andrea Willow: To wiele wyjaśnia. A co z twoją matką? Wiele jest o ojcu, ale o niej jeszcze nie wspomniałeś.
John Jackson: „Wypadek. Samochód. Ocean".
Andrea Willow: Miała wypadek samochodowy, a auto wpadło do oceanu?
John Jackson: „Tak".
Andrea Willow: Życie cię nie oszczędzało. Naprawdę ci współczuję.
John Jackson: „Dziękuję".
Andrea Willow: Czy twoje negatywne spotkania z wodą mogą mieć związek z twoimi wielomiesięcznymi próbami ostrzeżenia mieszkańców tego domu o pękniętej rurze?
John Jackson: „Tak. Woda. Fundamenty. Upadek".
Andrea Willow: Masz rację. Spowodowała sporo zniszczeń, choć pęknięcie nie było duże. Zdążyło osłabić podwórko z jednej strony domu, więc za jakiś czas, mogłoby się zrobić niebezpiecznie. Dziękuję ci za interwencję! Teraz wszystko jest w trakcie naprawy. I dziękuję również za to, że odpowiadałeś na moje pytania. To wiele dla mnie znaczy!
︽ ︾ ︽ ︾ ︽ ︾
Mając nazwisko i kilka dat, mogłam odnaleźć więcej informacji na temat Johna. Archiwum miejskie w Princeton to prawdziwa kopalnia złota w takich sytuacjach. Okazuje się, że dwudziestopięcioletni mężczyzna o nazwisku John Jackson zaginął w połowie kwietnia 1980 roku, o czym napisano krótki artykuł w lokalnej gazecie. Na policję zgłosili się znajomi ze studiów wraz z jednym z profesorów i na podstawie ich zeznań spisano policyjny raport, a w mieście pojawiły się plakaty z ogłoszeniem o zaginięciu. Jeden z nich udało mi się nawet znaleźć.
Oto, czego się dowiedziałam:
John Jackson studiował prawo na Uniwersytecie Princeton. Urodził się dnia 23 lutego 1955 roku, zaginął 14 kwietnia 1980, co zgłoszono 18 kwietnia. Policja zrobiła bardzo niewiele, aby go odnaleźć. Właściwie nie podjęto żadnego dochodzenia – odbyła się jedynie rozmowa z osobami, które zaginięcie zgłosiły, oraz z ojcem, Charlesem Jacksonem. Pan Jackson stwierdził, że "nie widział syna od tygodnia i go to nie obchodzi, ale pewnie się gdzieś szlaja", po czym wyprosił policję z domu, samemu udając się do najbliższego baru.
Jego matka, Jannet Jackson, zginęła w wypadku w styczniu 1972 roku. Jej samochód wpadł w poślizg na oblodzonej drodze i zjechał po klifie do oceanu. Odnaleziono ją martwą i cudem wydobyto z wraku, aby godnie pochować na cmentarzu Princeton w rodzinnym grobowcu (odnalazłam go, wygląda na opuszczony od lat). Co wynika z zeznań składanych podczas zgłaszania zaginięcia, Jackson i Charles bardzo przeżyli jej śmierć, zmieniła ona ich obu.
Jakiś śledczy pod koniec lat 80. spisał krótką notatkę pod raportem z dnia zaginięcia Jacksona. Uznał, że chłopak uciekł za granicę, nie informując o tym nikogo. Jego zdaniem Jackson chciał rozpocząć nowe życie bez bagażu w postaci ojca alkoholika, (który to zapił się na śmierć w rok po zaginięciu syna), oraz martwej matki. Tym samym zamknął on sprawę, a teczka trafiła do mniej ważnej części archiwum.
Co ciekawe, nikomu nawet do głowy nie przyszło, że sprawa o zaginięciu mogła być tak naprawdę sprawą o morderstwo. Teraz tylko ja (z osób żywych) wiem, że John Jackson został zastrzelony przez własnego ojca. Nie mam jednak wystarczających dowodów (rozmowa z duchem jest niewystarczająca), więc nikt nie weźmie mnie na poważnie, nikt mi nie uwierzy. Dla mnie więc sprawa pozostaje otwarta.
———————
OBSADA:
- Andrea Willow (TakaPewnaJedyna)
- John Jackson (dia_Chann)GRAFIKA:
- Adalynda_
CZYTASZ
Paranormalności Kres
ParanormalWyrzucona ze studiów, odrzucona przez społeczeństwo, przyjaciół, rodzinę. Sama się czasem czuję, jakbym wcale nie należała do tego świata, mimo że jestem tylko człowiekiem. Legendy, mity, podkręcone przez lata opowieści - a co, jeśli jest w nich zia...