Rozdział 1. Hablar

36 5 0
                                    

Elena drgnęła i przetarła zaspane oczy. Z niechęcią opuszczała miękko wyścielone łóżko, wygramoliwszy się spod pościeli utkanej z brunatnej tafty. Sięgnęła po ciepłą opończę wiszącą na relingu i okryła się szczelnie. Wolnym krokiem podeszła do przestronnego, ośmiokątnego okna. Odsunęła zasłony.

Blask słońca, zwielokrotniony odbiciem w białym puchu wpadł nagle do pokoju, zalewając go żywym światłem. Za szkłem błyszczały górskie masywy Hablaru. Ostre granie wystawały ponad sypki śnieg, zamarznięty las kołysał się sztywno wśród stoków, a drapieżne ptaki kołowały nad strzelistymi wieżami Weimaru, stolicy najbardziej wysuniętego na północ regionu Endalmaru.

Weimar. Warowna twierdza, personifikacja marzeń o triumfie ekspansywnych królów. Otoczona zewsząd skalnym murem, zaprojektowana w układzie trzech kompleksów zamkowych pomiędzy którymi rozbudowano szereg pobocznych kondygnacji. Największy gmach znajdował się pośrodku zabudowy, dwa mniejsze – po bokach, od północnej i południowej strony. Mnogość wieżyczek zakończonych ostrym, ośnieżonym dachem sprawiała wrażenie lasu lodowych iglic w sercu górskiej doliny.

Był początek marca, zima nie odpuszczała, a Hablar był dlań zwyczajowo najodpowiedniejszym poletkiem do długich harców. Jednakże nawet siarczysty mróz i stale prószący śnieg były niczym wobec okropności panującej wojny.

Od zwycięskiego starcia pod Etta Eliann minął już niespełna miesiąc i choć północ nie uczestniczyła w tym czasie w żadnej z bitew, to mroczne wieści przychodziły doń dzień ze dnia. Oto królowa Qabriela, osiadłszy w Palmerii, gorliwie prowadziła swą ekspansją. Pod wodzą Tharmitra Persingowie umocnili się w największej zdobycznej twierdzy na wschodzie – Ottamanie i przystąpili do ostatecznej rozgrywki z Hannami, broniącymi się wciąż na północnych skrajach swej prowincji. Hałastra Persingów rozpanoszyła się w Palmerii, uciskając pozostającą tam ludność, a zebrawszy dostateczne siły, z podwójną wściekłością za klęski odniesione w Limii, przystąpiła do szarży na sąsiedni Sinnet. Sinnetanie wraz z licznymi oddziałami Genringów stawili zacięty opór, lecz wobec stale rosnących sił Zachodu musieli odstąpić od granic Limii i cofnąć się na północ. Tymczasem Tharmitr zdławił ostatecznie opór Hannów, którzy wycofali się w lasy Deferastu i tam pozostawali w ukryciu, bądź też wstępowali w szeregi sprzymierzonych armii. Qabriela, nie chcąc wywoływać otwartego konfliktu z neutralnymi prowincjami Fundlaru i Zentaru, posłała doń posłów z ultimatum, na mocy którego gwarantuje niepodejmowanie jakichkolwiek działań zbrojnych, o ile ichni kasztelanowie wydadzą zgodę na przesiedlenie ludności i wszelkich siedzib ludzkich z południowego pasa przygranicznego z Limią. Smutek wielki dopadł jasną stronę Endalmaru, gdy owi decydenci wyrazili bezwarunkową zgodę, odstępując swe południowe tereny. W taki oto sposób Qabriela dokonała swego zamiaru. Plan zniszczenia i pełnego podporządkowania Limii nie doszedł do skutku, teraz jednak w życie wszedł plan zastępczy. Armia Czarnej Królowej, połączona bezpośrednio na endalmarskim terytorium z oddziałami Tharmitra, wraz z pełną kontrolą południowej granicy Limii, opasała elficki raj rzędami umocnień i straży. Król Qualloran nie odczuł nazbyt owej trwałej marginalizacji, skupiając się na umocnieniach swego kraju i wciąż przekonując, że Limia jest samowystarczalna. W czas wielkiego fortyfikowania Limii, postawiono Bramę Wschodnią na miejscu rozbitego muru przy Nemeylei oraz Trzy Bramy Zachodnie przy wyłomach w okolicy Llorionu, Verramili i Lera Tariel. Limia stała się krajem wyklętym i wyłączonym.

W tym czasie połączeni na nowo bliskim sojuszem Hablarczycy i Holianie mobilizowali swe armie i całą wojenną machinę. Choć mroki podążające w ślad za wojskami Qabrieli wydawały się jeszcze odległe od północno-wschodnich krańców Endalmaru, Hablar i Holian szykowały się na najgorsze. Efektem zbrojeń były liczne oddziały wysyłane na zachód jako wsparcie dla ogarniętych pożogą Sinnetu i Genringu. Lojalność wobec paktu ochrzczonego mianem Północnego Sojuszu, dochowywała także nadmorska Rozeta, odczuwająca coraz dotkliwsze represje stołecznego Lerendalu. Korona niemal całkowicie zablokowała wymianę handlową, co mocno odbiło się na miejscowej ludności. Ucisk i bieda zasmucały serca prostych rzemieślników i rybaków, rozważających nieraz czy decyzja o wyjściu spod poddaństwa królowi była słuszna. Tedy to Lunarczycy, a wśród nich Ariana, dbali o hart ducha i wspierali morale Rozetan dowodząc, że ci wybrali najlepszą drogę. Sama Lisica z Korelii, tak droga sercu Aldoriana, wciąż pozostawała u wybrzeży Entaryny, chłonąc uważnie wszelkie wieści z zachodu. Z ulgą przyjęła te o zwycięskiej obronie Limii i szczęśliwym powrocie Aldora do Hablaru, którego bardzo rada by była ujrzeć. Do dnia dzisiejszego nie było jednak ku temu możliwości.

Kroniki Endalmaru, tom 2. Arkana przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz